Rada Etyki Public Relations: zlecanie przez agencje PR oczerniania i trollingu godzi w podstawowe wartości branży
Rada Etyki Public Relations (REPR) zdecydowanie potępiła zlecanie przez agencje public relations działań hejterskich i trollingu. Takie działanie w oczach Rady jest "zjawiskiem godzącym w podstawowe wartości i normy etyczne branży public relations".
Rada Etyki Public Relations zabrała głos po tekście "Newsweeka", w którym opisano działania agencji public relations Cat@Net. Jej pracownicy wedle ustaleń tygodnika prowadzili tzw. "farmę trolli" - zorganizowaną siatkę fałszywych profili w mediach społecznościowych. Z ponad 170 kont, w zależności od zleceń, wspierano w internetowych dyskusjach Telewizję Polską i jej prezesa Jacka Kurskiego, innym razem krytykowano strajk nauczycieli.
TVP przekazała „Newsweekowi”, że nie współpracowała w żaden sposób z Cat@Net. Natomiast tygodnik ustalił, że publiczny nadawca podpisał kilka umów z agencją AM Art Media, która zlecała prace Cat@Net.
W poniedziałek TVP poinformowała portal Wirtualnemedia.pl, że umowy z AM Art-Media dotyczyły promocji różnych wydarzeń programowych i korporacyjnych, m.in. festiwalu w Opolu, premiery serialu „Korona Królów” i nowej oprawy „Wiadomości” oraz stoisk na konferencji PIKE i Forum Ekonomicznego w Krynicy.
REPR: hejt i trolling na zlecenie agencji PR godzi w standardy etyczne
Po tekście "Newsweeka" zarząd Polskiego Stowarzyszenia Public Relations wystąpił do Rady Etyki Public Relations o wydanie opinii na temat opisanych praktyk agencji Cat@Net. Rada wydała oświadczenie w trybie priorytetowym "ze względu na wyjątkową szkodliwość społeczną i komunikacyjną tego zjawiska oraz jego ogromne zagrożenie dla standardów życia publicznego".
- Rada przedstawia to stanowisko także w celu jednoznacznego potępienia trollingu przez branżę PR reprezentowaną w REPR przez Polskie Stowarzyszenie Public Relations i Związek Firm Public Relations - czytamy w oświadczeniu.
Według REPR "zlecanie przez agencje lub inne podmioty zajmujące się public relations działań hejterskich, oczerniających i dezinformacyjnych jest zjawiskiem godzącym w podstawowe wartości i normy etyczne branży public relations".
W kolejnych punktach oświadczenia Rada zdecydowanie potępia także "proceder tworzenia opinii o osobach i firmach za pomocą nieautentycznych wpisów na forach internetowych i w portalach społecznościowych".
- Zwracając się do wszystkich podmiotów zajmujących się public relations REPR wskazuje, że takie działania są niedopuszczalne, ponieważ naruszają wspomniane wartości i zasady etyki oraz profesjonalizm zawodu PR. Rada uznaje, że nie ma miejsca na takie praktyki w profesjonalnej działalności public relations - czytamy w oświadczeniu REPR.
W dokumencie podkreślono również, że "w branży PR utrwalone jest stanowisko, iż ukrywanie tożsamości podczas komunikacji w internecie jest poważnym wykroczeniem przeciw etyce PR, zaś nieuczciwe praktyki stosowane przez firmy zajmujące się kreowaniem wizerunku uderzają w środowisko PR, podważając jego wiarygodność".
Zarząd Cat@Net: tekst „Newsweeka” nierzetelny, nie prowadzimy fałszywych kont
W serwisie internetowym Cat@Net zamieszczono oświadczenie zarządu agencji. Stanowczo zaprzeczono w nim tezie, jakoby firma była farmą trolli.
- Obszarem działalności spółki jest outsourcing działań marketingowych na platformach społecznościowych. Przekazujemy rzetelne informacje, zabieramy głos w imieniu naszych klientów, promujemy ich produkty i usługi, jak każda tego typu agencja - wyliczono.
Według zarządu Cat@Net profile w mediach społecznościowych tworzone przez niektórych pracowników są ich prywatnymi kontami. - Management firmy wspiera pracowników w tych działaniach poprzez szkolenia oraz wskazania aktywnych obszarów dyskusyjnych, niemniej mają oni w tym zakresie swobodę wyrazu. Celem takiego działania jest stworzenie kont influencerskich z możliwie najszerszym zasięgiem w społeczności internetowej - wyjaśniono.
- Wspomniane konta, jak większość kont influencerskich, nie są prowadzone pod nazwiskiem i imieniem danego pracownika. Nie może w tym przypadku być mowy o fałszywych czy też sztucznych kontach, ponieważ za każdym stoi konkretny człowiek ze swoimi poglądami i zainteresowaniami - podkreśliły władze agencji. - Potwierdza to w artykule sama autorka, która przez kilka miesięcy pracowała w naszej firmie i prowadziła JEDNO KONTO, za co otrzymywała regularne wynagrodzenie. Zwraca ona uwagę na pozostawienie jej swobody w doborze poruszanych tematów, w tym obszaru kultury i sztuki oraz ekspresji poglądów społecznych. Dodatkowo fakt, iż autorka została zatrudniona podczas otwartego procesu rekrutacyjnego, świadczy o tym, że tworzenie sensacyjnej atmosfery wokół działalności spółki jest nieuzasadnione - oceniły.
Zarząd odciął się od treści zamieszczanych na profilach pracowników. - Istotą działalności influencerskiej jest aktywność własnych, indywidualnych kont. Publikowane przez nie treści są wynikiem inwencji prowadzących, a nie przekazem managementu firmy. Nie można oczywiście wykluczyć, że niektóre z publikowanych treści mogą być dla niektórych odbiorców kontrowersyjne - na co Zarząd firmy nie ma wpływu - tłumaczono w oświadczeniu.
- Zarząd Spółki stanowczo zaprzecza, jakoby konta influencerskie prowadzone przez pracowników spółki stosowały hejt, mowę nienawiści czy też dezinformację. Żadne z kont influencerskich, prowadzonych przez pracowników spółki ani też żadna poszczególna wypowiedź na koncie nie została zgłoszona przez jakiegokolwiek użytkownika portalów społecznościowych do administratora danego portalu, jako propagująca dezinformację czy też mowę nienawiści. Zarząd stoi na stanowisku, że jest to jedyny zobiektywizowany miernik do oceny treści na poszczególnych kontach - dodano.
Cat@Net nie pracuje dla podmiotów państwowych, pozwie „Newsweek”
Zarząd agencji zapewnił też, że nie współpracuje ani nie współpracowała ona z żadnymi firmami lub instytucjami państwowymi. - Teza o finansowaniu firmy przez państwowe spółki jest w związku z tym zupełnie nieprawdziwa. Firma nie miała również zlecenia na prowadzenie kampanii Andrzeja Szejny (mowa o tym w artykule „Newsweeka” - przyp.) ani żadnego polityka. Nieprawdziwe są też podane w artykule informacje odnośnie zakresu zadań, jakie spółka realizowała na rzecz wymienionych w tekście podmiotów. Żaden z klientów nie zlecał prowadzenia działań nieetycznych - wyliczono w oświadczeniu.
- Zarzut posiadania wielu kont w mediach społecznościowych jest nietrafiony. Celem działania naszej firmy, jak każdej organizacji zajmującej się komunikacją, jest osiągnięcie jak największego zasięgu, a jej metody pracy są legalne - podkreślono.
Kierownictwo firmy odniosło się też do informacji na temat dotacji z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Zapewniło, że spółka dostaje zgodnie z prawem, podobnie jak 40 tysięcy innych podmiotów, dopłaty do pensji zatrudnianych osób niepełnosprawnych.
- Są to osoby o znacznym stopniu niepełnosprawności ruchowej, które mają bardzo utrudniony dostęp do rynku pracy. Uczestnictwo w mediach społecznościowych daje im szansę na wykonywanie pracy. Na skutek działań „Newsweeka”, miedzy innymi wysłania pytań do wszystkich klientów firmy (także niekorzystających z tej formy usług) osoby niepełnosprawne mogą zostać pozbawione pracy i poważnego źródła dochodu. Wierzymy jednak, że do tego nie dojdzie - stwierdził zarząd Cat@Net
>>> Praca.Wirtualnemedia.pl - tysiące ogłoszeń z mediów i marketingu
Zapowiedział też „zdecydowane kroki prawne w celu ochrony dobrego imienia i dóbr osobistych szkalowanych pracowników”. - Artykuł „Newsweeka” zawiera szereg nieprawdziwych informacji, a jego głównym zadaniem jest zdyskredytowanie spółki i wprowadzenie w błąd czytelników - uzasadniono.
Współwłaścicielem Cat@Net wicenaczelny „Najwyższego Czasu”
Firma Cat@Net została założona w sierpniu 2015 roku przez Wojciecha Brzozowskiego. Jak opisano w jej sprawozdaniu za ub.r., początkowo działała pod nazwą Dispro.pl, a Brzozowski był jej jedynym właścicielem. W czerwcu 2016 roku zmieniła nazwę na Cat@Net, a w styczniu 2017 roku Brzozowski sprzedał 49,5 proc. jej udziałów Adamowi Wojtasiewiczowi (za 4,95 tys. zł), a 25,5 proc. spółce Facility Management Expert „Fame” (za 2,55 tys. zł).
Adam Wojtasiewicz jest redaktorem naczelnym prawicowego dwutygodnika „Najwyższy Czas”, a od połowy br. także prezesem związanej z nim fundacji i założonej wtedy spółki 6S Media (jednym z jej wspólników jest Tomasz Sommer, redaktor naczelny „Najwyższego Czasu” oraz członek zarządu i główny udziałowiec wydającej go spółki).
Wojciech Brzozowski do wiosny ub.r. był też prezesem Cat@Net, na tym stanowisku zastąpił go Grzegorz Demel.
W sprawozdaniu wyliczono, że agencja w ub.r. z jednej strony świadczyła usługi administracyjne i podwykonawstwo usług porządkowych i dozorowania, a z drugiej strony rozwijała usługi e-PR („zarówno samodzielnie, jak i połączone z pośrednictwem pracy dla ON”). Spółka zaznaczyła, że „kontynuowała działania w celu przekształcenia firmy w zakład pracy chronionej” (zakończenie tego procesu zaplanowano na br.).
Według ustaleń „Newsweeka” Cat@Net prawie od początku działalności zatrudniała niepełnosprawnych. Dzięki temu do sierpnia br. dostała prawie 1,5 mln zł dotacji z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PFRON).
Agencja w sprawozdaniu podała, że na koniec ub.r. zatrudniała 32 pracowników (w łącznym wymiarze 25,25 etatów) i trzy osoby na podstawie umów cywilnoprawnych. W skali roku liczba pracowników wzrosła o jednego, a współpracowników - zmalała o dwóch.
Cat@Net w ub.r. zanotowała 738,4 tys. wpływów sprzedażowych i 1,15 mln zł kosztów operacyjnych, wobec 876,8 tys. przychodów i 1,31 mln zł kosztów rok wcześniej. Wydatki na wynagrodzenia wzrosły w skali roku z 654,1 do 691,4 tys. zł, a na usługi obce zmalały z 473,5 do 254,4 tys. zł.
Strata sprzedażowa firmy zmniejszyła w skali roku z 435,1 do 412,6 tys. zł. Spółce w obu latach udało się osiągnąć zysk netto (w 2017 roku 1,1 tys. zł, a w ub.r. 55,6 tys. zł w ub.r.), o czym przesądziły pozostałe wpływy operacyjne (w 2017 roku 444,5 tys. zł, a w ub.r. 475,4 tys. zł). W każdym roku agencja dostała prawie 400 tys. zł dotacji.
AM Art-Media: wezwaliśmy Cat@Net do wyjaśnienia, nie pracowaliśmy dla TVP w social media
Z kolei zarząd AM Art-Media w oświadczeniu zapewnił, że agencja „nie zlecała trollingu, działań nieetycznych, dezinformacyjnych ani hejtu w mediach społecznościowych”.
- Tym bardziej oburzające jest przypisywanie Agencji zlecania wpisów szkalujących śp. prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza lub treści dotyczących „Gazety Wyborczej”. W związku z tym zapowiadamy podjęcie kroków prawnych w celu ochrony dóbr osobistych naszej Agencji - zapowiedziano.
Kierownictwo firmy podkreśliło, że agencji Cat@Net zleciło monitoring i analizę mediów społecznościowych na swoje wewnętrzne potrzeby. - W związku z zarzutami „Newsweeka” wezwaliśmy naszego byłego podwykonawcę do przedstawienia wyjaśnień - poinformowano.
Jednocześnie zarząd AM Art-Media stwierdził, że nigdy nie realizował dla Telewizji Polskiej usług związanych z aktywnościami w mediach społecznościowych. - W okresie, kiedy anonimowe konta miały publikować treści dotyczące prezydenta Adamowicza (styczeń 2019) lub treści dotyczące „Gazety Wyborczej” (maj 2019) Agencja nie świadczyła żadnych usług na rzecz TVP SA i nie łączył ją z TVP SA żaden kontrakt - opisały władze spółki.
„Newsweek”: mamy dowody, spokojnie czekamy na proces
W poniedziałek po południu Wojciech Cieśla, współautor artykułu o działaniach agencji Cat@Net odniósł się do oświadczeń obu firm marketingowych opisanych w tekście. - Cat@Net i Art-Media nie chciały odpowiadać na nasze pytania - schowały się za ogólniki i opowieści o tajemnicy handlowej (Art- Media przysłała nam groźbę pozwu za zadawanie pytań na jej temat) - zaznaczył.
Zwrócił uwagę, że Cat@Net nie wskazała, które konkretnie informacje z artykułu są nierzetelne i zapewniała, że jej działania są etyczne. - To kłamstwo - zdobyliśmy gigabajty wewnętrznej korespondencji z farmy i rozkazów, które dostają trolle. Wiemy, jak i przez kogo sterowane są dyskusje z decydentami i politykami, jak prowadzone są hejterskie ataki przez sztuczne konta. To zorganizowane, płatne kampanie - stwierdził.
- Pisanie o działalności farmy per „influenerzy” to kpina - to skrzętnie skrywana działalność, za którą trolle pobierają regularne wynagrodzenie. Trolle miały świadomość, że ich akcje mogą się wydać - mamy na to dowody - zapewnił.
Dziennikarz „Newsweeka” zwrócił uwagę, że od niedzieli wieczorem kasowane są profile założone przez pracowników Cat@Net, a na stronie agencji dostępne jest jedynie jej oświadczenie. - Uspokajamy: zabezpieczyliśmy bazę waszych tweetów - zaznaczył.
Podkreślił, że redakcja ma też dowody na związki Art-Media z fałszywymi kontami tworzonymi przez Cat@Net. - Może gdyby wiceprezes Art-Media mniej ochoczo wdawał się w dyskusje z trollami na Twitterze, też wiedzielibyśmy mniej. Ale jest, jak jest. Są twarde dane, są rozkazy z agencji i model działania, który znamy bardzo dokładnie. I który wkrótce opiszemy - zapowiedział Wojciech Cieśla.
Zapewnił, że redakcja ze spokojem czeka na ewentualne procesy sądowe z oboma agencjami. - Nie boimy się ani farmy, ani agencji. Nie damy się zakneblować. Mamy dowody na to, jak zorganizowano ten biznes. A w sądzie panie i panowie od produkcji fejków będą musieli odpowiedzieć na nasze pytania. I to w pewnym sensie dobra wiadomość - podsumował dziennikarz „Newsweeka”.
Dołącz do dyskusji: Rada Etyki Public Relations: zlecanie przez agencje PR oczerniania i trollingu godzi w podstawowe wartości branży
[url=http://www.jordan-retro.us.com]retro jordans[/url]