Marek Niedźwiecki: nigdy nie było tak źle na Myśliwieckiej, jak grać, co mówić?
- Nigdy nie było tak źle na Myśliwieckiej. Jak grać, co mówić, co robić? Sam muszę się z tym wszystkim mierzyć - napisał na swoim blogu Marek Niedźwiecki, wieloletni dziennikarz muzyczny radiowej Trójki.
Dołącz do dyskusji: Marek Niedźwiecki: nigdy nie było tak źle na Myśliwieckiej, jak grać, co mówić?
Owszem, mogą założyć np. internetową rozgłośnię, nazwać ją powiedzmy "Radio Trzy" i przenieść autorskie formaty, do których oni (a nie pracodawca mają prawo).
Ale
-taka stacja nie może używać nazwy Trójka (zastrzeżonej dla Programu III PR)
-taka stacja nie może odwoływać się do tradycji Programu III PR
-możliwości działania będą znacznie mniejsze bez całej infrastruktury Polskiego Radia
-będą znani wyłącznie na siebie i sponsorów, których może zabraknąć, bo nikt nie inwestuje w przedsięwzięcie niszowe (i nie chodzi o żaden strach przed krwiożerczą władzą, jak płacze szefowa portalu KOD, ale o zwykłą kalkulację).
Z tym, że warto przywołać tu przykład G. Wasowskiego, jakby nie było związanego z Programem III bodaj ponad 30 lat. Kiedy wyrzucono K. Skowrońskiego a na jej miejsce narzucono M. Jethon (skądinąd niecierpiącą się z Wasowskim a zwłaszcza z jego żoną, M. Makowską) nie bawił się w żadne gierki (typu aluzje na antenie czy poza nią, hamletyzowanie jak to ciężko, ale jest misja) tylko po prostu odszedł wraz ze Skowrońskim do Radia Wnet. I właściwie został przez M. Jethon wygumkowany z historii Trójki, podczas hucznych obchodów 50-lecia prawie się o nim nie mówiło, choć i on sam od tego czasu odżegnuje się od związków z tą stacją (nawet gdy był tam gościem w związku z książką o Kabarecie Starszych Panów był wyjątkowo zdystansowany).
Gdyby w styczniu 2016 r. tak zrobili najbardziej zaprzysięgli "jethonowcy" (zwłaszcza Sosnowski) a reszta została i robiła swoje zapewne nie byłoby problemu.
Tak to widzę a poza tym to właściwie M.N. napisał to w ten sposób, że z samego wpisu nijak nie wynika, by wpisywał się jednoznacznie w KOD-ową narrację. Te rozważania "jak grać co mówić" zapewne są aluzją do kierownictwa (które akurat daje mu dużą swobodę) ale mogą być też odczytane, że w warunkach buntu części zespołu trudno zachować dystans na antenie.
I jeszcze jedno choć z trochę innej beczki - marzeniem każdego pracodawcy jest dyscyplinarne wywalenie przywódcy związku, ale z reguły raczej znajduje się pretekst w postaci jakiegoś innego przewinienia (typu zawalenie normalnych obowiązków) a nie wywala za samą działalność związkową. W tym sensie kierownictwu PR brakuje finezji, ale to ich problem.