SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Sławomir Siezieniewski krytykowany za odczytanie apelu dyrekcji TVP3 Gdańsk. "Miałem dyżur, wziąłem to na klatę"

Sławomir Siezieniewski został skrytykowany przez kolegów po fachu po tym, jak odczytał na antenie apel dyrekcji TVP3 Gdańsk o bojkot prezydenta Sopotu. - Przeczytałem oświadczenie moich szefów, utrzymałem się w stylistyce, wziąłem to na klatę - mówi w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl prezenter.

Sławomir Siezieniewski, fot. tvpSławomir Siezieniewski, fot. tvp

Po tym, jak reporter TVP3 Gdańsk, Łukasz Sitek, wyemitował w swoim materiale poświęconym budowie parkingu w Sopocie jąkającą się urzędniczkę sopockiego ratusza, stosunki pomiędzy prezydentem Jackiem Karnowskim, a szefostwem gdańskiego ośrodka stały się jeszcze bardziej napięte, niż były.  Prezydent poskarżył się na działania telewizji do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, a  także do Rady Etyki Mediów. Natomiast dyrekcja TVP3 Gdańsk  wyemitowała oświadczenie, w którym nawołuje dziennikarzy trójmiejskich do bojkotowania prezydenta Sopotu.

Apel swoich szefów odczytał na antenie telewizji prezenter "Panoramy", Sławomir Siezieniewski. Trafił za to w ogień krytyki kolegów po fachu, którzy zarzucali mu, że nie zrezygnował z odczytania tego na antenie.

Siezieniewski odpowiedział na swoim facebookowym profilu, że dziękuje za wszystkie opinie, choć z większości z nich nie powinien być dumny. - Rzeczywiście w dniu wczorajszym odczytałem oświadczenie kierownictwa TVP3 Gdańsk dotyczące prezydenta Sopotu na zakończenie gdańskiej Panoramy. Być może - jak Państwo sugerują - powinienem zachować się w tym momencie inaczej np. podrzeć kartkę na wizji, wziąć torebkę i wyjść ze studia ( jak uważają niektórzy ) albo też może dodać, że ja się do tej wspaniałej opinii kierownictwa dołączam ( jak sugerują inni komentujący). Być może takie zachowanie przyniosłoby mi profity - albo teraz albo w przyszłości. Ja uważam, że zachowałem się jak na zawodowca przystało i - nie uciekając przed odpowiedzialnością - nie wrobiłem w tę sytuację żadnego z moich kolegów czy koleżanek prezenterów, ani też nie doprowadziłem do niewyemitowania programu - napisał prezenter.

W rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Sławomir Siezieniewski mówi, że 13-sekundowy fragment filmu zamieszczony na Twitterze jest "trochę zmanipulowany". - Wygląda, jakby to było moje oświadczenie, albo całego zespołu TVP3 Gdańsk. W żaden sposób nie zostało zaznaczone, że wyraźnie powiedziałem, iż jest to oświadczenie, podpisane przez moich szefów. Wywołała się w związku z tym burza, bo wszyscy bazują jednak na tych 13 sekundach - mówi nam.

Prezenter wyjaśnia, że specyfiką odczytywanych na antenie oświadczeń jest przedstawianie ich w całości. - To nie jest "startówka",  w której coś zmieniam, przepisuję, itd. Jest to oświadczenie mojego szefostwa - czy się komuś to podoba, czy nie, to jest legalnie wybrane kierownictwo TVP3 Gdańsk. Miałem dyżur w tym dniu - mogłem udać zawał serca, wrobić kolegę, albo wziąć to na klatę. Wybrałem to ostatnie rozwiązanie - podkreśla w rozmowie z nami.

Do władz TVP3 Gdańsk protest skierowała m.in. Hanna Kordalska-Rosiek, dziennikarka gdańskiej telewizji. Napisała w nim m. in. o "brudnym dziennikarstwie", łamaniu standardów i etyki pracy. - Dziwię się, że można było zmontować w taki sposób i wyemitować materiał, który urąga etyce i rzemiosłu. Apeluję do dziennikarzy, wydawców, montażystów i emitentów: Nie idźcie tą drogą, bo telewizja w takim kształcie jest zaprzeczeniem misji i profesjonalizmu, a skutki tych działań będą odczuwane latami. Pamiętajcie, twarz ma się tylko jedną, a widzowie mają pamięć - napisała dziennikarka.

Biuro prasowe TVP nie komentuje sprawy. Jak podała "Gazeta Wyborcza" niedawno Łukasz Sitek otrzymał nagrodę od prezesa TVP w wysokości 10 tys. zł.

Według sprawozdania przesłanego do jej rady nadzorczej Telewizja Polska w ub.r. zanotowała 180 mln zł straty, jednocześnie zwiększyła się liczba pracowników firmy. W raporcie dla KRRiT spółka podała, że miała 872 mln zł wpływów z reklam (o 5,4 proc. mniej niż rok wcześniej) i 365,5 mln zł z abonamentu radiowo-telewizyjnego (o 9,6 proc. mniej niż w 2015 roku).

Dołącz do dyskusji: Sławomir Siezieniewski krytykowany za odczytanie apelu dyrekcji TVP3 Gdańsk. "Miałem dyżur, wziąłem to na klatę"

33 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Obserwator
No nie, po prostu bohater.
odpowiedź
User
prawnik
Jak już pisałem wczoraj, pokazał dobitnie mową ciała, że odczytał cudzy tekst.

Coś jak mój proboszcz, który ma dwa sposoby odczytywania listów biskupów. Pierwszy: normalne czytanie, drugi: całkowita utrata intonacji + prędkość x1,5 (gdy się nie zgadza z treścią listu).

Tym niemniej odczytanie listu, że media będą bojkotować element rzeczywistości, którą winny przedstawiać, nigdy nie jest powodem do dumy. Niezależnie od tego, czy się miało dyżur. To zawsze jest list do odczytania ze spuszczoną głową.

No chyba, że ktoś miałby cojones i nie odczytał. Wtedy zarobek w dół, ale nie trzeba spuszczać głowy.
odpowiedź
User
Gie
"nie uciekając przed odpowiedzialnością - nie wrobiłem w tę sytuację żadnego z moich kolegów czy koleżanek prezenterów, ani też nie doprowadziłem do niewyemitowania programu"

Sławomir Siezieniewski - pierwszy polski męczennik telewizyjny.
odpowiedź