Dziennikarka Radia Rzeszów z naganą za cytat słuchacza o prezydencie „figurancie”. "Brak rzetelności, profesjonalizmu i stronniczość"
Po tym jak na początku września na antenie Polskiego Radia Rzeszów jeden ze słuchaczy określił prezydenta Andrzeja Dudę mianem figuranta, prowadząca audycję Grażyna Bochenek została odsunięta od programów na żywo i dostała naganę. Prezes stacji Przemysław Tejkowski zawiadomił też prokuraturę o podejrzeniu znieważenia prezydenta. - Wypowiedź zawierała sformułowania w mojej ocenie obraźliwe wobec prezydenta - mówi Wirtualnemedia.pl.
6 września w porannej audycji „Kalejdoskop” w Polskim Radiu Rzeszów Grażyna Bochenek przedstawiła dwie wypowiedzi słuchaczy o Andrzeju Dudzie. Dzień wcześniej Andrzej Rzepliński stwierdził, że w „Polsce nie mamy prezydenta”. Właśnie do tej wypowiedzi w magazynie odnieśli się słuchacze. Jeden z nich wyraził pogląd, że nie zgadza się z byłym prezesem Trybunały Konstytucyjnego.
Około pół godziny później po pierwszej wypowiedzi słuchacza, Grażyna Bochenek wyemitowała na antenie kolejną: - Ja również temu panu powiem: nie mamy prezydenta. Mamy najwyżej pełniącego obowiązki prezydenta. Prezydent powinien być mężem stanu, posiadać własną wolę i własne inicjatywy. W tym momencie mamy figuranta. Ani własnej woli, ani żadnego poważania to on nie posiada. Na to, żeby być prezydentem, trzeba zapracować – stwierdził inny słuchacz.
W „Kalejdoskopie” nie są prezentowane wypowiedzi na żywo, tylko nagrane krótko wcześniej. Druga, wybrana przez dziennikarkę trwała ok. 30 sekund, miała zostać wycięta z 2-minutowej rozmowy i nie była poprzedzona wprowadzeniem.
Dziennikarka odsunięta od audycji i z naganą
Kilka dni po emisji programu z wypowiedziami o prezydencie, Grażyna Bochenek została odsunięta od prowadzenia audycji na żywo.
Prezes Polskiego Radia Rzeszów Przemysław Tejkowski zdecydował się także na udzielenie jej pisemnej nagany. Stwierdził, że wyemitowana przez nią wypowiedź ze słowem „figurant” złamała art. 135 Kodeksu karnego, mówiący o publicznym znieważeniu prezydenta RP oraz naruszyła dobra osobiste prezydenta.
Dziennikarce zarzucono również nieprzestrzeganie podstawowych obowiązków pracowniczych, a dokładnie przepisów Prawa prasowego, mówiących o ochronie dóbr osobistych informatorów dziennikarza. Bochenek odwołała się od nagany, sprzeciw tej decyzji wyraziły również działające w Polskim Radiu Rzeszów związki zawodowe.
Prezes stacji nie zmienił zdania i nie cofnął nagany, a w związku z tym ukarana dziennikarka skierowała sprawę do sądu pracy.
- Zarzuty dotyczące tego, że prezydent RP nie działa samodzielnie i jest figurantem, pojawiają się w debacie publicznej już od dawna. To słowo jest mocno nacechowane negatywnie, ale nie mam wątpliwości, że mieści się w ramach dopuszczalnej krytyki, szczególnie jeśli mówimy o osobie pełniącej ważne funkcje publiczne - powiedziała dziennikarka „Gazecie Wyborczej”. - Nie zauważyłam do tej pory, aby to sformułowanie było powodem do ścigania kogokolwiek za przestępstwo z Kodeksu karnego. Uważam, że zadaniem mediów, a mediów publicznych w szczególności, jest prezentowanie całego spektrum poglądów - dodała.
Jak podała „Wyborcza”, jedna z kancelarii prawnych na prośbę prezesa rozgłośni Przemysława Tejkowskiego złożyła w tej sprawie zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej w Rzeszowie o możliwości popełnienia przestępstwa z art. 135 Kodeksu karnego.
W piątek po południu prokuratura w komunikacie poinformowała natomiast, że „po przeprowadzeniu czynności sprawdzających postępowanie zostało zakończone wydaniem w dniu 7 grudnia 2018 r. postanowienia o odmowie wszczęcia śledztwa”.
Tejkowski: brak rzetelności, profesjonalizmu i stronniczość
Sprawę zawieszenia dziennikarki w rozmowie z Wirtualnemedia.pl skomentował prezes rozgłośni Przemysław Tejkowski.
- Wypowiedź zawierała sformułowania w mojej ocenie obraźliwe wobec prezydenta. Nie chodzi o używanie słów powszechnie uznanych za obraźliwe, wulgarnych, ale moim zdaniem słowa: „nie mamy w Polsce prezydenta”, „mamy p.o prezydenta”, „mamy figuranta za prezydenta”, „na to, żeby być prezydentem trzeba sobie zasłużyć” Prezydenta obrażały. Nie trzeba bowiem według mnie użyć wulgaryzmu, by kogoś obrazić. Obraża się go również i pomawia przypisując mu fałszywe cechy, działania, bądź zaniechania - uważa Przemysław Tejkowski, prezes Polskiego Radia Rzeszów.
Dodaje także, że w emitowanej na żywo audycji, dopuszczane są na antenę rozmowy telefoniczne nagrane wcześniej, ale „trzeba stosować pewne zasady”.
- Audycja nie jest „Hyde Parkiem”, gdzie każdy może opowiadać o swoich sympatiach czy antypatiach. Oddzielenie dwóch wypowiedzi wieloma innymi treściami (serwis, pogoda, raport drogowy, reklama, piosenka, zapowiedzi) od następnej o prawie pół godziny, brak wyrazistego powrotu do tematu, nieprzytoczenie choćby cytatu z wypowiedzi poprzednika i brak odniesienia się do treści wypowiedzianych przez krytyka prezydenta wykazały nierzetelność, brak profesjonalizmu i - jak myślę - stronniczość pani redaktor – podkreśla szef rozgłośni.
Według niego wypowiedź telefoniczna słuchacza została starannie zmontowana i „redaktor miała pełną świadomość treści wypowiedzi słuchacza, która w dojrzałym dziennikarzu powinna wzbudzić choćby cień refleksji, czy warto dopuszczać na antenę wypowiedzi ad personam”.
- Kontrowersyjną, która niepotrzebnie w porannym programie nakręci emocje zwolenników i przeciwników prezydenta w i tak już mocno podzielonym społeczeństwie. Na antenie Polskiego Radia Rzeszów jest ustawowe miejsce na ostrą dyskusję polityczną. Nie jest nim „Kalejdoskop”, to też opisane powyżej zdarzenie antenowe spowodowało reakcję słuchaczy. Cytuję jeden z otrzymanych sms-ów: „W Radiu Rzeszów bez powodu obraża się prezydenta RP” - opisuje Tejkowski w rozmowie z nami.
"Odsunięcie z anteny nie ma nic wspólnego ze zdarzeniem"
Szef rzeszowskiej rozgłośni Polskiego Radia tłumaczy także, że „w związku z jego niską oceną postępowania dziennikarki, zaprosił ją na rozmowę i poinformował, że w jego ocenie jej zachowanie było naganne, ale miała nie przyjąć tego do wiadomości i nie dopuściła do wymiany argumentów”.
- Zgodnie z wszelkimi procedurami udzieliłem jej kary nagany, której powodem nie był fakt wyemitowania wypowiedzi na antenie, a naruszenie art.12 Prawa Prasowego. To nie ja zastosowałem cenzurę. To redaktor - wydawca nie stosując się do elementarnych zasad dziennikarstwa nie dała równych szans ani słuchaczom, ani prezydentowi RP. Wypowiedź dopuszczona na antenę w moim mniemaniu mogła być obrazą prezydenta, pełnomocnik Polskiego Radia Rzeszów poinformował o wydarzeniu organy ścigania. Zgodnie z art. 304 § 2 KK mam taki obowiązek. Zaznaczam, że nie był to „donos o popełnieniu przestępstwa przez panią redaktor”, a doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez słuchacza. Oczywiście we wniosku do organów ścigania pełnomocnik spółki musiał wskazać redaktora prowadzącego program - podkreśla Przemysław Tejkowski w rozmowie z nami.
Według prezesa, odsunięcie Grażyny Bochenek od prowadzenia programów na żywo „nie ma nic wspólnego z opisywanymi wydarzeniami”.
- Jako osoba odpowiedzialna za antenę dokonuję wielu przesunięć pomiędzy redakcjami, a także wyznaczam pracownikom inne zadania w ramach tej samej redakcji. Wynika to czasem z ocenienia, że w innych zadaniach dany pracownik może lepiej się sprawdzić, ma też być bodźcem dla dziennikarzy, którzy, jak przedstawiciele wszystkich innych zawodów, mogą popaść w rutynę. Dawno już sygnalizowałem kierownikowi magazynów informacyjnych, że widziałbym panią redaktor w innych zadaniach. Znakomicie sprawdza się w reportażu (niedawno wydelegowałem ją do USA, skąd przywiozła bardzo dobry materiał), jest sprawnym reporterem. Zmiana powierzonych jej zadań w ramach zakresu czynności zawartego w umowie o pracę nie spowodowała jakiegokolwiek uszczerbku finansowego - zaznacza w rozmowie z Wirtualnemedia.pl szef Polskiego Radia Rzeszów.
Internetowa petycja w obronie dziennikarki
W sobotę na stronie petycjeonline.com pojawił się list otwarty w obronie Grażyny Bochenek. Jego autorką jest Olga Mickiewicz-Adamowicz – reporterka Polskiego Radia ze Studia Reportażu i Dokumentu PR.
Jak czytamy w treści petycji, jej autorzy domagają się cofnięcia nagany i przywrócenia Bochenek do dotychczasowych obowiązków.
„Podstawą rzetelności dziennikarskiej w każdych mediach, a zwłaszcza w mediach publicznych, czyli należących do wszystkich obywateli, powinna być możliwość prezentowania całego spektrum różnych opinii. Grażyna Bochenek, dopuszczając na antenę dwa przeciwstawne głosy, dopełniła standardów rzetelności dziennikarskiej” – napisano.
W treści listu otwartego dodano także, że „karanie dziennikarki za wyemitowanie głosu krytycznego wobec władzy (głosu mieszczącego się w dodatku w obszarze dozwolonej krytyki) nigdy nie powinno się wydarzyć w państwie demokratycznym”.
- To kuriozalna sytuacja nosząca znamiona cenzury, sytuacja oburzająca i prowokująca do tego, aby postawić pytanie, czym jest wolność słowa i gdzie zaczyna się jej ograniczanie. Naszym zdaniem, w tym przypadku została ograniczona. Dlatego też wyrażamy swoje wsparcie wobec Grażyny Bochenek i jednocześnie domagamy się przywrócenia jej dotychczasowych obowiązków oraz wycofania nagany, udzielonej jej przez prezesa Tejkowskiego - podsumowano.
Petycję do późnych godzin wieczornych podpisało niemal 800 osób, wśród nich znalazła się m.in. Agnieszka Holland.
Tejkowski kieruje Polskim Radiem Rzeszów od prawie trzech lat
Przemysław Tejkowski jest związany z Polskim Radiem Rzeszów od wielu lat, przygotowywał dla stacji różne audycji. Na stanowisko prezesa został powołany w lutym 2016 roku przez ministra skarbu państwa na mocy tzw. małej nowelizacji ustawy medialnej (nie funkcjonowała wtedy jeszcze Rada Mediów Narodowych, która obecnie odpowiada za mianowanie i odwoływanie władz firm mediów publicznych).
Z kolei w styczniu 2016 roku Tejkowski został powołany do rady nadzorczej Telewizji Polskiej. Od grudnia 2009 do maja 2011 roku był natomiast członkiem zarządu TVP, przy czym od sierpnia 2010 roku był zawieszony (prezesem firmy był wtedy Romuald Orzeł).
Tejkowski jest z wykształcenia aktorem, ukończył krakowską Państwową Wyższą Szkołę Teatralną. W latach 2007–2011 był dyrektorem teatru w Rzeszowie, w którym wcześniej przez 10 lat występował jako aktor.
Według badania Radio Track od kwietnia do września br. Polskie Radio Rzeszów miało 6,6 proc. udziału w rynku radiowym w Rzeszowie, wobec 9,4 proc. rok wcześniej.
Dołącz do dyskusji: Dziennikarka Radia Rzeszów z naganą za cytat słuchacza o prezydencie „figurancie”. "Brak rzetelności, profesjonalizmu i stronniczość"