Kolejne skargi do Rady Reklamy na kampanię z żarówką Polskich Elektrowni
Rada Reklamy otrzymała już pięć skarg na kampanię billboardową z motywem żarówki autorstwa Towarzystwa Gospodarczego Polskie Elektrownie (TGPE) - ustalił portal Wirtualnemedia.pl.
Rada Reklamy potwierdziła w poniedziałek naszej redakcji, że otrzymała już pięć skarg na kampanię Towarzystwa Gospodarczego Polskie Elektrownie, poświęconą strukturze kosztów produkcji energii elektrycznej w Polsce. Organizacja zachowuje poufność danych autorów skargi.
Zobacz: Gazeta.pl nie przyjęła antyunijnych reklam o cenach prądu, WP wstrzymała ich emisję
O wniesieniu skargi do Rady Reklamy samodzielnie poinformowała Fundacja WWF Polska. Organizacja zajmują się m.in. edukacją ekologiczną wskazuje, że kampania TGPE "nie jest reklamą produktu, można ją uznać za reklamę komercyjną, gdyż jej celem jest poprawa wizerunku rządu oraz spółek energetycznych Skarbu Państwa, a to powinno być rozumiane jako reklama przedsiębiorstwa".
Autorzy skargi uważają, że hasło "polityka klimatyczna Unii Europejskiej = droga energia, wysokie ceny" wprowadza odbiorców w błąd i jest to działanie celowe. Reklamy nie można znać za kampanię społeczną, bo jej fundatorami są komercyjne podmioty - uważa Fundacja WWF Polska.
Składamy skargę na reklamę👉 https://t.co/ArztqD526E pic.twitter.com/ojHrfSSPnu
— WWF_Polska (@WWF_Polska) February 18, 2022
Autor skargi do Rady Reklamy: reklama z żarówką wzbudziła ogromne kontrowersje
Z kolei portal Wirtualnemedia.pl dotarł do autora pierwszej skargi wniesionej na antyuniją kampanię Polskich Elektrowni, o której pisaliśmy na naszych łamach w ubiegłym tygodniu. To dr Adam Warzecha, naukowiec z Uniwersytetu Śląskiego, specjalizujący się m.in. w komunikacji społecznej i językoznawstwie. W rozmowie z Wirtualnemedia.pl mówi, czemu zdecydował się na wniesienie skargi do Rady Reklamy.
- Jestem wykładowcą akademickim, zajmuję się komunikacją społeczną. Ta kampania pojawiła się akurat kiedy moi studenci przystępowali do egzaminu z "Etyki w reklamie". Omawiamy tam m.in. kreacje, które w jakiś sposób nadużywają dobrego obyczaju. Przekaz tej kampanii nie dawał mi spokoju i czułem, że muszę coś z tym zrobić. Przeanalizowałem go przy użyciu teorii i modeli, które wykorzystuję w pracy badawczej. A potem zdecydowałem się napisać skargę do Rady Reklamy - także z myślą o moich studentach - opowiada nam dr Adam Warzecha.
- Trudno mi przesądzić, co Rada Reklamy z tą sprawą zrobi. Zdaję się na decyzję tego szacownego gremium. "Reklama z żarówką" wzbudziła ogromne kontrowersje w wielu środowiskach. Od rady oczekuję wskazania, czy ten i podobne przekazy mogą funkcjonować w naszej przestrzeni publicznej czy nie - ocenia ekspert w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
Kampania Polskich Elektrowni szeroko krytykowana
Rozpoczęta w styczniu kampania krytykowana jest za antyunijny i wybiórczy przekaz oraz brak przedstawienia pełnego obrazu kosztów, jakie składają się na rachunek za prąd. Zasięg kampanii obejmuje nośniki zewnętrzne, telewizję i digital. Kampanię w ramach Towarzystwa Gospodarczego Polskie Elektrownie zainicjowały państwowe firmy Tauron Wytwarzanie, Enea Wytwarzanie, Enea Połaniec, PGE GiEK i PGNiG Termika.
Reklamy z kampanii Towarzystwa Gospodarczego Polskie Elektrownie podkreślają, że polityka klimatyczna UE równa się wysokie ceny energii elektrycznej. Na reklamach umieszczono grafikę z żarówką, w której 60 proc. stanowi flaga Unii Europejskiej.
Uruchomiono też serwis internetowy Polskielektrownie.com.pl, na którym zapewniono, że celem akcji jest „poinformowanie społeczeństwa, jaka jest struktura kosztów produkcji prądu w Polsce oraz jaki wpływ na podwyżki cen energii ma polityka klimatyczna Unii Europejskiej”.
Informacje zawarte w treści plakatu z żarówką dementuje Komisja Europejska w Polsce. - Polityka unijna nie jest odpowiedzialna za 60 proc. Twojego rachunku za prąd. Przeciwnie, znaczna część tego rachunku składa się z kosztów przesyłu, podatków krajowych i innych opłat - skomentowała na Twitterze Komisja Europejska.
Polityka unijna nie jest odpowiedzialna za 60% Twojego rachunku za prąd.
— Komisja Europejska (@EUinPL) February 9, 2022
Przeciwnie, znaczna część tego rachunku składa się z kosztów przesyłu, podatków krajowych i innych opłat. Pieniądze ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2 nie trafiają do Brukseli, tylko do polskiego budżetu.
Kampanię krytykuje również Greenpeace, który przekształcił jeden z plakatów kampanii w centrum Warszawy. "Nie da się go także obronić w kontekście braku ambicji polskiego sektora energetycznego do przeprowadzenia transformacji. W ostatnich latach inwestycje w odnawialne źródła energii były marginalne" - argumentują aktywiści klimatyczni.
Wtem! Pod osłoną nocy aktywistki i aktywiści zmienili treść billboardu koncernów energetycznych. Teraz odpowiada rzeczywistości i odkłamuje kłamstwa koncernów energetycznych. https://t.co/BjwHwMQTuo https://t.co/XVUc5I9ylh
— Greenpeace Polska (@Greenpeace_PL) February 16, 2022
Sfinansowana przez państwowe firmy kampania, w której winą za wzrost kosztów produkcji energii elektrycznej obarczono głównie regulacje unijne, została wymyślona w Ministerstwie Aktywów Państwowych, a jej koszt to ok. 12,4 mln zł.
Dołącz do dyskusji: Kolejne skargi do Rady Reklamy na kampanię z żarówką Polskich Elektrowni