SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Kilkadziesiąt tysięcy osób z branży budowlanej straci pracę

W budowlance i drogownictwie pracuje ponad 700 tys. ludzi, a cała branża odpowiada za 6 - 7 proc. PKB. To może się wkrótce zmienić - ostrzegają przedstawiciele firm budowlanych. Drogie materiały i zatory płatnicze spowodowały, że firmy borykają się z coraz większymi problemami.

- W tym roku upadłość ogłosiło już 110 firm z sektora, ta liczba niestety rośnie - mówi Dariusz Blocher, prezes Budimeksu.

W budownictwie pracuje ok. 600 tys. osób, w drogownictwie - 160 tysięcy. Wiele z nich może się obawiać o swoje miejsca pracy.

- Spodziewamy się zwolnień w całej branży rzędu, niestety, kilkudziesięciu tysięcy pracowników, łącznie z podwykonawcami - podkreśla Blocher. - Bardzo nad tym ubolewamy, bo jednak powinniśmy budować siłę tych firm po to, żeby sprawniej móc realizować kontrakty w przyszłym roku.

Jak podkreśla prezes spółki, zwolnienia dotkną prawdopodobnie zarówno małe, jak i duże firmy budowlane.

 – Odpowiadamy za 6 – 7 proc. PKB, więc spadek inwestycji i prawdopodobne zwolnienia, które już się zaczęły, doprowadzą tylko i wyłącznie do pogorszenia sytuacji w gospodarce całego kraju – prognozuje Dariusz Blocher.

Dlatego – w jego opinii – najpoważniejszym wyzwaniem jest teraz rozwiązanie problemu płynności finansowej firm budowlanych i rekompensat ze strony inwestorów publicznych strat poniesionych przez firmy na nierentownych kontraktach.

 – Kontrakty, które teraz realizujemy, są bardzo nierentowne, ze względu na to, że były podpisywane w niekorzystnych warunkach ze wszystkimi ryzykami po stronie generalnych wykonawców. To jest problem krótkoterminowy – podkreśla prezes Budimeksu. – Rozwiążmy go i wyciągnijmy z tego wnioski.

Wnioski, które miałyby polegać na zmianach w prawie.

 – Wprowadźmy pewne standardy umów, które rozkładają po równo ryzyko pomiędzy inwestorem a wykonawcą, pewne indeksacje cen i większą elastyczność w tych umowach – proponuje Blocher.

Jego zdaniem potrzebne jest również lepsze planowanie inwestycji budowlanych i infrastrukturalnych w czasie. Fakt, że Polska dostała po raz pierwszy tak dużo środków z funduszy unijnych i że Polska została organizatorem Euro 2012, spowodował kumulację inwestycji w ostatnich kilku latach.

 – Ponieważ wiele lat nie były przygotowywane inwestycje tak, jak byśmy chcieli, to nagle, w bardzo krótkim czasie musieliśmy wykorzystać wszystkie środki – mówi prezes Budimeksu. – Jedynym pomysłem jest to, żeby nie kumulować wydatków w taki sposób, że w jednym roku jest miliard złotych, a w drugim dziesięć miliardów złotych.

Jak podkreśla Dariusz Blocher, trzeba rozkładać środki na całą perspektywę, planować długoterminowo, nie koncentrować tych inwestycji w jednym czasie, po to, żeby logistycznie można było lepiej pracować.

 – Żeby w PKP pasażerowie tak bardzo nie narzekali, że cała trasa z Warszawy do Gdańska jest zamknięta, tylko żeby można to było jakoś sensownie zorganizować – podaje przykład. – Czyli tak planujmy te inwestycje, ale nie tylko w centralnym budżecie, ale także miejskim, żeby rozłożyć to na większą ilość lat.

Z powagi sytuacji w branży budowlanej zdają sobie również sprawę rządzący. Wicepremier Waldemar Pawlak zaproponował ostatnio, by rząd mógł przejmować upadające firmy budowlane. Zgodnie z pomysłem wicepremiera, przejmującym byłaby Agencja Rozwoju Przemysłu, która po procesie restrukturyzacji w spółce i dokończeniu jej kontraktów, sprzedawałaby ją prywatnym inwestorom giełdowym.

Dołącz do dyskusji: Kilkadziesiąt tysięcy osób z branży budowlanej straci pracę

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl