Dziennikarze o odejściu Roberta Felusia z „Faktu”: zapłacił za błąd podwładnych, schadenfreude w TVP
Robert Feluś zrobił słusznie, rezygnując z funkcji redaktora naczelnego „Faktu”. Wziął w ten sposób odpowiedzialność za błąd osób z redakcji, które przygotowały skandaliczną publikację o śmierci syna Leszka Millera - komentują dziennikarze. Satysfakcji z odejścia Felusia nie ukrywali niektórzy publicyści z Telewizji Polskiej.
W poniedziałek wieczorem wydający „Fakt” Ringier Axel Springer Polska poinformował, że z funkcji redaktora naczelnego tabloidu zrezygnował Robert Feluś, a kierownictwo firmy przyjęło tę rezygnację. Powodem odejścia Felusia jest mocno krytykowany tytuł tekstu z weekendowego dodatku na temat śmierci syna Leszka Millera.
- Przyjmując rezygnację Pana Roberta Felusia, Zarząd Ringier Axel Springer Polska podkreślił, że wiarygodność i prawdziwość informacji jest dla Spółki równie ważna, co wrażliwość społeczna. Będąc jedną z największych firm medialnych w Polsce, jesteśmy świadomi naszej roli i misji, które chcemy nieprzerwanie pełnić - dodał zarząd wydawcy.
Robert Feluś był redaktorem naczelnym „Faktu” od czerwca 2014 roku, a z dziennikiem był związany od jego startu jesienią 2003 roku.
Feluś już w sobotę przeprosił za niestosowny tytuł artykułu: najpierw krótko na Twitterze, a potem w dłuższym oświadczeniu skierowanym do Leszka Millera. - Wykazaliśmy się brakiem szacunku, przekraczając granicę dobrego smaku i zasad, które powinny przyświecać zawodowi dziennikarza. To nie powinno się było wydarzyć. Panie Premierze, Proszę przyjąć moje najszczersze przeprosiny dla Pana i Pańskiej Rodziny - napisał.
Przeprosiny zamieszczono w serwisie internetowym i poniedziałkowym wydaniu „Faktu”. Nie przekonało to Leszka Millera, że sprawa jest załatwiona. - W związku z rażącym naruszeniem przez dziennik „Fakt” dóbr osobistych moich i mojej najbliższej rodziny kieruję pozew sądowy przeciwko wydawcy i red. naczelnemu - zapowiedział były szef rządu w poniedziałek po południu.
Szef działu politycznego „Faktu” : tytułu nie wymyśliła autorka tekstu
Ringier Axel Springer Polska nie podał, czy za weekendową publikację konsekwencje dyscyplinarne poniosły jeszcze inne osoby z redakcji „Faktu”. Raczej oczywiste jest, że przy tekście nie pracował osobiście Robert Feluś. Z kolei szef działu politycznego Mikołaj Wójcik do końca zeszłego tygodnia był na urlopie.
- Tekst został napisany przez dziennikarkę mojego działu i jest bez zarzutu. Ktokolwiek go ma, niech wyrazi. Hejt jest za tytuł, którego nie wymyśliła autorka, jest tytułem w magazynie - weekendowym dodatku do gazety - nie wiem kto go wymyślił i w jaki sposób, bo jestem na urlopie - tłumaczył Wójcik w sobotę na Twitterze.
Tekst został napisany przez dziennikarkę mojego działu i jest bez zarzutu. Ktokolwiek go ma, niech wyrazi. Hejt jest za tytuł, którego nie wymyśliła autorka, jest tytułem w magazynie - weekendowym dodatku do gazety - nie wiem kto go wymyślił i w jaki sposób, bo jestem na urlopie.
— Mikolaj Wojcik (@MikolajWojcik) 1 września 2018
„Feluś zapłacił za głupotę podwładnego”
Dziennikarze i menedżerowie mediów komentujący na Twitterze rezygnację Roberta Felusia byli raczej zgodni, że jako naczelny „Faktu” poniósł w ten sposób odpowiedzialność za skandaliczny tytuł.
- Jeden z fajniejszych ludzi w tym środowisku, mocno krakowski, w dobrym tego słowa znaczeniu. Wyciągnął tytuł po fatalnej końcówce poprzednika. Zapłacił za głupotę podwładnego. Szkoda Robert Feluś, trzymaj się - napisał Marek Twaróg, redaktor naczelny „Dziennika Zachodniego”. - Jedyne rozwiązanie. Szkoda że dopiero po zapowiedzi procesu - stwierdził Krzysztof Feusette z „Sieci”.
Szkoda @RobertFelus, bo Fakt zrobił sie pod jego kierownictwem - wiadomo brukowiec nadal - sensowną gazetą, z mocnymi materiałami politycznymi. Niestety za głupotę podwładnych czasem trzeba płacić.
— Sylwia Czubkowska (@sylvcz) 4 września 2018
- Podejrzewam, że raczej „został zrezygnowany” - oceniła Aleksandra Jakubowska, obecnie m.in. publicystka Telewizji wPolsce.pl, w przeszłości przez wiele lat polityk SLD. - Posada naczelnego tabloidu to jazda po bandzie - skwitował Paweł Nowacki, obecnie niezależny konsultant, wcześniej m.in. zastępca redaktora naczelnego „Dziennika Gazety Prawnej” ds. online
Węglarczyk: nie bronię Felusia, za to Gmyz popiera bicie
- Feluś out z Faktu! Presja ma sens! Nie dla takiego barbarzyństwa. Brawo! - ucieszył się Dawid Wildstein z Telewizji Polskiej. - A czy teraz wywrzesz presję w celu zwolnienia dziennikarzy publicznie popierających bicie ludzi, czy twoja moralność dotyczy tylko tych, których nie lubisz? - spytał go Bartosz Węglarczyk, dyrektor programowy Onetu (tak jak „Fakt” należącego do Grupy Onet-RAS Polska).
- Wiedziałem Bartek, że jak broniłeś Kramka, któremu nie przeszkadzał Farmazon rzucający się na kobietę, tak będziesz bronił Felusia. Konsekwentny z Ciebie gość! :) - odpowiedział Wildstein, nawiązując m.in. do zajścia z grudnia ub.r. na demonstracji Obywateli RP, kiedy Franciszek J. (znany jako Farmazon) obrażał operatora i dziennikarkę programu TVP Info „W tyle wizji”.
- Wal się Dawid. Nie bronię Roberta i nie znajdziesz takiego mojego stwierdzenia. Za to chętnie napiszę, że jesteś obrzydliwym hipokrytą, który dla kariery zrobi absolutnie każdą podłość - stwierdził Bartosz Węglarczyk. - Ale masz rację. Kolegę posunęli i boli. Przepraszam, że nie uszanowałem twoich uczuć - odparł Dawid Wildstein. - Stary, ty nawet nie wiem o czym piszesz. Do wygłaszania formułek nie potrzebujesz żadnych uczuć. A o picie to pytaj raczej kolegę z Berlina. Albo lepiej nie, bo ci da z liścia - napisał dyrektor programowy Onetu.
Wal się Dawid. Nie bronię Roberta i nie znajdziesz takiego mojego stwierdzenia. Za to chętnię napiszę, że jesteś obrzydliwym hipokrytą, który dla kariery zrobi absolutnie każdą podłość.
— Bartosz Węglarczyk 🇵🇱🇪🇺 (@bweglarczyk) 3 września 2018
„Kolega z Berlina” to korespondent TVP w Niemczech Cezary Gmyz, który w styczniu ub.r. zamieścił wpis twitterowy: „Odnoszę wrażenie, że PiS mogłoby jeszcze trochę wzrosnąć gdyby zdecydował się na lekki wpierdol”, mając na myśli posłów blokujących mównicę sejmową. Następnego dnia przeprosił za ten wpis. W lipcu br. Gmyz dostał naganę za wpis twitterowy, w którym prof. Małgorzatę Gersdorf nazwał „szlampą” (to spolszczenie niemieckiego wulgarnego określenia kobiety).
Natomiast w sobotę wieczorem, komentując spoliczkowanie działaczki Obywateli RP przez urzędniczkę z Dolnego Śląska (po ujawnieniu incydentu podała się do dymisji), dziennikarz TVP napisał: „Ok. Przemoc w przestrzeni publicznej jest niedopuszczalna. Ale na swojej krótkiej liście mam trzy nazwiska do wypłacenia z liścia. I nie będę potem przepraszał ani podawał się do dymisji. Sorry bardzo”.
Schadenfreude publicystów Telewizji Polskiej
Niektórzy dziennikarze i menedżerowie z TVP z satysfakcją poinformowali o rezygnacji Roberta Felusia. - Feluś został zrezygnowany. Ale mi przykro - napisał Cezary Gmyz. - Zepchnięty z sań. W końcu nie przekroczył granic bardziej niż Tomasz Lis. Pan Mark Dekan (to CEO w Ringier Axel Springer Media AG - przyp.) - stwierdziła Marzena Paczuska.
Z kolei Samuel Pereira wytykał dziennikarzom z innych redakcji Grupy Onet-RAS Polska, że nie skrytykowali publikacji „Faktu” o śmierci syna Leszka Millera. - Szukałem oburzenia u Janusza Schwertnera (to dziennikarz Onetu - przyp.), który przecież z wielkim uniesieniem, regularnie kreuje siebie i kolegów na autorytety ws. mediów i standardów dziennikarskich. Okazało się jednak, że po tym tweecie zablokował mi możliwość czytania jego postów - stwierdził.
Szukałem oburzenia u @SchwertnerPL, który przecież z wielkim uniesieniem, regularnie kreuje siebie i kolegów na autorytety ws. mediów i standardów dziennikarskich. Okazało się jednak, że po tym tweecie zablokował mi możliwość czytania jego postów https://t.co/DmXKpCmbvC
— Samuel Pereira (@SamPereira_) 3 września 2018
- Zostawić Was na chwilę samych... #Łapiński #Feluś – podsumował Samuel Pereira rezygnacje, o których poinformowano w poniedziałek wieczorem. - Jeszcze tylko został autor maila "wiarygodność i prawdziwość informacji jest dla naszej firmy równie ważna, co wrażliwość społeczna" Pan Mark Dekan... - dodał. - Co z Markiem Dekanem? Nietykalny? - dopytywał.
Kurski gratuluje „Wiadomościom”, że skrytykowały „haniebną publikację”
Prezes Telewizji Polskiej Jacek Kurski w poniedziałek wieczorem przypomniał materiał z niedzielnych „Wiadomości”, w którym skrytykowano publikację „Faktu” o śmierci syna Leszka Millera. - Gratuluję „Wiadomości” felietonu i nazwania po imieniu haniebnej publikacji niemieckiego „Faktu” nt. śmierci syna Leszka Millera. Presja miała sens i winny Robert Feluś odchodzi w niesławie - skomentował Kurski.
Ty jako szef największego brukowca w Polsce straciłeś okazję by siedzieć cicho.
— Kamil Dziubka (@KamilDziubka) 3 września 2018
Niektórych oburzyło, że w tej sytuacji na połajanki zdecydowali się właśnie dziennikarze Telewizji Polskiej. - Ty jako szef największego brukowca w Polsce straciłeś okazję by siedzieć cicho - napisał Kamil Dziubka z Onetu do Jacka Kurskiego.
- Nie... Kura jako autorytet dziennikarski. Jacuś,, zrobiłeś z telewizji szczujnię, robisz tam za podwykonawcę Nowogrodzkiej i chcesz pouczać, co jest odrażające? - zapytał Kamil Durczok z Silesion.pl. - Ale to akurat odrażające było i dobrze, ze wszyscy się z tym zgodzili - zwróciła uwagę Karolina Korwin-Piotrowska z Grupy TVN. - Tyle, że Kura akurat powinien milczeć - stwierdziła dziennikarka „Faktu” Agnieszka Burzyńska.
Dodajmy, że Telewizja Polska ma na pieńku z „Faktem” od wielu miesięcy. W sierpniu ub.r. po publikacjach tabloidu o premiach Joanny Klimek w czasie pracy w TVP publiczny nadawca zapowiedział pozwanie gazety i nie zaprosił jej dziennikarza na konferencję o jesiennej ramówce.
W czerwcu br. „Fakt” zamieścił komunikat, w którym redakcja wyraziła ubolewanie z powodu stwierdzeń m.in. z tego tekstu pod adresem Joanny Klimek. Grupa Onet-RAS Polska zaznaczyła, że nie oznacza to, że w artykule podano nieprawdziwe informacje.
- O, ironio, najbardziej z odejścia naczelnego „Faktu” zadowoleni są i najbardziej przekonują o moralnej słuszności tej decyzji ci sami prawi i sprawiedliwi, którzy robią największe prawicowe gadzinówki. Co za czasy - skwitował te komentarze Tomasz Walczak z „Super Expressu”. - Tekst i tytuł w „Fakcie” były skandaliczne to fakt ale to że prawa strona z TVP rzuciła się bronić Leszka Millera i potępiać „Fakt” to szczyt hipokryzji. Gdzie wasza gorliwość w potępieniu spoliczkowania demonstrantki przez przedstawicielkę władzy? - zapytał Jacek Czarnecki z Radia ZET.
- Szef „Faktu” płaci posadą za bezprzykładnie skandaliczny materiał w gazecie szef publicznej TVP uchachany po pachy, pracuje na komentarze, gdy sam zapłaci za swoje skandale. Karma wraca - stwierdził Adam Buła z „Polska The Times”. - Najgorsze jest to, że gdy TVP robi materiał, w którym zestawia profesor Gersdorf z nazistami, to już nawet nikt nie reaguje. Nie ma dymisji, nie ma przeprosin, nie ma już nawet krytyki, bo wszyscy przyzwyczajeni, że codziennie o 19:30 w Polsce przez pół godziny niszczy się ludzi - skomentował Janusz Schwertner z Onetu.
Chciałbym, aby wielu redaktorów zachowało się tak honorowo jak @RobertFelus i składało rezygnacje, gdy redakcje, którymi kierują przekroczą granice czy to etyczne czy warsztatowe. Czuje coś jednak, że żaden z szacownych kolegów nie ma w sobie tyle odwagi i samokrytyki
— Andrzej Gajcy (@A_Gajcy) 4 września 2018
Według danych ZKDP w pierwszej połowie br. średnia sprzedaż ogółem „Faktu" wynosiła 250 983 egz., o 7,3 proc. mniej niż rok wcześniej. Natomiast portal Fakt.pl w maju br. zanotował 6,13 mln realnych użytkowników i 104,3 mln odsłon.
Dołącz do dyskusji: Dziennikarze o odejściu Roberta Felusia z „Faktu”: zapłacił za błąd podwładnych, schadenfreude w TVP