Polacy zadłużają się bezmyślnie?
"Wszyscy biorą", "Ludzie, pieniądze wam się należą", "Anulujemy 5proc. odsetek", "Pożyczamy na dowód osobisty", to - cytowane przez"Trybunę" - hasła promocyjne naszych banków, które walczą oklientów na rynku kredytowym.
Polacy więcej zarabiają, więc chętniej nadstawiają ucha na takiezachęty. W efekcie w ciągu tego roku na konsumpcję zaciągnęliśmydodatkowo ponad 10 mld zł pożyczek (łączne zadłużenie z tego tytułuwynosi 70 mld zł). Jeszcze więcej - bo ponad 100 mld zł - wzięliśmykredytów hipotecznych.
Mateusz Ostrowski, analityk Open Finance, jest zdania, że "totworzy niebezpieczną sytuację dla nierozważnych kredytobiorców.Łatwiej będzie o kredyt gotówkowy, ale za jakiś czas może sięokazać, że nie tak łatwo go spłacić". Trzeba się bowiem liczyć, żemimo bankowej promocji, ceny kredytów będą rosły.
Ale i pożyczkodawcy nie mogą czuć się bezpiecznie, czego dowiodłyostatnie wydarzenia w USA, gdzie banki zostały z wielką liczbąniespłaconych kredytów. Czy nasz system bankowy jest na takąsytuację przygotowany?
Według Jerzego Tofla z BPH Banku Hipotecznego, nie. Gdyby dużaczęść klientów przestała spłacać kredyty, nad bankami zawisłybymoże nie czarne, ale na pewno szare chmury. Sprzedaż nieruchomości,użytych jako zabezpieczenie hipoteczne, nie byłaby łatwa, gdyż wPolsce nie wolno ludzi eksmitować na bruk. Ponadto w przypadkukryzysu ceny nieruchomości byłyby dużo niższe. Koniecznośćtworzenia rezerw na zagrożone kredyty uderzyłaby bankowców pokieszeni.
Może więc lepiej wycofać się z gonitwy za klientami. Niektórzy znich połowę swoich dochodów przeznaczają na spłacanie kredytów.Spadek koniunktury gospodarczej, który nastąpi wcześniej czypóźniej, postawi ich w dramatycznej sytuacji, pisze "Trybuna".
Dołącz do dyskusji: Polacy zadłużają się bezmyślnie?