Proboszcz straszył dziennikarza i wydzwaniał do niego w nocy. "Karma wraca, odcierpi pan"
Kontrowersyjny ks. Dariusz Drzewiecki powrócił na stanowisko proboszcza w parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Jeruzalu Skierniewickim. Kiedy zadzwonił do niego dziennikarza z prośbą, aby ustosunkował się do zarzutów parafian, ksiądz nie chciał rozmawiać. W nocy jednak wydzwaniał do dziennikarza, grożąc mu bełkotliwym głosem. - Od lat zajmuję się tematyką Kościoła katolickiego w Polsce, ale jeszcze nigdy nie spotkał się z takim zachowaniem księdza wobec dziennikarza - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Szymon Piegza z Onetu, autor artykułu.
Ks. Dariusz Drzewiecki zasłynął tym, że zachęcał do bicia dzieci kablem za udział w Strajku Kobiet. Został też w 2018 r. skazany na roczny zakaz pracy z dziećmi i grzywnę za naruszanie nietykalności nieletnich w czasie katechezy. Jak ustalił sąd, katecheta bił dzieci po głowie, szarpał za uszy, za włosy, bił je po pośladkach. W 2018 roku sąd w Zgierzu skazał ks. Dariusza D. na roczny zakaz pracy z dziećmi i grzywnę.
Ks. Drzewiecki odszedł z parafii w Jeruzalu Skierniewickim w marcu tego roku. Napisał oświadczenie, w którym podkreślił, że sam rezygnuje z bycia proboszczem z powodu prowadzonej na niego "nagonki medialnej". W czerwcu bp łowicki Andrzej Dziuba miał wyznaczyć nowego proboszcza. Jak się okazało, został nim ponownie ks. Drzewiecki.
Rada programowa TVP oburzona „Wiadomościami". Jest skarga do KRRiT
Kontrowersyjne wpisy ks. Dariusza Drzewieckiego
Parafianie zgłosili się do redakcji Onetu, aby wyjaśnił tę sprawę. "Ludzie boją się tego księdza, dlatego ja też proszę o anonimowość. Ten człowiek zaraz zniszczy naszą parafię" - napisała jedna z mieszkanek Jeruzala Skierniewickiego. Parafianom nie podobają się też kontrowersyjne treści, które ksiądz zamieszczał w mediach społecznościowych, np. proponował publicznie, aby zamiast robaków ludzie jedli psy ze schroniska.
Dziennikarz Onetu Szymon Piegza zadzwonił do ks. Dariusza Drzewieckiego, ale ten początkowo nie chciał z nim rozmawiać i odesłał go do kurii. Po kontakcie dziennikarza z kurią następnego dnia ks. Drzewiecki zadzwonił do Szymona Piegzy o godz. 23.00. Chciał, aby ten wyjawił mu nazwiska mieszkańców, którzy skarżyli się na niego. Kiedy dziennikarz odmówił, ksiądz stwierdził, że "na gębę też mogę ustalić, że pan jest pedofilem". Używał też obelżywych słów w czasie rozmowy - relacjonuje Piegza.
Ks. Dariusz Drzewiecki: Za te kłamstwa odcierpi pan
Potem duchowny dzwonił do dziennikarza ponad 30 razy między godz. 23.19 a 3.00 w nocy. "Nagrał prawie 20 wiadomości głosowych, w których bełkotliwym, niewyraźnym głosem mówił m.in. o pedofilii, nekrofilii, gerontofilii, chwalił partię Prawo i Sprawiedliwość i zachęcał do głosowania na nią. W przerwach między połączeniami wysłał kilkanaście wiadomości SMS, w których zachęca do odebrania od niego połączenia oraz napisał, że «to będzie dowód do sądu», podpisując się w tych wiadomościach jako «proboszcz z Jeruzala»" - opisuje Szymon Piegza.
Następnego dnia ksiądz również próbował skontaktować się z dziennikarzem. Wieczorem i nad ranem wysłał mu kolejne wiadomości SMS: "nie życzę sobie, by pan mnie nękał chamskimi telefonami" i "karma wraca, za te pańskie kłamstwa co do mej osoby, odcierpi pan". 13 maja duchowny próbował skontaktować się z dziennikarzem 45 razy między 1.00 a 2.00 w nocy.
- Sprawą ks. Drzewieckiego zająłem się, ponieważ zgłosiła się do mnie jego parafianka z Jeruzala Skierniewickiego, która czytała inne moje publikacje poświęcone problemom Kościoła katolickiego, informując mnie, że ksiądz od dłuższego czasu uprzykrza życie mieszkańców, jest arogancki, a nawet mściwy. Ta osoba wręcz prosiła mnie, bym zajął się tą sprawą i postarał się w ten sposób pomóc, gdyż mieszkańcy wielokrotnie wcześniej zgłaszali się do biskupa łowickiego Andrzeja Dziuby, ale ten prośby o reakcje zostawiał bez odpowiedzi. Z mojego doświadczenia wynika, że osoby, które zgłaszają się do mediów, niemal zawsze wyczerpują wcześniej wszelkie inne sposoby, by rozwiązać problem, a kontakt z dziennikarzem jest w zasadzie ostatecznością. Dlatego tak ważne jest, by nie lekceważyć takich sygnałów i tak też ja widzę ten zawód jako działanie społeczne, reprezentowanie interesu osób pokrzywdzonych - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Szymon Piegza, dziennikarz Onetu.
Szymon Piegza: Jeszcze nigdy nie spotkałem się z takim zachowaniem wobec dziennikarza
Jak dodaje, od lat zajmuje się tematyką Kościoła katolickiego w Polsce, ale jeszcze nigdy nie spotkał się z takim zachowaniem księdza wobec dziennikarza. - Ten ksiądz najpierw próbował wymusić na mnie ujawnienie sygnalistów, którzy się na niego poskarżyli, nawet pewnie nie mając świadomości, że łamie w ten sposób art. 15 ustawy Prawo prasowe, po czym wielokrotnie nękał mnie telefonami, narażając się na popełnienie przestępstwa z art. 190 Kodeksu karnego. Kilkakrotnie spotkały mnie z jego strony sytuacje, gdzie wydzwaniał do mnie w środku nocy oraz nad ranem z dwóch różnych numerów telefonów. Przestał mnie niepokoić dopiero, gdy zablokowałem oba jego numery. W trakcie pracy nad artykułem dowiedziałem się, że w podobny sposób ksiądz mógł traktować również niektórych parafian - mówi dziennikarz.
- Po opublikowaniu wczorajszego artykułu zwróciłem się do kurii łowickiej z prośbą o oficjalne stanowisko biskupa Andrzeja Dziuby z zapytaniem, czy zezwala na tego typu niedopuszczalne zachowania, a jeśli nie, to jakie konsekwencje poniesie ks. Drzewiecki. Biskup powinien zareagować nie z uwagi na to, że sprawa ujrzała już światło dzienne, ale przede wszystkim, by w końcu mieszkańcy Jeruzala mogli czuć się bezpiecznie. Do tej pory nie dostałem żadnej odpowiedzi, a na stronie internetowej kurii widzę, że ten duchowny nadal jest proboszczem, więc możliwe, że tego typu zachowanie to po prostu w jego przypadku norma. Po publikacji otrzymałem wiadomość od osoby, która przedstawiła się jako ksiądz i która stwierdziła, że problemy z ks. Drzewieckim są powszechnie znane w diecezji - przekonuje Szymon Piegza.
dziennikarz podkreśla, że po nękających telefonach księdza otrzymał duże wsparcie ze ze strony działu bezpieczeństwa oraz działu prawnego Ringier Axel Springer Polska. - Zostałem także poinstruowany, by absolutnie nie ignorować tego typu zagrożenia i że w ostatnim czasie ataki na dziennikarzy przybierają coraz nowe formy, ale wszystkie są równie groźne. Wiem, że w RASP funkcjonują odpowiednie procedury, na wypadek podobnych sytuacji. W przeszłości podobne sytuacje kończyły się m.in. na policji i w sądzie. Myślę, że to kluczowe, by dziennikarz nie został w podobnej sytuacji sam - podkreśla dziennikarz.
Zapytaliśmy rzecznika prasowego kurii łowickiej, czy ksiądz poniesie konsekwencje swojego zachowania, ale do momentu publikacji tekstu, nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Dołącz do dyskusji: Proboszcz straszył dziennikarza i wydzwaniał do niego w nocy. "Karma wraca, odcierpi pan"
Trzeba działać a nie gadać.