Marcin M. Drews: Rada Etyki PR to organ zupełnie niekompetentny (opinia)
Marcin M. Drews, bloger Antyweb.pl, pisze o opinii wydanej przez Radę Etyki PR, w której Rada wytknęła mu, iż w jednym ze swoich tekstów złamał kodeksy etyczne łącząc pracę dziennikarza i PR Managera.
Z tego, co mi wiadomo, jestem jedynym zawodowym dziennikarzem od tak dawna związanym z branżą gier, którą promowałem, promuję i promować ją będę, bo to ważna, eksportowa część polskiego rynku, a także nowa forma edukacji. Dość powiedzieć, iż moja gra niekomercyjna przygodowa znalazła się w nowym podręczniku do języka polskiego i jest to chyba pierwszy taki przypadek w polskiej historii (więcej o opinii REPR na temat tekstu Marcina M. Drewsa).
Rada Etyki PR, jako organ najwyraźniej zupełnie niekompetentny w dziedzinie nowych mediów i gier społecznościowych, nie zdaje sobie sprawy, że artykuł na łamach polskiego bloga nie był i nigdy nie będzie reklamą dla takich produktów, gdyż ich zasięg jest globalny, a Polska to niewiele znaczący ułamek rynku. Artykuł nie był więc kryptoreklamą, tym bardziej, iż grupa docelowa bloga Antyweb i grupa docelowa omawianego produktu Ten Square Games znacznie się różnią, co wie każdy, kto ma choć blade pojęcie o zasadach funkcjonowania internetu.
Nie wiem, czym jest Rada Etyki PR i nie spotkałem w swym życiu osoby, która by znała ten twór i liczyła się z jego zdaniem. Owszem, członek REPR kontaktował się ze mną, ale, niestety, poziom korespondencji odstawał od ogólnie przyjętych norm, na co uprzejmie i grzecznie zwróciłem mu uwagę. M.in. z marszu narzucił mi termin na odpowiedź i zlekceważył fakt, że byłem wtedy na urlopie z dzieckiem, co wyraźnie zasygnalizowałem. Wykazałem jednak dobrą wolę i wyjaśniłem sprawę. Niestety, nadal byłem molestowany mailami aż do momentu, gdy oświadczyłem, iż każdy następny uznam za stalking.
Z chęcią natomiast z Panem Dudkiem (członek Rady Etyki PR - przyp. red.) spotkam się w sądzie, gdyż stwierdzenie, iż „Rada Etyki Public Relations pozostawia bez komentarza samo zachowanie M. Drewsa, który w toku prowadzenia sprawy, użył wielu niestosownych słów, przy okazji próbując zastraszyć Radę i wpłynąć na rezygnację z wydania finalnego orzeczenia lub opinii” jest absolutnie nieprawdziwe, obraźliwe, godzi w moje dobre imię i jest bezczelnym pomówieniem.
„Groźba” wg słownika języka polskiego PWN to „zapowiedź niebezpieczeństwa, kary, zemsty itp.” Ja tymczasem poinformowałem Pana Dudka, że uprawia stalking, co zamierzam zgłosić odpowiednim organom. W oficjalnej korespondencji z Panem Dudkiem nie użyłem też żadnych niestosownych słów (całą korespondencję z chęcią udostępnię redakcji Wirtualnemedia.pl i będę wdzięczny za jej opublikowanie, by czytelnicy sami mogli ocenić, jak bardzo Pan Dudek konfabuluje). Panu Dudkowi zaś przypominam, że nękając mnie mailami, zabrał mi półtora dnia urlopu, dlatego czekam na rekompensatę.
Nie ukrywam, że wiele cierpkich słów napisałem do innego członka Rady, ale była to korespondencja prywatna między mną a moją koleżanką. Jeśli została ona ujawniona, mamy do czynienia ze złamaniem tajemnicy korespondencji, natomiast nie zmienia to faktu, że mam prawo w prywatnej rozmowie być zarówno subiektywny, jak i nieparlamentarny w swych stwierdzeniach.
I ostatnia rzecz. W moim biogramie przy artykule było wyraźnie zaznaczone, iż pracuję w Ten Square Games, więc zarzut o braku takowej informacji jest absolutnie bzdurny. W biogramie zawarta jest też informacja, że korzystam z praw blogera i jestem w swych materiałach świadomie subiektywny. Intrygujące jest to, że inni blogerzy (casus: Kominek) nie mają z tym problemu. Co więcej, firmy zakładają własne komercyjne blogi, prowadzone przez PR managerów. Praktyka znana i często stosowana, a jednak REPR jakoś nie widzi w niej problemu.
Tym bardziej śmieszy mnie fakt, iż Szanowna Rada straciła czas na rozpatrywanie anonimowej skargi, będącej najpewniej formą zemsty, na co wskazuje choćby fakt, iż jej autor stanowczo zataił przede mną swoje nazwisko. Czas anonimów skończył się w 1989 roku, więc zarówno samą skargę, jak i działania REPR uznaję za śmieszne i niepotrzebne. Całość przypomina mi „Proces” Kafki. Żywię ogromną nadzieję, że działalność REPR nie jest finansowana z moich podatków.
Marcin M. Drews, bloger Antyweb.pl
Dołącz do dyskusji: Marcin M. Drews: Rada Etyki PR to organ zupełnie niekompetentny (opinia)