Windows 10 jest skazany na sukces (komentarze)
Nazwa Windows 10 to odcięcie się grubą kreską od Windows 8 i zapowiedź wielu zmian, jeden system w różnych urządzeniach jest obiecującą koncepcją, a program Windows Insider to wyraźny zwrot w stronę społeczności użytkowników - tak eksperci z branży nowych technologii oceniają premierę nowego systemu Microsoftu.
Konstanty Młynarczyk, redaktor naczelny, „Chip”
Nazwa Windows 10 to zaskoczenie - nie uzasadnia jej ani kolejność (poprzednia wersja systemu nosiła oznaczenie Windows 8) ani polityka produktowa producenta, zgodnie z którą Microsoft nazywał swoje najnowsze produkty i usługi używają słowa One (OneDrive, Xbox One). Jak tłumaczył jeden z przedstawiających nowy OS Joe Belfiore, taka nazwa ma oddawać ogrom zmian, jakie dokonają się w okienkach wraz z ich najnowszą wersją, ale szczerze mówiąc, tej fundamentalnej zmiany póki co raczej nie widać.
Pomysł oparcia systemów operacyjnych przeznaczonych dla komputerów, tabletów i smartfonów o wspólne jądro (bo tyle mniej więcej oznacza deklaracja Microsoftu, że Windows 10 będzie działał na wszystkich urządzeniach) to zdecydowanie dobry pomysł, jeśli zostanie dobrze zrealizowany. Zapewnia skupienie uwagi producenta na jednym produkcie, doskonałą współpracę usług i aplikacji działających na wszystkich sprzętach oraz wielkie ułatwienie dla deweloperów tworzących oprogramowania dla tego systemu. Nie jest to, zauważmy, pierwsza taka próba - na rynku jest dostępny system Ubuntu Touch, będący przystosowaną do pracy także na tabletach i smartfonach wersją pecetowego systemu operacyjnego.
Jeśli chodzi o przedstawiony przez koncern z Redmond program Windows Insider, to Microsoft ma długą i raczej chlubną tradycję reagowania na oczekiwania użytkowników wyartykułowane podczas fazy testów oprogramowania przed wypuszczeniem na rynek jego finalnej wersji. Jestem
przekonany, że będzie uważnie analizował wszelkie informacje napływające od uczestników programu Windows Insider Program i część z nich pewnie wykorzysta do udoskonalenia Windows 10.
Dla przeciętnego użytkownika komputera Windows 10 w stanie, w jakim został on zaprezentowany to system marzeń - oferujący wszystkie ulepszenia i udoskonalenia wersji 8, ale z zachowaniem przyjaznego, znajomego interfejsu rodem z Windows 7. Można więc śmiało zgadywać, że większość przyszłych użytkowników Dziesiątki będzie z niej co najmniej zadowolona. Z kolei ci, którzy w Windows 8 upatrywali pierwszej jaskółki rewolucji w dziedzinie interfejsu i podejścia do pracy z komputerem będą zawiedzeni - to krok, a nawet dwa kroki wstecz.
Możliwość udostępnienia Windows 10 jako bezpłatnej aktualizacji wszystkim posiadaczom Windows 8 uważam za bardzo prawdopodobną. To byłby właściwy ruch: pozwalający zaspokoić niezadowolonych, zachęcić niezdecydowanych, wreszcie wpisujący się w rynkowy trend darmowego aktualizowania systemów operacyjnych znany ze sprzętów mobilnych a także przyjęty przez Apple w stosunku do "dużych" OS-ów. Czy jednak rzeczywiście Microsoft tak postąpi? Do tej pory już nie raz zdarzyło im się zignorować oczywiste dobre rozwiązania i próbować czegoś zupełnie innego - najczęściej z nienajlepszym skutkiem... Jeśli jednak, jestem pewien że ogromna większość użytkowników Windows 8 przeniesie się na wersję 10.
Tomasz Bitner, redaktor naczelny „Computerworld”
Microsoft z dużą swobodą podchodzi do oznaczania kolejnych wersji swojego systemu operacyjnego (Windows 1, 2, 3, 95, 98, ME, 2000, XP, Vista, 7, 8; równolegle systemy NT dla przedsiębiorstw). Można przypuszczać, że za wyborem „dziesiątki” w nazwie stoją względy marketingowe: producent chce przekonać użytkowników o skokowej zmianie w generacji i możliwościach systemów.
Od strony technicznej trudno mówić o faktycznym połączeniu systemów. Microsoft stara się przede wszystkim zaoferować podobny interfejs na różnych urządzeniach, co podnosi wygodę i efektywność pracy i co jest szczególnie ważne dla użytkowników biznesowych, korzystających na zmianę z komputerów, smartfonów, tabletów. MS nie zapomina przy tym, że inny jest sposób korzystania z tych urządzeń. Dlatego ciekawie zapowiada się funkcja Continuum, dostosowująca tryb pracy Windows 10 do wymogów urządzenia i wygody użytkownika. Jeśli na przykład używamy tabletu Surface z podłączoną klawiaturą, Win 10 pracuje w trybie desktopowym. Po odłączeniu klawiatury automatycznie przełącza się w tryb tabletu. Wiele nowych rozwiązań zostało jedynie zasygnalizowanych i jestem bardzo ciekaw, jak będą wyglądać w praktyce i jakie funkcjonalności zaoferują. Przykładem może być zapowiedź wbudowania w system modułu MDM (Mobile Device Management), przy czym - co zaskakujące - możliwe byłoby za jego pośrednictwem zarządzanie także laptopami i desktopami. Mogę domyślać się, że chodzi raczej o przeniesienie na komputery stacjonarne pewnych funkcjonalność MDM (np. konteneryzacja danych, czyli odseparowanie informacji prywatnych od służbowych).
Chyba najważniejsze jest to, że Microsoft wyciągnął wnioski z krytyki, jako spotkała go po wprowadzeniu na rynek „ósemki”. Ten system w moim odczuciu ignorował potrzeby wielu użytkowników i stan rozwoju rynku. Był zoptymalizowany do użytku na urządzeniach mobilnych, z wyświetlaczami dotykowymi (duże kafelki, likwidacja menu Start). W Windows 10 Microsoft prezentuje zupełnie inne podejście: niczego nie narzuca i daje dużą elastyczność (personalizowane menu Start, możliwość korzystania z kilku desktopów z różnymi aplikacjami, np. do pracy, do gier, do rozrywki).
Pierwsze wrażenie po prezentacji Windows 10 jest takie, że ta wersja systemu ma przede wszystkim lepiej odpowiadać potrzebom użytkowników biznesowych - to do nich adresowana jest spora część nowych rozwiązań. Jednak w zastosowaniach biznesowych bardziej niż nowe funkcje liczą się takie kwestie jak stabilność, bezpieczeństwo i kompatybilność. Po demonstracji można nabrać przekonania, że Microsoft solidnie odrobił lekcje z tych przedmiotów, ale na razie to tylko obietnice. Użytkownicy szybko je zweryfikują, bo wersję próbną można już pobrać i zainstalować.
W moim przekonaniu Microsoft, podobnie jak cały rynek, zmierza w stronę darmowego systemu operacyjnego. Taką sytuację mamy już na rynku urządzeń mobilnych: kolejne wersje Androida i iOS są darmowe, kilka miesięcy temu także MS zadecydował, że jego system na urządzenia przenośne będzie darmowy. Producenci, oferując system za darmo, rozszerzają swój ekosystem, licząc, że zarobią na programach użytkowych, także firm trzecich, w modelu prowizyjnym. Niewykluczone, że podobną sytuację będziemy mieć na rynku systemów stacjonarnych.
Poprzednia 1 2 3
Dołącz do dyskusji: Windows 10 jest skazany na sukces (komentarze)