SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Naczelni o okładkach „Wprost” i „W Sieci”: straszenie Niemcami to tani greps, którego „ciemny lud nie kupi”

Okładki „Wprost” i „W Sieci” z europejskimi politykami jako nazistami i zaborcami Polski są elementem straszenia narodem niemieckim, to tani greps. Ale również - te okładki są silną manifestacją niezgody na traktowanie Polski jak wasala - kontrowersyjne „jedynki” oceniają dla Wirtualnemedia.pl redaktorzy naczelni.

Na okładkach bieżących wydań tygodników „W Sieci” i „Wprost” promowane są artykuły dotyczące krytyki rządu premier Beaty Szydło przez europejskich polityków i międzynarodowe organizacje. Na pierwszych stronach obu tytułów zaprezentowano kanclerz Angelę Merkel, przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Martina Schulza i Guya Verhofstadta, byłego premiera Belgii i szefa brukselskich liberałów, porównując ich do nazistów i zaborców. „Wprost” przerobił zdjęcie ze spotkania Adolfa Hitlera i Benito Mussoliniego, a „W Sieci” krytykę polskiego rządu porównał do rozbiorów Polski.

W poniedziałek wieczorem Guy Verhofstadt odniósł się do okładki „Wprost”, nazywając ją „skandaliczną”. - Podobnie skandaliczne są słowa polskiego ministra sprawiedliwości, który porównał niemiecką krytykę polskiego rządu z nazistowskim nadzorem z czasów II wojny światowej - napisał na Facebooku szef brukselskich liberałów. - Nasza Unia Europejska jest wspólnotą wartości. Wolności myśli i wolności słowa. Trybunał Konstytucyjny jest mechanizmem demokratycznej kontroli i gwarancją równowagi. Obowiązkiem nas wszystkich - bez względu na to, czy jesteśmy kanclerzami czy komisarzami - jest zabierać głos, kiedy rząd atakuje demokratyczne instytucje. Zabierałem głos w sprawie decyzji rządu Orbana na Węgrzech i nie będę przepraszał za to, że uczyniłem to samo, komentując politykę polskiego rządu - dodał Verhofstadt.

Polityk nawiązał do listu ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry do komisarza europejskiego Günthera Oettingera, w którym przedstawiciel polskiego rządu nawiązał do wywiadu „Frankfurter Allgemeinen Sonntagszeitung”: „Zażądał Pan, by postawić Polskę pod nadzorem. Tego rodzaju słowa, wypowiadane przez niemieckiego polityka, budzą wśród Polaków jak najgorsze skojarzenia. Także moje. Jestem wnukiem polskiego oficera, który w czasie II wojny światowej walczył w podziemnej Armii Krajowej z niemieckim nadzorem”.

>>> Przeglądaj okładki „Wprost” w naszym dziale Jedynki

Bogusław Chrabota, redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”, uważa, że w Polsce toczy się brutalna walka polityczna, która na rynku tygodników opinii powoduje skrajną polaryzację. Jego zdaniem, nie ma w tej walce miejsca na tytuły neutralne i dlatego publikowane są tak kontrowersyjne okładki.

- Jest się „za” lub „przeciw”; towar jest „lewicowy” lub „prawicowy”, a okładka to obwoluta, w którą „towar” jest zapakowany. Stąd te brutalne okładki. Myślę, ze będą coraz brutalniejsze, bo coś musi rekompensować skrajnie przewidywalną (przez to coraz mniej istotną) treść. Tradycję tak emocjonalnych okładek rozpoczęło w Polsce „Wprost”. Dziś za tym tytułem podąża reszta rynku. Czy mają świadomość, że w ten sposób dokonują auto-tabloizacji? Nie wiem. Wiem natomiast, ze cała ta zabawa prowadzi w ślepy zaułek. Ileż można bowiem podkręcać emocje? A przyzwyczajony do nich jak do adrenaliny czytelnik czeka na więcej. Co, gdy zabraknie im pary? Myślę, że efektem finalnym może być dramatyczne załamanie czytelnictwa - ocenia naczelny „Rzeczpospolitej”.


Zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” Piotr Stasiński idzie o krok dalej i nazywa okładki „Wprost” i „W Sieci” pisowską propagandą. - Obie odwołują się do prymitywnego, głupiego „poglądu”, że „okupację sowiecką zastąpiła brukselska”. Kiedyś był to slogan Samoobrony, dzisiaj został przejęty przez PiS, Kukiza oraz faszyzujących nacjonalistów - zauważa Stasiński.

- Aluzja do Hitlera jest wyłącznie inwektywą antyniemiecką, typowym dla pisowskiej propagandy „odwracaniem znaków”, gdzie np. łamanie demokracji nazywa się jej umacnianiem, a atak na Trybunał Konstytucyjny - jego „naprawą”. Aluzja do faszyzmu i hitleryzmu odwraca znaki w tym sensie, że to właśnie w niszczeniu lub opanowywaniu przez rządzącą partię instytucji demokratycznego państwa prawnego widać elementy faszystowskiego państwa korporacyjnego. Takie państwo nie toleruje niezależnych instytucji, które na mocy konstytucji ograniczają samowolę większości parlamentarnej i jej rządu - ocenia wicenaczelny „GW”. - Aluzja do rozbiorów jest nonsensowna, ma działać na negatywne emocje. Angela Merkel ma tylko wspólne z carycą Katarzyną niemieckie pochodzenie - i nic więcej. Żadnych rozbiorów nie ma i nie będzie. Polska wciąż należy do Unii Europejskiej - więc musiałaby być zarazem podmiotem rozbiorów i przedmiotem - dodaje.

>>> Przeglądaj okładki „W Sieci” w naszym dziale Jedynki

Z kolei jako banalne i nudne ocenia okładki „Wprost” i „W Sieci” Michał Kobosko, prowadzący pasmo „Dzieje się na żywo” w Wirtualnej Polsce i redaktor portalu Project Syndicate, pomimo, że autorzy założyli wielki ładunek emocjonalny w projekty. - Odwołań do rozbiorów i agresji hitlerowskiej było po prostu tak wiele, że kolejne mało kogo ruszają. Zwłaszcza, że temat jest ciągnięty za uszy i nakręcany pod polityczne zamówienie. Nikt Polski nie bombarduje, czołgi nie stoją na granicy, Merkel z Putinem nie dzielą nas po linii Wisły itd. Straszenie Niemcami to tani greps, którego ciemny lud nie kupi - stwierdza Michał Kobosko. - Pytanie brzmi, czy pisma takie jak tygodniki opinii mają przy dzisiejszym poziomie emocji społecznych nakręcać je jeszcze bardziej, czy też próbować tonować. Ja uważam, że to drugie. Szanujące się tygodniki nie gaszą pożaru benzyną - podkreśla były redaktor naczelny „Wprost”.

Zdaniem Piotra Stasińskiego, autorom okładek chodzi o przedstawienie Niemców jako „genetycznych wrogów Polski”. - Podczas gdy przez prawie cały okres po 1989 roku Niemcy były i są najważniejszym partnerem i adwokatem Polski jako członka Zachodu, NATO i UE - zauważa zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”.
 
- A czy polskie media mają prawo porównywać politykę UE wobec Polski do „zdrady” i „spisku”? Prawo mają, niestety. Wolność słowa dopuszcza też wolność kłamstwa i chamstwa - w tym przypadku podobnie finezyjnego jak antyniemieckie diatryby niejakiego Władysława Gomułki - jeśli autorzy tych okładek w ogóle wiedzą, kto to był. Sądzę, że autorzy tych okładek uważają, że kłamstwo jest tym bardziej skuteczne, im bardziej nachalne i bezczelne - dodaje Stasiński. - To żerowanie na najniższych instynktach czytelniczych. Osobiście mam większy szacunek do słów. Bo jak potem nazwać zjawiska faktyczne, jeśli deprecjonuje się pewne pojęcia dla czystej hucpy? - podkreśla Bogusław Chrabota.

Tomasz Machała, redaktor naczelny naTemat.pl, porównuje treści z bieżących wydań „Wprost” i „W Sieci” do kontrowersyjnych wypowiedzi Donalda Trumpa, kandydata w wyścigu do nominacji Partii Republikańskiej w wyborach na prezydenta USA (m.in. nielegalnych imigrantów z Meksyku określił jako „kryminalistów i gwałcicieli”).

- Przed 1989 roku słowa „drugi obieg” oznaczały niezależne i nielegalne wydawnictwa antykomunistyczne. Gdy szczęśliwie odzyskaliśmy wolność w drugim obiegu krążyć zaczęły pisma zbyt głupie, zbyt obraźliwe, lub zbyt żałosne, by ktoś chciał je umieszczać w salonach z prasą. Były tam więc antyżydowskie gazetki sprzedawane w niektórych kościołach, wariackie prawicowe i lewicowe fanziny z powielacza i inne intelektualne buble. Ze smutkiem zauważam, że drugi obieg staje się teraz obiegiem pierwszym. A rzeczy głupie, obraźliwe i żałosne eksponowane są w witrynach. No, ale skoro kandydat na prezydenta Stanów Zjednoczonych może powiedzieć każdą, nawet skrajną głupotę, to dlaczego polskie niszowe pisemka nie mogą dać skrajnej głupoty na okładce? Spójrzmy na rzecz we właściwej perspektywie. Może po prostu takie mamy czasy. Przyjdą inne - prognozuje dyrektor zarządzający Grupy naTemat.pl.


Natomiast Sławomir Jastrzębowski, redaktor naczelny Grupy Super Express ocenia okładki bieżących wydań „Wprost” i „W Sieci” jako bardzo dobre projekty. - Niemcy widzą, że wreszcie Polska zaczyna prowadzić samodzielną politykę, w tym także ekonomiczną i w związku z tym próbują wywierać na nas absolutnie niedozwolone naciski. Nasi zachodni sąsiedzi chcieliby, żeby Polska była od nich uzależniona. Tylko, że z Polakami tak się nie da. Wypowiedzi niemieckich polityków o objęciu nas nadzorem, o rzekomym zagrożeniu wolności słowa są absolutnie skandaliczne i niedopuszczalne - stwierdza Jastrzębowski.

- Wolność słowa w Niemczech nie działa, ich dziennikarze są tak zastraszeni i przerażeni latami tresury w poprawności politycznej, że nawet nie potrzeba im cenzorów. Oni cenzurują się już sami. Przykład, w którym ich główne media przez cztery dni milczały o masowych gwałtach i napaściach na ich kobiety przez islamskich emigrantów pokazuje wyraźnie, że ten kraj potrzebuje pomocy i powrotu normalności w pracy dziennikarzy, nie Polska - podkreśla naczelny „SE”. - Okładki „Wprost” i „W Sieci” są silną manifestacją niezgody na traktowanie Polski jak wasala. Żyją jeszcze ludzie, którzy doskonale pamiętają, co stało się, kiedy Niemcy objęli nas nadzorem. Sygnał do Niemców musi być jasny: nie wtrącajcie się w nasze sprawy. Zajmijcie się swoimi kłopotami, a macie ich mnóstwo - dodaje.

Dołącz do dyskusji: Naczelni o okładkach „Wprost” i „W Sieci”: straszenie Niemcami to tani greps, którego „ciemny lud nie kupi”

21 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
San Martin
Ale odwaga! A gdyby tak pokazać wodza z bródką Lenina? W końcu działa według programu bolszewików...
odpowiedź
User
yego
Polacy to nie żaden ciemny lud a potomkowie Sobieskiego,Piłsudskiego,AK,żołnierzy niezlomnych. Mamy honor i sile by bronić Polski i Polakow przed atakiem Niemców na nasza suwerenność i wolnosc
odpowiedź
User
woles
We Wprost zostały już tylko miernoty. Nawet kredyciarz nie wytrzymałby takiego poniżenia jak praca w tym czymś.
odpowiedź