Samuel Pereira przyznaje, że komentowanie sprawy syna Adama Bodnara było błędem i znika z Twittera
Szef serwisu TVP.info Samuel Pereira opublikował oświadczenie, w którym przyznaje, że zrobił błąd komentując sprawę syna Adama Bodnara i atakuje Katarynę za „urządzanie nagonki”. Zapowiedział też, że robi przerwę od Twittera.
Samuel Pereira wszedł w spór z Kataryną w poniedziałek, gdy ta zarzuciła mu na Twitterze, że krytykuje Rzecznika Praw Obywatelskich w ramach osobistej zemsty. - Wiecie co jest najbardziej obrzydliwe w zaangażowaniu Pereiry w gnojenie rodziny Bodnarów na antenie TVP? Była żona Bodnara, a matka jego syna, reprezentuje pro bono żonę Pereiry w sprawie o dzieci. To jest tak gigantyczny konflikt interesów, że uczciwy szef by to dostrzegł - oceniła blogerka.
Samuel Pereira wyjaśnił, że nie wiedział kim jest obrończyni jego żony. - Od siebie dodam, że dopiero dzięki Katarynie się dowiedziałem że Adam Bodnar się rozwodzi, a Karolina Bodnar to jego była żona. Taka niedźwiedzia przysługa Rzeczniczki Rzecznika. Nie podejrzewam by pani mecenas wzięła sprawę na prośbę Bodnara tylko po to żeby mi dowalić - tłumaczył.
W środę poprosiliśmy Telewizję Polską o ustosunkowanie się do sporu miedzy blogerką a szefem TVP.Info, lecz do czwartku nie doczekaliśmy się odpowiedzi. Natomiast w czwartek sam Pereira opublikował oświadczenie, w którym najpierw poinformował, że czasowo znika z Twittera, a następnie wyjaśnił, że nie znał obrończyni swojej żony i nie wiedział, że to żona Adama Bodnara. Oświadczył też, że komentowanie sprawy syna RPO na antenie TVP Info było błędem.
- Komentując sprawę zarzutów o grożenie nożem innym dzieciom i wymuszanie pieniędzy przez nastoletniego syna Adama Bodnara - popełniłem błąd. Błąd niedocenienia siły kłamstwa. Nie przewidziałem jak wielka jest siła manipulacji, jak można odwrócić kota ogonem, jakie mogą powstać spiskowe teorie, jak wielkim linczem może się to dla mnie skończyć - napisał szef TVP.info.
Zaatakował też Katarzynę Sadło, czyli Katarynę. - Nie przewidziałem, że Broniąc Bodnara, który stwierdził, że „nie może być zgody na budowanie atmosfery linczu” wobec mordercy z Mrowin - sama taką „atmosferę linczu” wobec mnie uruchomi.
Samuel Pereira stwierdził, że „ma problem z panią Sadło”. - Zwyczajnie manipuluje i urządza na mnie nagonkę tylko z jednego powodu – różnicy zdań nt. działań Adama Bodnara. Nie potrafi uszanować, że ktoś ma inny pogląd niż ona. Wobec mnie Katarzyna Sadło wykazała się niesamowicie nieuczciwym podejściem i chcąc odwrócić kota ogonem skonstruowała kuriozalną teorię spiskową. Kataryna stworzyła spiskową narrację, w której stałem się głównym źródłem jej ataku i wygodnym przedmiotem do linczu. Jej teksty o „atakach” i „zaangażowaniu w gnojenie rodziny Bodnarów na antenie TVP” to ordynarne kłamstwa - ocenił.
Na koniec poinformował, że czuje się zagrożony. - Nie chcę histeryzować, ale po pogróżkach, otrzymywanych w ostatnich dniach codziennie, zacząłem się zastanawiać w którym momencie groźby słowne mogą zamienić się w czyny. Czy mogę wykluczyć, że jakiś narwaniec urządzi na mnie polowanie i zrobi mi krzywdę. Tego chcą ludzie uczestniczący w tym całym szalonym linczu? - spytał.
Od kilku dni dostaję masę hejtu i pogróżek, od ludzi którzy kupili manipulacje Katarzyny Sadło. Udało jej się „zbudować atmosferę linczu” o której mówił Adam Bodnar.
— Samuel Pereira 🇵🇱 (@SamPereira_) 27 czerwca 2019
Moja 9-punktowa odp: https://t.co/nLYQ51raoO
Jeszcze raz dziękuję Wam za wsparcie 👊 i robię przerwę od Twittera pic.twitter.com/fOcjIdA32R
Na wpis szefa TVP.info zareagowała Kataryna, twittując: „Pereira się żali. Nie, wcale nie sugerował na antenie, że stanowisko AB ws Mrowin może mieć związek z problemami jego syna. I nie, wcale nie opublikował twitta insynuującego, że Bodnar(owie) wspierają syna w jego atakach i obiecują mu bezkarność. Jaka szkoda, że twitty nie płoną”.
Pereira się żali. Nie, wcale nie sugerował na antenie, że stanowisko AB ws Mrowin może mieć związek z problemami jego syna. I nie, wcale nie opublikował twitta insynuującego, że Bodnar(owie) wspierają syna w jego atakach i obiecują mu bezkarność. Jaka szkoda, że twitty nie płoną https://t.co/l2lpL0VAQf
— kataryna (@katarynaaa) 27 czerwca 2019
Samuel Pereira na pytanie portalu Wirtualnemedia.pl czy chce skomentować swoje oświadczenie, nie odpowiedział.
Z naszych informacji wynika, że publikacja oświadczenia była efektem kilku rozmów i narad w telewizji publicznej, podczas których szefostwo nakłoniło Samuela Pereirę najpierw do pisemnego wyjaśnienia sytuacji na forum wewnętrznym, a następnie do opublikowania go w mediach społecznościowych, a także do niekomentowania na Twitterze bieżących wydarzeń, przynajmniej aż obecna sprawa ucichnie.
Dziennikarz raz już zawiesił swoją aktywność na Twitterze - w listopadzie 2017 roku. Wtedy jednak zlikwidował je zupełnie, uzasadniając to tym, że ma dosyć zalewającego go hejtu. Po dwóch miesiącach wrócił na portal, argumentując, iż prosili go o to współpracownicy i znajomi.
Dołącz do dyskusji: Samuel Pereira przyznaje, że komentowanie sprawy syna Adama Bodnara było błędem i znika z Twittera
Kto jest jego patronem w TVP i dlaczego nie został jeszcze wywalony na zbity pysk?