Izba Wydawców Prasy broni Bogusława Chraboty przed atakami „Wiadomości”. "Sondaż IBRIS można kupić w sklepie z sondażami"
Zarząd Izby Wydawców Prasy napisał list do przewodniczącego KRRiT, Witolda Kołodziejskiego oraz szefa Rady Mediów Narodowych, Krzysztofa Czabańskiego. Porusza w nim kwestie ataków personalnych w „Wiadomościach” na prezesa IZP i naczelnego „Rzeczpospolitej”, Bogusława Chrabotę.
W ostatni piątek w głównym wydaniu „Wiadomości” w materiale o krytycznych opiniach o Telewizji Polskiej opisano redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” Bogusława Chrabotę. Zasugerowano, że jest stronniczy, ponieważ przez wiele lat pracował w Polsacie, a jego żona startowała do Sejmu z listy Nowoczesnej.
Sam Chrabota w rozmowie z nami ocenił: - Być oplutym przez program informacyjny o najgorszej reputacji i najmniejszej wiarygodności to jak udekorowanie medalem za zasługi - powiedział.
W odpowiedzi, w poniedziałek „Rzeczpospolita” w swoim portalu internetowym przypomniała tekst sprzed sześciu lat, w którym Chrabota opisał życie swojego dziadka.
Z kolei we wtorkowym numerze „Rzeczpospolitej” redaktor naczelny skomentował to, że jego dziadek służył w Armii Czerwonej. - Właśnie losy mojej rodziny uczyniły ze mnie antykomunistę jeszcze w liceum. Od czasu studiów byłem aktywnym członkiem opozycji, a do mediów wszedłem między innymi po to, by podłości stalinizmu się nie powtórzyły. Jak dziś widzimy, nie całkiem mi się udało - zaznaczył.
Według naczelnego „Rzeczpospolitej” podkreślanie w „Wiadomościach”, że jego dziadek był w Armii Czerwonej, to chwyt podobny jak informacja o dziadku Donalda Tuska w Wehrmachcie, którą przed wyborami prezydenckimi w 2005 roku podał Jacek Kurski – wtedy polityk PiS, a obecnie prezes Telewizji Polskiej.
IZP pisze w tej sprawie do KRRiT oraz RMN
Materiały wywołały oburzenie nie tylko środowiska dziennikarskiego, ale również Izby Wydawców Prasy, której Chrabota jest prezesem od czerwca ub.r. Jej zarząd (składający się z przedstawicieli wydawców) uważa, że materiały "są bezprecedensową personalną napaścią na szefa jednego z najważniejszych mediów w naszym kraju, wybitnego publicystę i redaktora, działacza opozycji demokratycznej w czasach PRL, współtwórcę niezależnych polskich mediów".
Według IZP, cytowanej przez „Rzeczpospolitą”, "działania TVP nie sposób uznać za rzetelne, zgodne z etyką dziennikarską i misją mediów publicznych".
W opinii Izby „TVP próbuje bowiem zdyskredytować red. Chrabotę uciekając się do niegodnych argumentów ad personam, odnoszących się do rodziny Bogusława Chraboty. Ataki na red. Chrabotę są powszechnie – przez środowisko dziennikarzy i wydawców – odbierane jako próba wywierania nacisku na niezależną prasę, tłumienie krytyki prasowej, odwet kierownictwa TVP za publikację w „Rzeczpospolitej” wyników sondażu, który pokazywał jak nisko Polacy oceniają rzetelność „Wiadomości”. Praktyki te przypominają działania propagandowe z najgorszych czasów w historii TVP" - zaznaczono w liście do szefa KRRiT i RMN.
- Zarząd IWP oczekuje, że RMN i KRRiT w trybie pilnym zajmą stosowne stanowisko w tej sprawie. Telewizja publiczna ma bowiem szczególne zobowiązania wobec społeczeństwa i powinna przestrzegać choćby podstawowych standardów pracy dziennikarskiej – cytuje „Rzepa” słowa dyrektora generalnego Izby, Marka Frąckowiaka.
Gursztyn krytykuje sondaż IBRIS
Wielu dziennikarzy podkreślało w social mediach, że atak TVP na Chrabotę ma związek z sondażem IBRIS, którego wyniki podał w ubiegły czwartek dziennik.
Według sondażu „Wiadomości” jako rzetelne oceniło w nim tylko 29,1 proc. respondentów, a TVP Info - 29,7 proc. Przeciwne zdanie o tym programie miało 50 proc. pytanych osób, a o kanale - 43,2 proc. Nieco lepiej wypadał pod tym względem „Teleexpress”: pozytywnych ocen jest 36,8 proc., a negatywnych - 28,5 proc.
Z sondażem IBRIS nie zgodził się Piotr Gursztyn, dyrektor ds. komunikacji Telewizji Polskiej. W tekście dla wPolityce.pl „O dziwnym badaniu IBRiS na temat TVP: Taki sondaż można kupić w każdym sklepie z sondażami” stwierdza, że „ktoś, kto nie zna realiów polskich mediów i badań sondażowych rzeczywiście może przeżyć zgrozę czytając publikację „Rzepy”.
Według niego, odpowiedzią na pytanie, dlaczego sondaż został zamówiony przez dziennik jest tytuł artykułu: „Dotacja za nierzetelność?” i stwierdzenie: „Sondaż IBRiS wytrąca broń z ręki Prezesa TVP Jacka Kurskiego”.
- Tekst oczywiście dotyczy publicznej dotacji – w istocie zadośćuczynienia za zredukowany przez ustawodawcę abonament telewizyjny. Intencja, jak widać, jest jasna. Redakcja „Rzeczypospolitej” walczy o to, by TVP nie uzyskała rekompensaty za odebrany jej przez poprzednią władzę abonament płacony do tamtej pory przez emerytów – ocenił w swoim artykule Piotr Gursztyn.
Dodał, że „>>Rzeczpospolita<< walczy za pomocą zamawianych przezeń sondaży z Teatrem Telewizji, dofinansowywaniem przez TVP ambitnej produkcji kinowej, produkcją filmów dokumentalnych, programów dla dzieci, działalnością anten takich jak TVP Historia i TVP Kultura, a także transmisją niekomercyjnych imprez sportowych”.
W rozmowie z nami Piotr Gursztyn powiedział, że telewizja publiczna stała się dla wielu mediów „chłopcem do bicia”.
- Odwaga tych mediów jest bardzo tania, widzą w TVP jedynie to, co najgorsze, w nieproporcjonalnej skali. Jasne, że to duże medium, które popełnia błędy, czasem niepotrzebnie. Takie same błędy popełniają inne media i tego już nie widać, bo media boją się pisać o telewizjach komercyjnych. Tematy niewygodne dla naszych konkurentów są poruszane bardzo rzadko - właściwie nigdy w krytycznym kontekście. Uważam to za niesprawiedliwość. Później powstają takie sondaże, bo opinia publiczna dowiaduje się tylko o złych sprawach w telewizji publicznej, nie ma wiedzy o telewizjach komercyjnych - mówił w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
Natomiast TVP Info miało w ub.r. 3,834 proc. udziału w rynku oglądalności.
Dołącz do dyskusji: Izba Wydawców Prasy broni Bogusława Chraboty przed atakami „Wiadomości”. "Sondaż IBRIS można kupić w sklepie z sondażami"
Ponieważ tak się stało, to mamy dowód, że TVP jest zbędny koszt. Patologia polega na tym, że władza szczypie się kiedy trzeba dać kilka milionów na leczenie dzieci, natomiast kiedy trzeba zdefraudować 2 miliardy na TVP, nie ma z tym żadnego problemu- jedna nocna ustawa sprawa załatwiona. Media państwowe powinny zostać zastąpione telewizją sejmową w której politycy mogą sobie występować ile chcą.