„Stop dopalaczom” w ogniu krytyki marketingowców: niewiarygodny kicz, popularność z odwrotnym efektem
Przygotowany przez Główny Inspektora Sanitarny spot „Stop dopalaczom” to zupełnie nieudana próba kampanii społecznej opartej na real time marketingu. Jest skrajnie niewiarygodny, a dużą popularność zyskał tylko jako obiekt krytyki i kpin, więc nie przyniesie żadnych pozytywnych efektów - oceniają dla Wirtualnemedia.pl stratedzy i kreatywni z agencji marketingowych.
Dołącz do dyskusji: „Stop dopalaczom” w ogniu krytyki marketingowców: niewiarygodny kicz, popularność z odwrotnym efektem
Droga "branżuniu" u Was wyglądałoby to następująco:
- tydzień brejnstormowania,
- potem ciśnięcie o 300 000 budżetu bo taniej się nie da!
- próbka, z której nic nie wynika i nic nie widać - kolejne 2 tygodnie
- więcej kasy, bo wszystko poszło na szukanie planu, ludzi - dowolna wymówka akceptowalna (wszystko poszło na imprezę z okazji zdobycia budżetu)
- po dwóch miesiącach taki sam jak nie gorszy gniot ale wszystko przeszło przez branżunię, wszyscy opili sukces więc jest OK!
Zatem jak macie zastrzeżenie - zróbcie, przekażcie bezpłatnie (sami często oferujecie pracę za wpis do portfolio), będziecie mieli czym się pochwalić!
Śmiałem się bardzo długo, choć może zabawność tego spotu w jakiś sposób uświadamia ludziom problem. Spot jest tak samo mądry jak konsumenci dopalaczy.