SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

„Warsaw Shore” to najniższa forma sztuki telewizyjnej (opinie)

- Kontrowersje wokół programu MTV „Warsaw Shore - Ekipa z Warszawy” tak naprawdę napędzają koniunkturę i przyczyniają się do wzrostu jego oglądalności - twierdzą pytani przez nas eksperci.

Format „Warsaw Shore - Ekipa z Warszawy” zagościł na antenie MTV Polska 10 listopada br. Można go oglądać w niedziele o godz. 23.00. Po czterech tygodniach emisji reality-show gromadzi średnio 141 tys. widzów (dane Nielsen Audience Measurement), co daje stacji MTV Polska 2,14 proc. udziału w grupie wszystkich widzów oraz 3,25 proc. w grupie komercyjnej 16-49. Co więcej, z tygodnia na tydzień widownia formatu rośnie i notuje on udział w rynku wielokrotnie wyższy od dobowego udziału MTV Polska. W czasie nadawania premierowych odcinków „Warsaw Shore” kanał MTV Polska jest zdecydowanym liderem wśród kanałów dla młodzieży (więcej na ten temat).

Mimo niewątpliwego sukcesu pod względem oglądalności, pytani przez nas eksperci nie mają wątpliwości co do dość niskiego poziomu programu „Warsaw Shore”.

- W przypadku tego programu słowo „format” jest określeniem na wyrost. Wpuszczenie na antenę telewizyjną kilku ekstrawertycznych osób bez zahamowań i ubranie ich w scenki niby z życia wzięte to niestety najniższa forma sztuki telewizyjnej i na pewno nie można tego typu show wrzucić do jednego worka z „X Factorem” czy „You Can Dance” - zauważa Jarosław Burdek, dyrektor programowy w Polcast TV.

Z czego bierze się krytyka tego programu? - Z kilku powodów. Myślę, że nadrzędną przyczyną tych narzekań jest fakt, że MTV ciągle postrzegana jest w Polsce przez pryzmat swoich znakomitych stricte muzycznych początków, kiedy ta stacja wyznaczała trendy i była wyjątkowym przykładem wszelkiej nowoczesnej telewizyjnej kreacji. W związku z tym, po podjęciu dla wielu odbiorców kontrowersyjnej decyzji dotyczącej realizacji tego programu, należało podwójnie skupić się nad wizerunkiem i spróbować wybić jego ewentualne aspiracyjne czy nowatorskie walory - mówi nam Jarosław Burdek.

- Tymczasem w promocji postawiono na dyskusyjny PR wokół skandalików i to musiało podnieść poziom emocji negatywnie nastawionych do show internautów. Nawet fani oryginalnej „Ekipy z New Jersey” czują się zawiedzeni, bo w polskiej wersji programu trudno znaleźć pozytywne wyróżniki i na pewno nie można jej nazwać twórczym lokalnym rozwinięciem oryginalnego pomysłu. Co byśmy jednak nie myśleli na temat „Warsaw Shore”, to jednak ten program wpisuje się w obowiązujący teraz model rozrywki telewizyjnej opartej na założeniu, że widzowie chcą oglądać albo raczej podglądać w tv śmiałków z ulicy liczących na celebryckie kariery i mam wrażenie, że jeszcze jesteśmy skazani na kilka sezonów podobnych produkcji. A kontrowersje i dyskusje na forach internetowych tylko napędzają koniunkturę i tak naprawdę służą powodzeniu tego typu produkcji - uważa Jarosław Burdek.

Magdalena Kłaczyńska, szefowa Formacja TV podkreśla, że - jej zdaniem - trudno doszukać się w „Ekipie z Warszawy” walorów merytorycznych.

- No, może jedynie jest tam swoiste ostrzeżenie dla rodziców - do czego bywają zdolni młodzi, niezupełnie jeszcze chyba dorośli ludzie. Program ten ma jednak zaletę, którą należy rozpatrywać z punktu widzenia nadawcy. To bardzo dobre wyniki oglądalności pierwszych odcinków i intensywny darmowy PR w postaci licznie „zalajkowanych” profili na Facebooku, niemal codziennych artykułów w portalach plotkarskich i publicznych dyskusji. Nawet protest przeciwko umieszczeniu na jednym z domów handlowych w Warszawie reklamy programu nie szkodzi mu, a tylko podsyca i tak coraz gorętszą temperaturę wokół niego. W efekcie coraz więcej widzów z czystej ciekawości wybierze MTV na swoim pilocie i zapamięta numer kanału - mówi Kłaczyńska.

Szefowa Formacja TV zwraca uwagę m.in. na kwestię granic moralnej odpowiedzialności nadawców za prezentowane treści. - Pozostaje także pytanie o to, jak wiele jesteśmy w stanie zrobić dla osiągnięcia oglądalności. Warto też zachować wiarę w młodych widzów i w to, że są w stanie zainteresować się nie tylko imprezami, ekscesami i wulgarnym językiem , i że postaci z „Warsaw Shore” nie potraktują jak wzorów do naśladowania - mówi Kłaczyńska.

O opinię na temat „Warsaw Shore” zapytaliśmy także Karolinę Korwin-Piotrowską. Dziennikarka nie pozostawiła na tym formacie przysłowiowej suchej nitki.

- Szkoda mi czasu na jakiekolwiek rozmowy na temat tego programu. Jego oglądanie to totalna strata czasu i nie zamierzam nawet na chwilę włączać telewizora, żeby patrzeć na coś tak prymitywnego - powiedziała nam Korwin-Piotrowska.

Jak na krytykę „Warsaw Shore” reaguje Jerzy Dzięgielewski, dyrektor programowy MTV Polska? - „Warsaw Shore” skupia się na dość konkretnej i wyrazistej części młodego pokolenia w Polsce. W dodatku dotyka wybranego aspektu ich życia, czyli imprezowania. Temu prawdziwemu obrazowi pozostaje wierny do końca. Ten program budzi emocje, zarówno te pozytywne, jak i negatywne bez względu na to, gdzie powstaje. Tak samo jest w Polsce. Nie staramy się zgadzać lub nie zgadzać z opiniami na temat naszych produkcji. Przyjmujemy wszystko w sposób naturalny. Najważniejsze, że te opinie są i że widzowie wchodzą w dyskusję - mówi w rozmowie z nami Jerzy Dzięgielewski.

Dlaczego właściwie MTV Polska zdecydowała się na produkcję „Warsaw Shore”? - Ta decyzja wynika z naszej globalnej strategii programowej. Tam, gdzie ma to sens, MTV stara się produkować lokalne wersje swoich sprawdzonych formatów. Jest wiele powodów, dla których program jest atrakcyjny: świetny casting, wspaniały producent wykonawczy, wysoki budżet, dobra kampania marketingowa, ciężka praca bardzo utalentowanych osób, ale wydaje mi się, że jego najsilniejszym walorem jest prawda - podkreśla Jerzy Dzięgielewski.

- Główne doświadczenia odnośnie odbioru programu są takie, że z każdym sezonem wzrasta poziom sympatii do uczestników. Początkowa krytyka przeradza się właśnie w sympatię, a następnie w oddanie i uwielbienie. Oczywiście niektórzy odbiorcy pozostają wierni swojej nienawiści do samego końca, ale najważniejsze jest to, że pozostają wierni - stwierdza Dzięgielewski.

Reality-show „Warsaw Shore” opowiada o przygodach grupy młodych Polaków - czterech kobiet i czterech mężczyzn. Przez cały październik br. kamery towarzyszyły im w domu, w pracy oraz podczas imprez. Program jest polską wersją amerykańskiego formatu „Jersey Shore”, który zadebiutował na antenie tamtejszego MTV w 2009 roku. Produkcja doczekała się w USA aż sześciu edycji. Producentem wykonawczym polskiej wersji jest Golden Media Polska (więcej na ten temat).

Dołącz do dyskusji: „Warsaw Shore” to najniższa forma sztuki telewizyjnej (opinie)

65 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
tysiak
toja i bez pokończenia żadnych szkół i bez tytułów przed nazwiskiem wiem, że ten program to taka blondynka pod prysznicem - czysta głupota :D
odpowiedź
User
pavv
A gdzie dopisek "ARTYKUŁ SPONSOROWANY"? Gdybyście o tej "produkcji" nie wypisywali co kilka dni to nawet pracownicy MTV by tego nie oglądali.
odpowiedź
User
Nowak
To bardzo smutne, ze szefem MTV jest czlowiek, ktory w rozpaczliwej probie ratowania tej stacji kopie jej grob. Panie Dziegielewski, wiekszych glupot dawno nie czytalem. Jest pan idiota.
odpowiedź