Slowacki nudny jest?

Anita Data ostatniej zmiany: 2010-07-26 14:31:25

Slowacki nudny jest?

2010-07-24 11:56:25 - Anita

witam,

Tak sobie ostatnio czytam m.in sagi islandzkie (poki co dwie, o Njalu i o
Gunnaugu). Na fali sag przeczytalam Tolkiena Legenda o Sigurdzie i Gudrun.
Potem poszly basnie (czekam na zamowionego Andersena, ktorego polecaliscie w
innym watku). Zastanawiam sie, czy skoro po latach podobaja mi sie takie
rzeczy, to czy nie warto przypomniec sobie jakiegos ciekawego rodzimego
tworce. Pamietam ze w szkole sredniej nudzila mnie Balladyna itp, ale
przeczytalam ostatnio artykul o Slowackim. Autor pisal w nim o filozofii
sensualistycznej i genezyjskiej (tej ostatniej Slowacki byl tworca), ktora
Slowacki uprawial. Pisal o Raptularzu w ktorym Slowacki opisywal swoje
doswiadczenia mistyczne, drafty poematow i luzne impresje. Cytowal fragmenty
ksiazki Slowacki wspolczesny i tez brzmialo to zachecajaco.

Czy ktos z Was czyta dzisiaj Slowackiego? Odkryl go na nowo po czesto
wymuszanych lekturach w szkole? Warto Waszym zdaniem wracac do takiej
tworczosci dzisiaj?

pozdrawiam
Anita

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> www.gazeta.pl/usenet/



Re: Slowacki nudny jest?

2010-07-24 18:18:33 - PAweł


Tak BTW tematu, pamiętam jak szukałem kiedyś dla znajomego na prezent właśnie
Raptularz 1843-1849 Słowackiego. Jakiś biały kruk normalnie. Przez miesiąc
nie udało mi się znaleźć w żadnym antykwariacie, czy na aukcjach.
Dobrze że chociaż Mistykę Słowackiego wznowili, bo stare wydanie osiągało
też nieprzyzwoite ceny :> Widać ludzie czytają ;>

pozdr
PAweł

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> www.gazeta.pl/usenet/



Re: Slowacki nudny jest?

2010-07-24 20:57:13 - Magha

W dniu 2010-07-24 11:56, Anita pisze:
> Czy ktos z Was czyta dzisiaj Slowackiego? Odkryl go na nowo po czesto
> wymuszanych lekturach w szkole? Warto Waszym zdaniem wracac do takiej
> tworczosci dzisiaj?
>
> pozdrawiam
> Anita

Słowacki nie tylko nie jest nudny, ale po prostu drgawki z ciarkami
naprzemiennie i gorączka.
Ja Słowackiego nie czytam _dziś_, bo go sobie muszę dawkować ze względu
na wyżej wymienione. Ja co prawda nie jestem normalna i normalnym
czytaczem też nie jestem, no i przez zboczenie zawodowe czytam głównie
dramaty i te autorstwa Słowackiego polecam całą duszą. Wymagają nieco
innego podejścia wyobraźni (trzeba sobie faktycznie wyobrażać, że ktoś
te słowa mówi, tak bardzo naocznie, a nie po łebkach, na co czasem
pozwalają powieści).
Z konkretnych tytułów:

Beatriks Cenci - wtórne to nieco, ale O mamo! jaki romans! Podobnie ma
się rzecz w Mazepie.
Lila Weneda - we mnie wzbudza regularnie autentyczny szloch.
Sen srebrny Salomei - kawał mocnego horroru - do dziś przed oczami
stoi mi obraz tortur przez przykładanie karmiącej kobiecie do piersi
szczeniąt.
Samuel Zborowski - jw. tylko tu się trzeba uzbroić w dużą dozę
otwartości na galopujący surrealizm, mistycyzm i fragmentaryczność
samego dzieła, bo nie zachowała się całość.
Balladyna - proponuję do niej wrócić, ale z uwagą spojrzeć nie tyle na
akcję, co na formę - zwłaszcza początek: list do Zygmunta Krasińskiego
oraz koniec, gdyż ten dramat zamyka postać Ja, co w literaturze
początku XIX wieku jest absolutnym połamaniem wszystkich zasad i
sugeruje nie tylko genialną samoświadomość twórczą Słowackiego, ale
także piramidalne poczucie humoru. A skoro już o poczuciu humoru to
koniecznie Beniowski - tylko trzeba czytać z początkowym założeniem,
że autor doskonale wie, co pisze ;-)
Z rzeczy mocnych, choć na zupełnie inny sposób i dopiero po poczytaniu
trochę innego Słowackiego (poematy genezyjskie itp.) Książę Niezłomny
Calderona/Słowackiego.
No i zapomniałabym o Kordianie, ale do niego znów dobrze wrócić
uzbrojonym w znajomość gnostyckiego Poematu o perle.

Warto poczytać też komentarze do Słowackiego i autokomentarze, jak
wspomniany już Raptularz, czy Listy.
Z komentarzy proponuję odpowiedni rozdział w książce Dariusza
Kosińskiego Polski teatr przemiany, choć wiem, że znów przemawia
przeze mnie zboczenie zawodowe. To może jednak dać jakąś perspektywę do
czytania dramatów. Polecam też artykuły o Słowackim Włodzimierza Szturca
z jego Ironii romantycznej, Archeologii wyobraźni i Teorii dramatu
romantycznego oraz Ryszarda Przybylskiego Rozhukany koń. Esej o
myśleniu Słowackiego.

Uff. No i przepraszam za nadmiar.
Magha
(już jako Magha)








Re: Slowacki nudny jest?

2010-07-24 23:41:12 - Anita

> Magha napisał(a):

Dziekuje za informacje i za ciekawe przyblizenie Slowackiego.
W sumie mnie zachecilas. Tylko sie tak zastanawiam, czy dzisiaj, w epoce
takich przemian jakie mamy, globalizacji itd, pojecia typu Duch Dziejow czy
Duch Narodu (przy okazji filozofii genezyjskiej) troche sie nie zdewauowaly?

Druga sprawa, to jest jednak sporo wydan Slowackiego? Czy moglabys polecic
jakies szczegolnie dobre? Slyszalam cos kiedys, ze polecane jest to czerwone
(cokolwiek to znaczy), a ktores tam dziela w kilku tomach nie sa polecane.
Najlepiej oczywiscie zeby to bylo w miare kompletne, wlaczajac w to
wspomnianego przez Ciebie Samuela Zborowskiego itd

pozdrawiam
Anita

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> www.gazeta.pl/usenet/



Re: Slowacki nudny jest?

2010-07-25 19:39:40 - Magha

W dniu 2010-07-24 23:41, Anita pisze:
>
> Dziekuje za informacje i za ciekawe przyblizenie Slowackiego.
> W sumie mnie zachecilas. Tylko sie tak zastanawiam, czy dzisiaj, w epoce
> takich przemian jakie mamy, globalizacji itd, pojecia typu Duch Dziejow czy
> Duch Narodu (przy okazji filozofii genezyjskiej) troche sie nie zdewauowaly?

Cieszę się, że zainteresowałam, bo naprawdę jest kilka nazwisk w
polskiej literaturze, do których warto wracać i warto nieco czasu im
poświęcić np. na doczytanie komentarza lub jakiegoś kontekstu.
Dlatego poleciłam Szturca i Kosińskiego. To jest naprawdę szalenie
ciekawy kontekst. Szturc jest mitoznawcą i czyta Słowackiego np. przez
egipskie księgi umarłych, gnozę itp. (tu dodam jeszcze jeden tytuł, o
którym zapomniałam O obrotach sfer romantycznych). Kosiński jest
niezwykle czujnym teatrologiem i znów czyta Słowackiego przez kontekst
historii teatru, ale historii raczej możliwej niż mainstreamowej (tu
też dodam jeden tytuł - rozdział o Kordianie Róża i dziecię [w:]
Dariusz Kosiński, Sceny z życia dramatu).

Co do zdezawuowanych pojęć... to trudne. To tak, jak pytać, czy pojęcia
zawarte w Etyce nikomachejskiej nie są passe. Każda filozofia powstaje
w swoim czasie. Trzeba pamiętać, że Romantyzm czerpie garściami z Hegla,
a w latach 1848-49 ma miejsce w Europie Wiosna Ludów. Pojęcie narodu i
ducha narodu jest jak najbardziej na czasie.
Pytanie o to, czy ma ono znaczenie dziś, nie jest pytaniem do
Słowackiego, tylko do nas samych, czytających jego pisma.
Więc w zasadzie równie dobrze ja mogłabym spytać o to Ciebie.
Przeczytaj, pomyśl, odpowiedz sama. Zresztą o _dawaniu odpowiedzi_
romantykom i o ich wpływie na współczesną polską kulturę w sposób
absolutnie bezkonkurencyjny pisze właśnie Kosiński w Polskim teatrze
przemiany (w ramach dygresji wspomnę, że czerpie on wiele z Leszka
Kolankiewicza i jego książki Dziady. Teatr święta zmarłych, gdzie
Kolankiewicz z punktu widzenia etnologa porównuje polski Romantyzm do
kultów zmarłych z różnych regionów świata - cudeńko).


> Druga sprawa, to jest jednak sporo wydan Slowackiego? Czy moglabys polecic
> jakies szczegolnie dobre? Slyszalam cos kiedys, ze polecane jest to czerwone
> (cokolwiek to znaczy), a ktores tam dziela w kilku tomach nie sa polecane.
> Najlepiej oczywiscie zeby to bylo w miare kompletne, wlaczajac w to
> wspomnianego przez Ciebie Samuela Zborowskiego itd

Kompletne wydanie Słowackiego jest w pewnym sensie niemożliwe, bo wiele
rzeczy jest nieukończonych, ma wiele wersji itp. To dotyczy np.
wspomnianego Samuela Zborowskiego. Słowacki zostawił ten tekst jako
zbiór luźnych kartek (bez mała notatki na serwetkach). Więc jakiekolwiek
wydanie tego tekstu, to zawsze duża robota redaktora tomu. Na zajęciach
u Szturca śmialiśmy się, że najlepsze wydanie Samuela to byłoby
pudełko z luźnymi kartkami fotokopii rękopisów, żeby każdy mógł sobie
wylosować i sam poskładać kolejność czytania. I to wszystko na 100 lat
przed Cortazarem i antypowieścią.
Wydań jest kilka, oczywiście trzymaj się z daleka od wszystkich
szkolnych bryków.
Jeśli chcesz mieć wszystko - to wydanie narodowe: Dzieła wszystkie
t. 1-17, Wrocław 1952-76, red. t.1-11 Juliusz Kleiner, red.12-17
Władysław Floryan.

Korespondencja, opracowanie Eugeniusz Sawrymowicz, t. 1-2, Wrocław
1962-63.

Jest też 6 tomowe wydanie pod redakcją Juliana Krzyżanowskiego,
www.antykwariat.waw.pl/ksiazka,1046578/juliusz_slowacki_dziela_wybrane_6_tomow,145325.html

ja je mam (Wrocław: Ossolineum 1987), ale są chyba z różnych lat. Jest
ono oparte na wydaniu Kleinera i ma rozbudowane Uwagi wydawcy więc się
można wszystkiego dowiedzieć, choć to pewnie rzeźbienie. To wydanie nie
zawiera Samuela Zborowskiego. U Kleinera też jest on dopiero w tomie 13.

Wcześniejszych wydań sprzed Kleinera nie polecam zwłaszcza pod kątem
czytania Beniowskiego, Króla-Ducha czy Samuela Zborowskiego.

Część pojedynczych tytułów jest oczywiście wydana w serii Biblioteki
Narodowej, czyli z wypaśnym wstępem, ale to bardziej dla studentów
polonistyki niż dla miłośników czytania. ;-P

Mam nadzieję, że to jakoś pomoże.
Znów przepraszam za długość.
Magha




Re: Slowacki nudny jest?

2010-07-25 21:08:26 - PAweł

Magha napisał(a):

> Wcześniejszych wydań sprzed Kleinera nie polecam

W zasadzie PIW z okazji 200 rocznicy urodzin Słowackiego wydał też 3 grubaśne
tomiska. Niestety nie podali na stronie spisu treści:

www.piw.pl/sklep/slowackibr-dziela-wybrane-p-447.html.html

Obił mi się też kiedyś o oczy taki przekrój przez mistyczne kawałki
Słowackiego, w tym najciekawsze fragmenty Samuela Zborowskiego, tekst
Króla-Ducha, Genesis z ducha, sporo listów, próby nieskończonego poematu
filozoficznego itd. Wydało toto Ossolineum, w tomiku o tytule Słowacki - Krąg
pism mistycznych. Może i coś takiego Ci się przyda...

pozdr
PAweł




--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> www.gazeta.pl/usenet/



Re: Slowacki nudny jest?

2010-07-26 08:43:46 - woy

Choć kaszka zimna i pielucha mokra, to nasza pociecha, Magha, tak słodko
gaworzy:

>
> Beatriks Cenci - wtórne to nieco,

Wobec czego, że zapytam dyletancko na marginesie? Bo mnie się ostatnio
Platon wydał wtórny. Może to być to samo zjawisko? ;)


--
woy
(pisz do mnie tu: tinyurl.com/6mym8 )
- Nie każdy pawian może szefa podrapać -




Re: Slowacki nudny jest?

2010-07-26 09:33:45 - Magha

W dniu 2010-07-26 08:43, woy pisze:
> Choć kaszka zimna i pielucha mokra, to nasza pociecha, Magha, tak słodko
> gaworzy:
>
>>
>> Beatriks Cenci - wtórne to nieco,
>
> Wobec czego, że zapytam dyletancko na marginesie? Bo mnie się ostatnio
> Platon wydał wtórny. Może to być to samo zjawisko? ;)
>
>

Może tak. W 1819 roku Shelley napisał Rodzinę Cencich czy Cencich
(dawno nie sprawdzałam jak to brzmi po
polsku)en.wikipedia.org/wiki/The_Cenci. O Cencich - autentycznej
włoskiej rodzinie z historią podobnie niesamowitą jak ród Borgia (takie
czasy), pisał w tym czasie też Stendhal (1837-39). Beatrix Cenci
Słowackiego powstała w 1839-40 i on sam nie zdecydował się na jej
wydanie, bo już wtedy pojawiały się złośliwe artykuły o wtórności,
którym jednak nie trzeba do końca wierzyć, bo jak wiadomo na Słowackim
prasa często sobie używała. Oczywiście poetyckie opracowanie Słowackiego
jest Słowackiego i w tym jest oryginalny i niezastąpiony. Jak teraz o
tym myślę, to opracowanie postaci, zwłaszcza głównej kobiecej, jej
sytuacja i sposób w jaki jest zamknięta w swoim świecie też jest
oryginalny Słowackiego (to samo w Mazepie, a wcześniej już w Marii
Stuart). Może chodzi o to po prostu, że formalnie ta tragedia, choć
późna czasowo, nie ma tego zaawansowania na linii dramat romantyczny co
Balladyna, Kordian, Ksiądz Marek. Choć treściowo, ech nie wiem,
czytałam już dość dawno i musiałabym na spokojnie od nowa.
Pewnie zatem moje stwierdzenie o wtórności bez wyjaśnienia nieco
zagalopowane było.
Za prrrr... dziękuję.

Magha




Re: Slowacki nudny jest?

2010-07-26 14:31:25 - woy

Choć kaszka zimna i pielucha mokra, to nasza pociecha, Magha, tak słodko
gaworzy:

>>>
>>> Beatriks Cenci - wtórne to nieco,
>>
>> Wobec czego, że zapytam dyletancko na marginesie? Bo mnie się
>> ostatnio Platon wydał wtórny. Może to być to samo zjawisko? ;)
>>
>>
>
> Może tak. W 1819 roku Shelley napisał Rodzinę Cencich czy Cencich
> (dawno nie sprawdzałam jak to brzmi po
> polsku)en.wikipedia.org/wiki/The_Cenci. O Cencich -
> autentycznej włoskiej rodzinie z historią podobnie niesamowitą jak
> ród Borgia (takie czasy), pisał w tym czasie też Stendhal (1837-39).
> Beatrix Cenci Słowackiego powstała w 1839-40 i on sam nie
> zdecydował się na jej wydanie, bo już wtedy pojawiały się złośliwe
> artykuły o wtórności, którym jednak nie trzeba do końca wierzyć, bo
> jak wiadomo na Słowackim prasa często sobie używała. Oczywiście
> poetyckie opracowanie Słowackiego jest Słowackiego i w tym jest
> oryginalny i niezastąpiony. Jak teraz o tym myślę, to opracowanie
> postaci, zwłaszcza głównej kobiecej, jej sytuacja i sposób w jaki
> jest zamknięta w swoim świecie też jest oryginalny Słowackiego (to
> samo w Mazepie, a wcześniej już w Marii Stuart). Może chodzi o to
> po prostu, że formalnie ta tragedia, choć późna czasowo, nie ma tego
> zaawansowania na linii dramat romantyczny co Balladyna, Kordian,
> Ksiądz Marek. Choć treściowo, ech nie wiem, czytałam już dość dawno
> i musiałabym na spokojnie od nowa. Pewnie zatem moje stwierdzenie o
> wtórności bez wyjaśnienia nieco
> zagalopowane było.
> Za prrrr... dziękuję.

Chciałem tylko zażartować, ale mówiąc poważnie, zarzuty współczesnych o
wtórność z powodu, że za bohatera wziął Słowacki postać historyczną,
choć pisał o niej oryginalnie, to rzeczywiście zwykla złośliwość. To
tak, jakby o wtórnośc oskarżać wszystkich, ktorzy np. o pani Walewskiej
czy Kościuszce cokolwiek napisali. Musieli tego Słowackiego nie lubić :)


--
woy
(pisz do mnie tu: tinyurl.com/6mym8 )
- Nie każdy pawian może szefa podrapać -




Tylko na WirtualneMedia.pl

Galeria

PR NEWS