Odtwórca Czachy w „Prostej sprawie” Canal+: trzeci odcinek to wywrócenie go na drugą stronę
Czy powstanie drugi sezon „Morderczyń”, kim jest Czacha w „Prostej sprawie”, jak rodzą się dobre seriale, kogo obchodzą recenzje - o tym wszystkim rozmawiamy z Mateuszem Kmiecikiem, odtwórcą roli Czachy, czyli gangstera o skomplikowanej naturze, w serialu Cypriana Olenckiego zatytułowanym „Prosta sprawa”.
„Prosta sprawa” to nowy serial Canal+, oparty na poczytnej powieści Wojciecha Chmielarza pod tym samym tytułem. Scenariusz napisał i całość wyreżyserował Cyprian T. Olencki, czyli twórca głośnej „Furiozy”. Opowiada historię bezimiennego bohatera, który przyjeżdża do Jeleniej Góry zwrócić dług przyjacielowi, a gdy odkrywa, że ten zaginął, postanawia go odszukać. Główną rolę gra Mateusz Damięcki, a partneruje mu m.in. Mateusz Kmiecik, w roli Czachy, lokalnego gangstera.
Czacha, to postać znacząco rozwinięta w stosunku do literackiego pierwowzoru. W serialu widzimy, że bohater w interpretacji Kmiecika jest bardziej zniuansowany. Chcemy go poznać, zrozumieć jego motywacje, a odcinek trzeci stanowi preludium do dalszej dezintegracji osobowości bohatera. Odcinek szósty ma pokazać ją w pełnej krasie, o czym opowiada nam odtwórca roli.
Małgorzata Major: Muszę zapytać o „Morderczynie”. Czy będzie drugi sezon i czy chciałby Pan to zrobić ponownie?
Mateusz Kmiecik: Ponownie bez dwóch zdań. Była świetna ekipa realizacyjna i aktorska, więc nie ma o czym mówić. Ale tak jak zwykle, nie mogę niczego konkretnego powiedzieć. Wiem, że Kris Rus działa bardzo prężnie, bo to dla niego flagowy produkt, ale jaki będzie finał, tego nie wiem.
Małgorzata Major: Rola w „Morderczyniach” została świetnie przyjęta, postać Czachy na pewno nie przejdzie bez echa. Z którym bohaterem jest Panu bardziej po drodze? Domyślam się, że do obydwu ról trzeba było się porządnie napracować (także na siłowni).
Mateusz Kmiecik: Do roli w „Morderczyniach” nie musiałem aż tak dużo pracować. Była tylko sugestia, żebym był „trochę większy”, jak na policjanta kryminalnego przystało. Nie musiałem specjalnie trzymać diety, przerzucałem tylko tzw. złom. A w przypadku „Prostej sprawy” był taki prykaz odgórny, żebym był większy, ale i dobrze wycięty więc w grę wchodziły dieta, suplementacja i treningi. W tym wypadku było dużo trudniej.
Do kogo jest mi bliżej i na kim mi bardziej zależy? Trudno mi powiedzieć. To jest dwójka kompletnie różnych facetów, z różnych środowisk. Czacha jest targany dużo większymi emocjami. Jest dużo bardziej złożony niż Michał Król z „Morderczyń”. Michał w dużej mierze pełni funkcję wspierającą dla Karoliny Keller [w tej roli wystąpiła Maja Pankiewicz – przypis red.]. Jestem tam dla niej w serialu, a Czacha w pewnym momencie, staje się sam dla siebie. Zaczyna przejmować kontrolę nad swoim życiem i stwierdza, że nie będzie pod 100-procentowym naciskiem Kazika [w tej roli Piotr Adamczyk – przypis red.].
Dużo więcej wyzwań aktorskich miałem przy Czaszce niż przy Michale Królu.
Serialowa jedynka czy dwójka?
Małgorzata Major: To chyba dobry moment na główną rolę w streamingu? Może jakiś serial kryminalny Netfliksa?
Mateusz Kmiecik: Też z chęcią obsadziłbym siebie w głównej roli (śmiech). Wiem, że jestem w stanie to zrobić i mam możliwości. Powiem nieskromnie, że wiem, ile się nauczyłem przez lata i co wypracowałem i ile czasu musiałem na to poświęcić. Wiem, u kogo chcę grać i co chcę robić, ale wiem też, że to wszystko wymaga czasu. Mam nadzieję, że „Morderczynie” i „Prosta sprawa” ten czas dotarcia do celu skrócą.
Czasem też jest tak, że główna rola nie jest lepsza niż dwójka serialowa. Zdarza się, że dwójka jest lepiej napisana i bardziej złożona niż jedynka. Chciałbym grać trudniej, za każdym razem stawiać sobie większe wyzwania. Mam nadzieję, że kiedyś przyjdzie to „trudniej” jako jedynka.
Małgorzata Major: Pracuje Pan w teatrze, nie boi się seriali. Która forma pracy jest bliższa sercu Mateusza Kmiecika, teatr czy film?
Mateusz Kmiecik: Gdy za długo pracuję w teatrze, to chcę film, a jak pracuję w filmie, to chcę teatr. Lubię każdą formę pracy, bo są zupełnie różne. Dziękuję górze, że jestem tu i tu i to w bardzo dużym spektrum. W teatrze występuje co drugi dzień, a od kilku lat nie zdarzyło się, żebym w danym miesiącu nie miał przynajmniej jednego dnia zdjęciowego.
Teatr i film, wszystko zależy od tego z kim, bo można mieć bardzo dobry tekst, ale reżyser nie pozwoli tego w pełni wykorzystać i odwrotnie. Mając słaby tekst, ale dobre pomysły od reżysera, z improwizacji wychodzi często druga połowa scenariusza. W filmie można więcej zniuansować. Jest zbliżenie, detal. Można więcej pomyśleć, a nie pokazać. W teatrze jest odwrotnie. Jest duża scena i trzeba do szesnastego rzędu dotrzeć gestem, a nie wzrokiem. Cieszę się, że mogę tu i tu pracować z fenomenalnymi profesjonalistami.
Uniwersum Czachy
Małgorzata Major: A jak było w przypadku Czachy? Miał Pan swoją wizję bohatera, czy wszystko, co oglądamy, było zapisane w scenariuszu?
Mateusz Kmiecik: W książce Czacha jest dość prosto napisany, trochę stereotypowo, ale taki był zamysł. W serialu nie mogliśmy zrobić tego stricte stereotypowo, bo byłoby to po prostu cholernie nudne. Każdy by się wynudził na Czaszce po pierwszym odcinku. Musieliśmy go trochę inaczej zbudować.
Scenariusz do serialu przyszedł jako bogatsza wersja książki, bo trzeba było dopisać dialogi, których w książce było niewiele. Później mieliśmy próby. Chciałem, żeby było ich jak najwięcej, żeby przeczytać scenariusz z jak największą liczbą członków obsady. I to na etapie prób wykluwało się to, w jakim kierunku byśmy tego bohatera popychali. I co chcielibyśmy, żeby go motywowało, albo demotywowało.
Małgorzata Major: Szósty odcinek jest przełomowy dla Czachy. Co możemy o nim powiedzieć?
Mateusz Kmiecik: Trzeci odcinek jest dla Czachy wywróceniem go na drugą stronę, a szósty mieli go i wypluwa na nowo. Nie mogę za dużo powiedzieć, ale jedynym elementem wspólnym dla mojego bohatera w pierwszym, a szóstym odcinku jest tylko łysa głowa.
Małgorzata Major: Serialowa „Prosta sprawa” zyskała żywy, współczesny język. Widownia dobrze reagowała podczas pokazu przedpremierowego. Czy widzom telewizyjnym też spodoba się to, co i jak mówią bohaterowie?
Mateusz Kmiecik: Wydaje mi się, że to, co jest blisko zwykłego pana Kowalskiego z Nowakiem, jest bardzo dobre i pokazuje nam to nie tylko kino gatunkowe, które robimy, ale wszystkie inne formy kina bliskie widzowi. Osadzenie akcji filmów i seriali w małych miastach i miejscowościach, bohaterowie mówiący językiem zrozumiałym dla widza daje fajny efekt. Nie chodzi o to, żeby opowiadać o pracy w korporacjach i o ludziach, których nie znamy.
Chcemy oglądać nasze tu i teraz i ludzi, których sami znamy. Język temu bardzo pomaga. Cyprian [Olencki – scenarzysta i reżyser „Prostej sprawy” – przypis red.] dodał w dialogach kilka perełek, które sprawiły, że to się naprawdę dobrze grało.
Kogo obchodzą recenzje?
Małgorzata Major: Czy czeka Pan na recenzje „Prostej sprawy”, będzie czytał, ekscytował się?
Mateusz Kmiecik: Z całym szacunkiem, ale mam tak mocny kręgosłup zawodowy, że to na mnie kompletnie nie działa.
Małgorzata Major: Jest Pan kuloodporny?
Mateusz Kmiecik: Zarówno te dobre jak i te złe recenzje mnie nie interesują, bo wiem, że jest tylko jeden wyznacznik, który świadczy o jakości serialu. Nazywa się to poczta pantoflowa i widownia. I to jest najistotniejsze. Nikt jeszcze nie wymyślił lepszej promocji. Nasze „Morderczynie” na Netfliksie nie miały żadnej promocji, a po 24 godzinach od premiery serial wskoczył na szczyt Top 10 i nie schodził z niego prawie pięć tygodni. Obejrzało nas ponad milion indywidualnych użytkowników. Rozbiliśmy bank Netfliksowi w zeszłym roku.
Rozumiem, że to czyjaś praca, musi napisać recenzję, bo dostaje za to pieniądze i spłaca kredyt. W pełni to rozumiem, ale nie oznacza to, że muszę się tym przejmować i sugerować. Wiem, co chcę robić, po co do tego zawodu przyszedłem i wiem, gdzie chcę być.
Małgorzata Major: Czyli nie lubi Pan nas, dziennikarzy (śmiech)?
Mateusz Kmiecik: Nie, no przecież rozmawiamy?
Małgorzata Major: Bo Pan musi… (śmiech)
Mateusz Kmiecik: Nie chodzi o to. Czym innym jest wywiad, opowiadanie o projekcie i zdradzanie kulis, dlaczego coś jest tak, a nie inaczej, a co innego jest w sytuacji, gdy ktoś w tekście wyraża swoją indywidualną opinię. Jest opinia jednego człowieka. Szanuję to, mam z tym luz i komfort, ale się nią nie sugeruję, ani dobrą, ani złą. To nie jest moja bajka i jestem na to odporny.
Naszą recenzję serialu „Prosta sprawa” znajdziecie tutaj. Serial zadebiutował na Canal+ 17 maja. Całość liczy 6 odcinków.
Dołącz do dyskusji: Odtwórca Czachy w „Prostej sprawie” Canal+: trzeci odcinek to wywrócenie go na drugą stronę