Aktywiści z Klubu Gaja apelują, by nie kupować na święta żywego karpia
Klub Gaja, od wielu lat prowadząc kampanię „Jeszcze żywy Karp”, zwraca uwagę opinii publicznej na niepotrzebne cierpienie karpi w okresie przedświątecznym i zachęca konsumentów do nie kupowania żywych karpi.
Początki kampanii „Jeszcze żywy Karp” sięgają roku 1976, kiedy pierwszego karpia uratował założyciel Klubu Gaja – Jacek Bożek. Zabrał go z wanny w domu rodziców i wypuścił na wolność. Tak narodziła się idea, która w 1998 r. przekształciła się w szeroką kampanię społeczną Klubu Gaja.
Na przestrzeni lat w kampanię społeczną "Jeszcze żywy Karp" włączyli się m.in. Magdalena Różczka, Julia Pietrucha, Magdalena Popławska i Bartłomiej Topa. W 2011 r. wyłączyli się do kampanii opowiadaniem - Olga Tokarczuk i miniaturą dramatyczną - Artur Pałyga. W 2013 r. do kampanii dołączyli aktorzy: Magdalena Cielecka, Maja Ostaszewska, Olga Frycz, Magdalena Kumorek, Maja Bohosiewicz, Marek Kaliszuk i Daniel Wieleba
Klub Gaja apeluje o nie kupowanie żywego karpia
Klub Gaja pierwszy zwrócił uwagę na los karpi zabijanych na ulicach, na oczach przechodniów i dzieci. Organizował akcje i happeningi. Co roku wysyłał listy i petycje do administracji publicznej o przestrzeganie istniejącego prawa, które zaczęły odnosić skutek.
Zwiększono kontrolę weterynaryjną i handlową w punktach sprzedaży na tyle, by zabijanie ryb odbywało się nie na oczach klientów oraz by trudnili się tym przeszkoleni sprzedawcy. Jednak zapis obowiązującej wtedy ustawy o ochronie zwierząt nie chronił ryb. Dlatego Klub Gaja konsekwentnie dążył do rozwiązania tego problemu.
- Nadal kupujemy żywe ryby, co wynika z siły przyzwyczajenia. Nadal nie zauważamy w tych milczących istotach ich potrzeb. Nadal wielu z nas jest głuchych na naukowe dowody potwierdzające, że ryba jak każdy kręgowiec odczuwa ból i cierpienie. Dlatego też nadal potrzebujemy edukacji i działań prawnych, które spowodują zakaz sprzedaży żywych ryb i zmniejszenie ich cierpienia – podsumowuje Jacek Bożek, założyciel i prezes Klubu Gaja.
Prof. Marcin Urbaniak, kognitywista i zoopsycholog, wyjaśnia – „Istnieją przekonujące dowody naukowe, że wszystkie gatunki ryb, które są w Polsce przedmiotem handlu, posiadają układ nerwowy, przetwarzający bodźce bólowe analogicznie, jak kręgowce lądowe. Karpie i inne gatunki posiadają te same rodzaje receptorów bólowych, co ssaki i ptaki oraz wystarczającą złożoność układu nerwowego do odczuwania strachu czy paniki. W rezultacie doświadczają jednakowo intensywnego bólu i cierpienia, jak lądowe kręgowce.
Dołącz do dyskusji: Aktywiści z Klubu Gaja apelują, by nie kupować na święta żywego karpia