Kuba Atys z „Gazety Wyborczej” ma stanąć przed sądem za fotografowanie demonstracji przed domem Jarosława Kaczyńskiego
Warszawska policja skierowała wniosek do sądu o ukaranie fotoreportera „Gazety Wyborczej” (Agora) Kuby Atysa, który robił zdjęcia protestu pod domem Jarosława Kaczyńskiego. Policjanci zarzucają mu złamanie zasad przemieszczania się wynikających z rozporządzenia o stanie epidemicznym. Reportera w obronę bierze redakcja „GW”.
29 marca Atys fotografował protest przed domem Jarosława Kaczyńskiego. Dwójka demonstrantów reprezentująca Obywateli RP (z racji obostrzeń pandemicznych nie mogło ich być więcej) trzymała transparent z napisem „Pull up, idioto” – co miało wyrażać niezadowolenie Obywateli RP z faktu przemycenia zmian w Kodeksie wyborczym, podczas głosowania o tzw. tarczy antykryzysowej. Oprócz fotoreportera „Gazety Wyborczej” i protestujących, na miejscu była jeszcze ekipa TVP i PAP. W sumie było 9 osób utrzymujących między sobą, jak pisze „Gazeta Wyborcza”, zalecane odległości.
Policja spisała na miejscu Kubę Atysa, a następnie zarzuciła mu, że „wspólnie i w porozumieniu z ustalonymi osobami bez wyjątkowego uzasadnienia, w dziewięcioosobowej grupie przemieszczał się na tym obszarze pieszo jednocześnie nie zachowując wymaganej od siebie odległości 1,5 m".
- Zdaniem policji miał więc złamać zasady przemieszczania wynikające z rozporządzenia o stanie epidemicznym - informuje piątkowa „Gazeta Wyborcza”. Wezwany w celu składania wyjaśnień na żoliborską komendę policji, Atys usłyszał, że sprawa trafiła już do sądu.
- Na pytanie o to, na jakiej podstawie prawnej połączono w jedną grupę protestujących Obywateli RP i poszczególnych dziennikarzy, którzy na miejsce przyjechali niezależnie od siebie, żoliborska policja nie odpowiada. Podobnie jak na pytanie o to, czy jej zdaniem uzasadnienia obecności fotoreportera przed domem prezesa PiS nie stanowi konieczność wykonywania przez niego obowiązków służbowych - relacjonuje redakcja „Gazety Wyborczej”. - W naszej ocenie powyższe działania podjęte w stosunku do dziennikarza mogą wręcz wyczerpywać znamiona czynu zabronionego z art. 44 ustawy Prawo prasowe. Bez wątpienia zaś są ekscesem nieuprawnionej nadgorliwości, która winna skutkować postępowaniem dyscyplinarnym - ocenia.
Redakcja „Gazety Wyborczej” wzięła w obronę oskarżanego fotoreportera, umieszczając na swoich łamach i w serwisie Wyborcza.pl protest przeciwko „nieuprawnionym działaniom funkcjonariuszy kierowanego przez Pana komisariatu w stosunku do fotoreportera „Gazety Wyborczej”, redaktora Wojciecha Jakuba Atysa”.
Zdaniem redakcji „Gazety Wyborczej” błyskawiczne skierowanie sprawy Atysa do sądu ma na celu zastraszanie przedstawicieli mediów, by ci nigdy już nie dokumentowali żadnych wydarzeń pod posesją Jarosława Kaczyńskiego.
- Oczekujemy, że w tej sprawie zostanie przeprowadzone odpowiednie postępowanie wyjaśniające, a bezpodstawny wniosek o ukaranie naszego dziennikarza natychmiast zostanie wycofany z sądu. Seweryn Blumsztajn, prezes Towarzystwa Dziennikarskiego i dziennikarz „Gazety Wyborczej”, komentuje: - Można tylko protestować, ale ta sytuacja bardzo źle wróży wolności mediów.
Z danych ZKDP wynika, że w lutym br. średnia sprzedaż ogółem „Gazety Wyborczej” wynosiła 80 661 egz., o 12,6 proc. mniej niż rok wcześniej. Na koniec ub.r. z systemu cyfrowych subskrypcji „Gazety Wyborczej” korzystało 218 tys. użytkowników, o 47,5 tys. więcej niż rok wcześniej.
Kilka dni temu Agora podała, że w czasie epidemii koronawirusa liczba subskrybentów cyfrowych „GW” zwiększyła się o 20 tys. do ponad 240 tys.
Dołącz do dyskusji: Kuba Atys z „Gazety Wyborczej” ma stanąć przed sądem za fotografowanie demonstracji przed domem Jarosława Kaczyńskiego
Urocze hasło do wyrażenia swojego niezadowolenia.