Prawie 140 tys. widzów w weekend premiery "Wesela" Smarzowskiego
Prawie 140 tysięcy widzów zgromadził w pierwszy weekend wyświetlania nowy film Wojciecha Smarzowskiego „Wesele" . To najlepsze kinowe otwarcie tego roku - podał w poniedziałek dystrybutor filmu Kino Świat.
Na „Wesele" Smarzowskiego w pierwszy weekend od premiery 8 października poszło do kin 139 536 widzów. To jak podkreśla dystrybutor Kino Świat "rezultat, jakim nie może pochwalić się żadna tegoroczna krajowa produkcja".
"Wesele" Smarzowskiego - opis, obsada, twórcy
Jak czytamy w opisie filmu: "Gromada podchmielonych gości szaleje na parkiecie w rytm disco polo, druhny zacięcie rywalizują ze sobą w konkursach, ktoś nagrywa wideo życzenia dla młodej pary. Wesele jakich wiele, jednak pod pozorem dobrej zabawy kryje się gorzka prawda o nas. Panna młoda w zaawansowanej ciąży (Michalina Łabacz), zdecydowana na emigrację, z rosnącym niepokojem obserwuje wybryki męża. Jej ojciec, lokalny biznesmen Rysiek (Robert Więckiewicz), tej nocy też ma więcej zmartwień niż tylko zamieszanie wokół ślubu córki. Interes życia wisi na włosku, a w tle są nie tylko wielkie pieniądze, ale także szczęście jego najbliższych. Sytuacja zaognia się również za sprawą zaproszonych na uroczystość gości, a wszystko to obserwuje senior rodu Antoni Wilk (Ryszard Ronczewski), do którego wracają wspomnienia dramatycznych wydarzeń sprzed lat, kiedy poznał miłość swojego życia. Z każdą minutą rosną emocje i odżywają najgłębsze uczucia, historie burzliwych miłości dawnych i nowych kochanków przenikają się nawzajem. Stopniowo zatraca się granica między tym co kiedyś, a tym co teraz. Na jaw wychodzą tajemnice przeszłości, nakręcające spiralę zła, z której nie ma ucieczki. Mało komu udaje się zobaczyć coś więcej poza „swoimi własnymi" prawdami. A jeśli już się uda, to najczęściej w ukryciu – w obawie i strachu przed konsekwencjami i zdemaskowaniem. Świt zastanie bohaterów w różnej kondycji, stanie emocjonalnym i z różnym bagażem doświadczeń. Pewne jest tylko jedno – z tym weselnym kacem każdy będzie musiał poradzić sobie sam".
"Drugie +Wesele+ traktuje już o czymś zupełnie innym"
O pracy na planie "Wesela" opowiedział wieloletni współpracownik Wojciecha Smarzowskiego Arkadiusz Jakubik, który wystąpił też m.in. w jego pełnometrażowym debiucie fabularnym "Wesele" z 2004 r. Wówczas wykreował postać notariusza Janochy. Tym razem gra dwie role - weselnego wodzireja i wokalisty disco polo, a w scenach retrospekcji jest człowiekiem-chorągiewką, który raz zbliża się do Niemców, raz do Rosjan. "Od pierwszego +Wesela+ minęło 17 lat i tak jak wtedy reżyser Smarzowski przykłada nam, Polakom, ludziom zwierciadło, żebyśmy mogli się w nim przejrzeć i zobaczyć wszystkie swoje przywary, słabości. Jednak o ile pierwsze +Wesele+ było traktatem, rozmową o naszej pogoni za pieniądzem, o braku wartości, o braku moralnego kręgosłupa, który skutecznie przetrąciła nam komuna, to drugie +Wesele+ traktuje już o czymś zupełnie innym. Wojtek rozwinął się w tym czasie w sposób niebywały. Stał się naszym sumieniem narodowym i wziął na warsztat chyba najpoważniejszy temat ze wszystkich rzeczy, które do tej pory go interesowały" - podkreślił.
Aktor przypomniał, że akcja filmu rozgrywa się na dwóch płaszczyznach - współczesnej i historycznej, retrospektywnej. "Te dwie płaszczyzny cały czas się ze sobą mieszają, wzajemnie się uzupełniają. Natomiast część historyczna dotyczy naszej skrzętnie ukrywanej przeszłości. Wszyscy wiedzą, o co chodzi, kiedy nagle nastąpiło trzęsienie ziemi i ukazała się książka Jana Tomasza Grossa +Sąsiedzi+. Był 2000 r. i nagle okazało się, że nie jesteśmy tacy święci, że nie jesteśmy tacy wspaniali. Reżyser Smarzowski próbuje się z tą naszą pamięcią rozprawić" - powiedział.
Jakubik zwrócił uwagę, że "Wesele" to obraz, który trudno podsumować słowami. "Wczoraj miałem możliwość zobaczenia tego filmu na bydgoskiej prapremierze. Pamiętam emocje niebywałe. Cisza na napisach końcowych, cisza, kiedy skończył się film, zapaliły się światła na widowni, kiedy nikt nie chciał wstać i właściwie nie wiadomo było, co ze sobą zrobić. Potem kolejne minuty, dziesiątki minut milczenia, bo tak naprawdę trudno było o czymkolwiek rozmawiać. Jak położyłem się spać to pomyślałem, że jest takie zdanie, które po tym filmie na zawsze utkwiło mi w pamięci. To są słowa Szewacha Weissa (...), przepięknie zinterpretowane przez świętej pamięci już Krzysztofa Kowalewskiego. Od razu mam tę scenę przed oczami, a te słowa brzmią: +Były dwie stodoły - w jednej Polacy palili Żydów, w drugiej ich ukrywali. Ja byłem w tej drugiej+" - wspomniał.
W obsadzie: Robert Więckiewicz, Michalina Łabacz, Agata Kulesza, Andrzej Chyra, Ryszard Ronczewski, Arkadiusz Jakubik, Mateusz Więcławek, Przemysław Przestrzelski i Agata Turkot.
Za kamerą stanął stały współpracownik reżysera, Piotr Sobociński Jr, autor zdjęć do takich filmów jak „Wołyń", „Róża", „Drogówka" czy ostatnio nominowanego do Oscara „Bożego Ciała". Muzykę skomponował Mikołaj Trzaska, który współpracował z Wojciechem Smarzowskim przy takich tytułach jak „Róża", „Drogówka" czy „Kler".
Za scenografię odpowiada nagrodzony Orłem i Złotymi Lwami Marek Warszewski, którego prace można było podziwiać w produkcjach „Miasto 44", „Magnezja" czy „Najlepszy".
Producentem filmu jest Studio Metrage w koprodukcji z Canal+.
Dołącz do dyskusji: Prawie 140 tys. widzów w weekend premiery "Wesela" Smarzowskiego