Wojciech Surmacz: Publikacja o Durczoku to nie jest dziennikarstwo tylko działalność insynuacyjna
Cykl „Wprost” o Kamilu Durczoku to nie jest dziennikarstwo tylko działalność insynuacyjna. To wygląda jak zlecenie na szefa „Faktów” - ocenia Wojciech Surmacz, redaktor naczelny „Gazety Bankowej” i wGospodarce.pl.
Materiał o Durczoku to kolejny pokaz braku elementarnego pojęcia o zawodzie dziennikarza. Dziennikarstwo śledcze polega na tym, że prowadzi się „śledztwo” na zasadzie kojarzenia faktów, zbierania informacji drogą legalną, czasami można posunąć się do prowokacji. Ale ja nie wyobrażam sobie wejścia do miejsca, w którym prywatnie przebywa Kamil Durczok i grzebania w jego rzeczach.
Brak profesjonalizmu „Wprost” objawia się również w tym, że normalny dziennikarz wykonuje jakieś czynności, dochodzi do wniosków, które później publikuje, a tworzenie cyklu jest ciągnięciem tematu głównego. Z kolei redaktorzy „Wprost” zachowują się tak jakby zdawali relację opinii publicznej z kolejnych kroków, które wykonują prowadząc swoje śledztwo, obnażając przy tym własną nieudolność. Przy publikacji o Wojciechu Fibaku jeszcze można powiedzieć, że trzymali się ram dziennikarskich, choć tam też zostały połamane zasady dobrych obyczajów. Natomiast przy „aferze taśmowej” to już była rzeźnia dziennikarska, a nie dziennikarstwo.
Na Twitterze przeczytałem wpis, porównujący Latkowskiego i Majewskiego do Rutkowskich. Generalnie oni już dawno przestali być dziennikarzami, są miernymi prywatnymi detektywami. Po tym poniedziałkowym artykule o Kamilu Durczoku nie zdziwiłbym się, jak w kolejnej publikacji przedstawią zdjęcia z przeprowadzania rewizji osobistej. Takie obrazki u Rutkowskiego były swego czasu dość popularne.
Nie jestem fanem Durczoka, ale sytuacja z artykułem we „Wprost” jest dla mnie co najmniej dwuznaczna. Pojawiają się pytania: dlaczego akurat teraz „afera taśmowa”, dlaczego te kawałki taśm, a nie inne, i teraz mamy akcję w odcinkach pt. „Kamil Durczok”. To nie jest dziennikarstwo tylko działalność insynuacyjna i wygląda jak zlecenie na szefa „Faktów”.
Kazimierz Krupa, były naczelny „Forbes” i mój były szef, zanim wziął tekst od dziennikarza zawsze zadawał mu jedno proste pytanie: napisałeś, co wiedziałeś czy wiesz, co napisałeś? Zawsze nam powtarzał, że lepiej wiedzieć co się pisze niż pisać co się wie. A dziennikarze „Wprost” piszą co wiedzą i zachowują się jak plotkarze, którzy knują i intrygują.
Wojciech Surmacz, dziennikarz śledczy oraz redaktor naczelny „Gazety Bankowej” i wGospodarce.pl
Dołącz do dyskusji: Wojciech Surmacz: Publikacja o Durczoku to nie jest dziennikarstwo tylko działalność insynuacyjna