„Wprost” rozstaje się z Cezarym Łazarewiczem. „Gazeta jest teraz prawicowa, a ja jestem na czarnej liście prawicy”
Nowe kierownictwo tygodnika „Wprost” (AWR „Wprost”) zdecydowało o zakończeniu współpracy z dziennikarzem Cezarym Łazarewiczem - dowiedział się portal Wirtualnemedia.pl. - Byłem za drogi, jak mi powiedziano - tłumaczy nam dziennikarz.
Dołącz do dyskusji: „Wprost” rozstaje się z Cezarym Łazarewiczem. „Gazeta jest teraz prawicowa, a ja jestem na czarnej liście prawicy”
Monika Piątkowska w RN, czyli Majkel znów ściąga ludzi z politycznego klucza (tym razem PSL). W tak zwanym międzyczasie Majkel detonuje się jako człowiek który biega do ABW z tekstami własnych dziennikarzy. Tamci nadęci i spuchnięci drukują okładkę z pisaną solidarycą wolnością słowa, a Majkel w tym czasie mknie do Agencji z jeszcze ciepłym tekstem Nisztora.
Nowym naczelnym Wróblewski. Zero sukcesów (Newsweeka do dziś sprzedaje siłą amerykańskiego tytułu) zabity aferą z trotylem, ukrył się u jakiegoś Kaźmierczaka z ZPP - na stronie ZPP oficjalnie wciąż jest ich, eee, ambasadorem (obok Józefa Orła z Porozumienia Centrum i Lecha Jeziornego, wyrok dwóch lat więzienia za aferę w Polmozbycie). Kto zostaje gwiazdą felietonistyki odmienionego Wprost? Kaźmierczak, pióro znane z lotności, biją się o Kaźmierczaka Polityka z Tygodnikiem Powszechnym, a tu proszę, jednak Wprost. Pan prezes pisze u ambasadora. Reklamodawcy zrzeszeni w ZPP ustawiają się grzecznie w kolejce. Oklaski.
Zastępcą Wróblewskiego zostaje Marczuk, wylany z Rzepy po aferze z trotylem, potem znów przyjęty (bo gdy odpalali to był na urlopie), mdły i bezbarwny.
Z Wprost odchodzą wszyscy, którzy cokolwiek piszą. Jedyny wyrzucony — Łazarewicz. Autor tekstu „Trotyl, który miał wysadzić w powietrze rząd, eksplodował pod Rzeczpospolitą”. Opisywał w nim trotylowców. W tym Wróblewskiego.
Nowy sekretarz redakcji ucieka po tygodniu.
Kurs spółki Lisieckiego poniżej dwóch złotych. Rok do roku - zjazd o połowę.
Tak że tak.