Jacek Kurski o materiale TVP3 Gdańsk z jąkająca się urzędniczką: Brak kompetencji, dziennikarz bez zarzutu
Dziennikarz TVP3 Gdańsk, który pokazał w swoim materiale jąkającą się urzędniczkę sopockiego ratusza, nie jest temu winny, odpowiada za to nieprzygotowana do rozmowy urzędniczka - taka konkluzja wynika z odpowiedzi na interpelację poselską, jakiej udzielił prezes TVP, Jacek Kurski. - Od osób, które są wynagradzane ze środków publicznych należy oczekiwać profesjonalnego zachowania - pisze Kurski.
W maju br. dziennikarz gdańskiego oddziału TVP, Łukasz Sitek, przygotował materiał dla informacyjnego programu „Panorama”, na temat kontrowersyjnej budowy parkingu w Sopocie. W materiale wypowiedziała się Anna Dyksińska z wydziału promocji i komunikacji UM w Sopocie. Na antenie wyemitowano jednak wyłącznie jąkanie się i prychanie urzędniczki. Dyksińska zacina się, błądzi myślami, i mówi: - Nie jest to ingerowanie w przyrodę... Pfff... Nie wiem, co chciałam powiedzieć.
Takie przedstawienie stanowiska ratusza, a zwłaszcza przedstawienie słów urzędniczki, zbulwersowało dziennikarzy. Anna Dyksińska w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl wyjaśniała kulisy powstania nagrania: - Trwało ono ponad 12 minut i obracało się wokół trzech pytań, których zarys wcześniej otrzymałam mailem. Przy jednym z pytań, już pod koniec rozmowy, zacięłam się, dwukrotnie. Ale rozmowę dokończyliśmy. I to zacinanie się właśnie umieszczono w materiale - mówiła Wirtualnemedia.pl Anna Dyksińska. Dziennikarz - jej zdaniem - przyjechał na materiał „z tezą”.
Skrajny nieprofesjonalizm, program propagandowy
W sprawie materiału TVP3 Gdańsk jeszcze w maju wspólnie interpelację poselską napisali posłowie: Agnieszka Pomaska, Adam Korol, Ewa Lieder, Grzegorz Furgo, Kazimierz Plocke.
- Formę pokazania w taki sposób wypowiedzi sopockiej urzędniczki negatywnie ocenia psycholog społeczny z Uniwersytetu SWPS dr Wiesław Baryła, który twierdzi, że „materiał zaprzecza zasadom życia społecznego i jest obrazą dla widza.” Jego zdaniem „to, co zrobiono pani Annie, to skrajny nieprofesjonalizm, a całe nagranie, ze względu na sposób doboru treści spełnia zresztą kryteria programu propagandowego, a nie informacyjnego - piszą posłowie. I pytają: - Dlaczego TVP Gdańsk emituje materiały o charakterze propagandowym, a nie informacyjnym? Dlaczego materiały emitowane przez TVP Gdańsk nie są weryfikowane przez wydawców programu lub przynajmniej przez prowadzącego program? Jakie konsekwencje zostaną wyciągnięte wobec redaktora Łukasza Sitka za naruszenie podstawowych zasad etyki dziennikarskiej?
Jacek Kurski: Ocena została już dokonana
Na interpelację odpowiedział prezes TVP, Jacek Kurski. Wskazał, że materiał Łukasza Sitka został „starannie przeanalizowany” przez władze spółki. - Nie mogę podzielić zarzutów podniesionych w ww. interpelacji. Pytania zostały sformułowane w sposób, z którego wynika, że autorzy interpelacji już dokonali oceny nie będąc zainteresowanym stanowiskiem nadawcy, co wynika ze stwierdzenia, że wyemitowany materiał miał charakter propagandowy nie zaś informacyjny - pisze Jacek Kurski.
Zdaniem szefa publicznego nadawcy, sprawy wokół materiału mają się inaczej. Został on rzetelnie przygotowany, a pytania wysłane wcześniej mailem. - W dniu nagrania okazało się, że do rozmowy władze miasta wyznaczyły p. Annę Dyksińską z biura promocji i komunikacji społecznej Urzędu Miasta Sopotu, która pomimo, że znała wcześniej temat rozmowy i wiedziała, że decyzja o budowie parkingu budzi protesty mieszkańców, nie przygotowała się do rozmowy - dowodzi Kurski. I podsumowuje: - W opublikowanym fragmencie przyznała nie wie, co powiedzieć. Zrobiła to z taką szczerością i w tak naturalny sposób, iż jej wypowiedź została potraktowana jako stanowisko Urzędu Miasta.
Brak kompetentnego przygotowania urzędnika
Prezes TVP dodaje też, że nie jest to pierwszy przypadek, gdy sopocki ratusz nie udziela informacji lokalnemu ośrodkowi telewizji. Odrzuca też sugestie, że dziennikarz chciał ośmieszyć pracownicę ratusza. - Przedstawiona w materiale wypowiedź pokazała w pełni brak przygotowania kompetentnego urzędnika samorządowego do rozmowy z dziennikarzem, który jest odpowiedzialny za kontakt z mediami, Od osób, które są wynagradzane ze środków publicznych należy oczekiwać profesjonalnego zachowania poprzez merytoryczne przygotowanie się do rozmowy i rzetelnego reprezentowania stanowiska samorządu. Brak przygotowania się rozmówcy i niemożność udzielenia odpowiedzi na wcześniej zadania pytania, nie można traktować jako błędu rozmówcy podczas ich nagrania telewizyjnego - dowodzi Kurski.
Na pytanie o konsekwencje wyciągnięte względem dziennikarza, prezes TVP odpowiada: „to niepokojące, biorąc pod uwagę, że Trybunał Konstytucyjny w orzeczeniu dotyczącym ustawy o radiofonii i telewizji już w 1995 roku, podkreślił, że jednym z najważniejszych elementów reformy medialnej z 29 grudnia 1992 roku było zapewnienie niezależności mediów publicznych od organów władzy”.
Odpowiedź Jacka Kurskiego powtarza argumenty, jakie portal Wirtualnemedia.pl usłyszał w maju od Krzysztofa Załuskiego, szefa Panoramy. Powiedział nam wówczas: - Ta wypowiedź tak wygląda w całości, nie było z czego wycinać. Pani Dyksińska nie była przygotowana, mimo, że miała możliwość i okazję ku temu. Po prostu powiedziała, co wiedziała: że nie wie, co ma powiedzieć. Tak to wyglądało, nie wybieraliśmy najgorszego fragmentu.
Anna Dyksińska argumenty o nieprzygotowaniu do rozmowy zdecydowanie odrzuca.
Dołącz do dyskusji: Jacek Kurski o materiale TVP3 Gdańsk z jąkająca się urzędniczką: Brak kompetencji, dziennikarz bez zarzutu