Interaktywni o myPiS.pl: pomysł niezły, gorzej z wykonaniem
Przedstawiciele polskiej branży interaktywnej pozytywnie oceniają koncepcję serwisu myPiS.pl. Jednak w samej realizacji witryny dostrzegają liczne mankamenty.
Eksperci z polskich agencji interaktywnych oceniają, że uruchomienie własnego serwisu społecznościowego przez Prawo i Sprawiedliwość to dobry pomysł. Przypomnijmy, że witryna o nazwie myPiS.pl została udostępniona w wersji testowej z początkiem lipca (więcej). Krzysztof Winnik, dyrektor zarządzający agencji E_misja Interactive 360, zauważa, że strona może przyczynić się do zmiany wizerunku tej partii. Bartłomiej Brzoskowski, social media specialist w Digital One, chwali dział wideo MyPiS TV. Bartłomiej Juszczyk, dyrektor zarządzający Grupy Adweb, bardzo pozytywnie ocenia całość portalu. Z kolei Dawid Szczepaniak, dyrektor kreatywny Pride&Glory Interactive, zaznacza, że zamiast uruchamiać własny serwis, PiS mógłby stworzyć i prowadzić swoje profile w istniejących już i cieszących się dużą popularnością portalach społecznościowych.
O wiele więcej zastrzeżeń przedstawiciele agencji interaktywnych mają do wyglądu i poszczególnych funkcjonalności myPiS.pl. Tomasz Michalik, dyrektor kreatywny Insignii, ocenia, że serwis ma przestarzałą strukturę i za mało w nim opcji społecznościowych. Dawid Szczepaniak wytyka atakowanie na stronie innych partii politycznych. Krzysztof Winnik zauważa brak konsekwencji w układzie menu i niedostosowanie kodu do optymalizacji w wyszukiwarkach. Zdaniem Bartłomieja Brzoskowskiego zbyt dużo treści jest na stronie głównej serwisu, a za mało w nim możliwości komunikacji między użytkownikami. Szczepaniak i Brzoskowski podkreślają jednocześnie, że portal ma nieodpowiednią oprawę graficzną.
Specjaliści ankietowani przez Wirtualnemedia.pl uważają, że myPiS.pl może przyciągnąć jedynie zwolenników Prawa i Sprawiedliwości, natomiast nie widzą szans na zdobycie przez portal większej popularności.
Opinie na temat myPiS.pl zebrane przez Wirtualnemedia.pl
Cezary Różański, szef działu badań i analiz w GoldenSubmarine
Przede wszystkim wchodząc na myPiS.pl, trudno jednoznacznie stwierdzić, z jakim serwisem mamy do czynienia. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że gdyby nie PR wokół projektu, to pierwsze skojarzenie użytkownika wcale nie powędrowałoby w stronę serwisu społecznościowego. Obrazuje to widok strony głównej przy rozdzielczości 1280x800, który kończy się na nagłówku „informacje”. Przy takich ustawieniach jedynym, co wskazuje (przy dużej dozie dobrej woli) na funkcje społecznościowe, jest górne menu oraz niemożliwe do przeoczenia okno logowania. Pozostałe elementy raczej uzmysławiają nam, że mamy przed sobą informacyjny serwis zajmujący się polityką, reprezentujący przy tym jasno określony punkt widzenia. Natomiast społeczenościowy charakter myPiS.pl odkrywamy dopiero niżej, gdzie prezentowane są różne nowe zdarzenia w serwisie – ostatnio zalogowane i zarejestrowane osoby, nowe wpisy na blogach, mikroblogach i forach, nowe zdjęcia itp.
Oparcie strony na dwóch tak silnych filarach i chęć pokazania wszystkiego spowodowało, że sprawia ona wrażenie przeładowanej treścią i mimo wszystko nie do końca określonej co do swojej istoty. Z pewnych rzeczy można byłoby zrezygnować – np. ranking użytkowników, w którym nie wiadomo, o co chodzi i raczej wątpliwe, aby był on dla kogoś przydatny. Inne elementy można było wykonać lepiej, np. nie przekierowywać użytkownika myPiS.pl na stronę Klubu Parlamentarnego po kliknięciu w banner informujący o transmisji z posiedzenia Sejmu. Warto też pamiętać o aktualizacjach, aby 9 lipca nie zapraszać internautów na relację z posiedzenia sejmu, które odbyło się 7 lipca. Ogólnie jednak, jak na pierwszy taki serwis, jest całkiem dobrze.
Połączenie materiałów pochodzących od administratorów (informacje o politykach PiS i ich blogi, myPiS TV) z treściami i funkcjonalnościami użytkowników to z perspektywy partii politycznej jak najbardziej słuszny zabieg. Serwis nie ma za zadanie konkurować z Facebookiem czy Nk.pl, ale realizować cel, którym jest zwiększenie liczby zwolenników partii. Zastosowane rozwiązanie sprawia, że użytkownicy mają poczucie współtworzenia serwisu wraz z ludźmi, których wybrali do rządzenia swoim krajem, bycia bliżej nich i podejmowanych przez nich decyzji. Nie jest trudno wyobrazić sobie sytuację w której któryś z polityków komentuje wpis na blogu jednego z użytkowników i angażuje się w dyskusję. Problem w tym, aby ta dyskusja toczyła się na argumenty i była rzeczowa.
myPiS.pl nie jest i nie będzie konkurentem Naszej Klasy ani Facebooka. Na ocenę sukcesu bądź jego braku wpływ będzie miało to, czy uda się stworzyć serwis, który przekona pewną część społeczeństwa do poglądów prezentowanych przez PiS i zachęci ich do oddania głosu na tę właśnie partię a być może nawet wstąpienia w jej szeregi.
Na pewno jest to dobry pomysł dla osób, które już popierają PiS. One dzięki serwisowi będą mogły spotkać ludzi z podobnymi poglądami, być bliżej swoich reprezentantów w Sejmie, mieć w pewien sposób poczucie wpływu na funkcjonowanie partii i państwa (np. możliwość zgłoszenia swoich uwag do projektów ustaw). Nie można też lekceważyć faktu, że tego typu internetowe zaangażowanie to dobry punkt zaczepienia, aby w przyszłości zaangażować się w realne działania polityczne. Autorzy poczytnych blogów, czy osoby zgłaszające wartościowe poprawki do ustaw poprzez zaangażowanie na myPis.pl mogą sobie utorować drogę do wielkiej polityki, stając się dla PiS-u cennymi nabytkami.
Mniej kolorowo jest w przypadku osób niezaangażowanych czy będących przeciwnikami politycznymi PiS. Dużo mówiło się o nich podczas prezentacji serwisu, tymczasem już samo zarejestrowanie się w myPis.pl nie jest neutralne i może być interpretowane jako poparcie konkretnej opcji politycznej. Tym bardziej, że jeśli tylko będzie się czym chwalić, to z pewnością przyjdzie moment, w którym przedstawiciele partii przedstawią statystyki serwisu jako swój sukces. Problemem może być również poziom dyskusji. Polityka budzi skrajne emocje. Jeśli dodamy do tego ogólny kłopot z poziomem dyskusji w internecie, to za duży sukces będzie można uznać już sam fakt stworzenia miejsca, w którym na tematy polityczne dyskutuje się w sposób rzeczowy i z poszanowaniem swojego oponenta. Tyle, że to jest chyba zadanie najtrudniejsze, bo oznaczałoby rewolucję w której internauci staliby się wzorem dla realnych polityków.
Podsumowując, myPis.pl to nowa i z całą pewnością ciekawa inicjatywa. Według mnie jako serwis społecznościowy ma duży potencjał aby sprawdzić się wśród zwolenników partii, lub osób którym niewiele brakuje by nimi zostać. Natomiast jeżeli forma społecznościowa okaże się nietrafiona, to serwis prawdopodobnie przyjmie formę informacyjną, stając się czymś w rodzaju znacznie mniej ortodoksyjnej wersji niezalezna.pl.
Dawid Szczepaniak, dyrektor kreatywny Pride&Glory Interactive
Jeśli chodzi o walory estetyczne, myPiS.pl bardzo mocno odbiega od standardów wyznaczanych przez wielkie portale społecznościowe, także polskie. Jest ciężki, grafika sprawia wrażenie zaprojektowanej przez amatorów, logotyp jest wręcz brzydki.
Użyteczność serwisu także pozostawia bardzo wiele do życzenia. W zbyt wielu miejscach widać niedociągnięcia, by punktować je tutaj wszystkie. Sortowanie użytkowników wg nazwy użytkownika w portalu, który ma skupiać dziesiątki tysięcy ludzi? Na Boga, kto będzie z takich opcji korzystał?
Oczywistym jest fakt, że PiS potrzebuje ekspansji w internecie skierowanej do młodych ludzi. Niestety wydaje mi się, że nie tędy droga. Największe marki świata odchodzą od prób budowania własnych społeczności na rzecz przemyślanej strategii obecności w już istniejących mediach społecznościowych. Ktoś bardzo głupio wydał tutaj dużo pieniędzy. A przecież wystarczyło założyć brand page na Facebooku (lub Nk.pl, co jest już możliwe) i rozbudować taki profil o bogatsze opcje za pomocą aplikacji. A pieniądze zainwestowane w produkcję wydać na mądrą reklamę sprzedającą prosty przekaz „PiS się zmienia”.
Największy zarzut z mojej strony dotyczy samej komunikacji. Już kilka miesięcy temu mówiono, że będzie to platforma dialogu między zwolennikami PiS a pozostałych partii. Tak? To dlaczego już na pierwszej stronie widzę pejoratywne określenia pod adresem Grzegorza Schetyny? Dlaczego w pierwszym przeczytanym artykule czytam, cytuję: „Prezydent z Platformy Obywatelskiej. Premier z Platformy Obywatelskiej. Marszałek Sejmu z Platformy Obywatelskiej. Gorzej już być nie może”?
Właśnie zakończone wybory powinny jasno pokazać PiS, że wychodzi dużo lepiej na wizerunku partii spokojnej, merytorycznej, rzeczowej, zmieniającej się niż na ciągłych konfliktach, złośliwościach i wytykaniu błędów innych. Jeśli uda im się rozwinąć taki wizerunek, mogą wrócić na scenę polityczną tak silni, jak nigdy wcześniej.
Kilka porad dla osób odpowiedzialnych w PiS za komunikację internetową:
1. Zaufać ludziom, którzy znają się na tej pracy bardziej niż partyjnym decydentom. Ci drudzy naprawdę nie potrafią odciąć się od retoryki, którą przyswajali przez lata. A to jedyny sposób, by wrócić do władzy.
2. Stworzyć redakcję, która rzeczywiście będzie w stanie budować platformę komunikacji, także z przeciwnikami politycznymi.
3. Pozbyć się redaktora „gz”, który popełnił wpis „10 powodów do satysfakcji” :)
4. Zatrudnić grafika z prawdziwego zdarzenia.
Nie wątpię, że ten serwis ma potencjał przyciągnąć twardy elektorat PiS. Niemniej w założeniach było stworzenie portalu, który przyciągnie w stronę PiS znacznie szerszą grupę ludzi.
Tomasz Michalik, dyrektor kreatywny Insignii
Rozmieszczenie treści na myPiS.pl niczym nie zaskakuje - jest poprawne i intuicyjne. Jednak moim zdaniem w efekcie zastosowania takich klasycznych rozwiązań z portalu wieje trochę nudą, przywodząc skojarzenia ze społecznościami internetowymi, jednak takimi, jakie one były jakieś dwa lata temu. I nie chodzi w tym przypadku tylko o layout serwisu. Wydaje mi się, że również funkcjonalność społecznościowa myPiS.pl jest odrobinę „retro” w stosunku do oczekiwań współczesnych internautów. Oczywiście są fora, możliwość prowadzenia blogów, komentowania publikowanych treści, ale to za mało! Funkcjonalność serwisu, m.in. ekspozycja treści newsowych, powoduje wrażenie, że mamy do czynienia bardziej z portalem z elementami społecznościowymi niż z prawdziwym serwisem społecznościowym.
Obawiam się, że MyPiS.pl nie odniesie oszałamiającego sukcesu. Najprawdopodobniej stanie się platformą komunikacyjną dla członków oraz sympatyków partii, ale nic ponadto. Nie sądzę, aby stał się on miejscem ścierania różnych opinii, mimo prób pokazania, że również przeciwnicy PiS są mile widziani na łamach serwisu (grupa „Anty PiS”).
Jak wiadomo, politycy, aby zwiększyć swój elektorat, powinni przede wszystkim trafiać do osób niezdecydowanych, niemających sprecyzowanych poglądów politycznych. Dla takich działań najlepszą platformą komunikacyjną są normalne serwisy społecznościowe, gdzie ścierają się różne opinie, prowadzona jest ożywiona dyskusja i można spotkać tych „prawdziwie niezdecydowanych” wyborców.
MyPiS.pl nie ma więc szans odegrać jakiejś znaczącej roli promocyjnej dla Prawa i Sprawiedliwości. Jest jedynie schludnie wykonaną i interesującą ciekawostką, która zainteresuje osoby sympatyzujące z partią Jarosława Kaczyńskiego. I nic ponadto.
Krzysztof Winnik, dyrektor zarządzający E_misja Interactive 360 (NuOrder Group)
Mówi się, że pomysł to jedno, a wykonanie to drugie. Jeśli trzymać się tej myśli, koncept myPis.pl jest przełomem dla mikrospołeczności w Polsce, którego wykonanie pozostawia jednak pole dla wielu usprawnień.
Niedawno zakończone wybory prezydenckie w Polsce wyniosły poziom debaty politycznej na nowy poziom zaangażowania w Internecie, czego namacalnym rezultatem było wykorzystanie społeczności internetowych, takich jak Facebook czy Nk.pl.
Jednak dopiero myPis.pl wydaje się kwintesencją tego, jak powinien wyglądać wortal będący swego rodzaju platformą dialogu skupiającą się wokół poglądów i potrzeb jasno zdefiniowanej grupy docelowej - osób zainteresowanych polityką w wydaniu Prawa i Sprawiedliwości. Pikanterii dodaje fakt, że autorzy - wydaje się - całkiem świadomie adresują portal zarówno do wielbicieli partii, jak również anty-fanów, chcących patrzeć „swojemu wrogowi” na ręce (na stronie istnieje nawet specjalna grupa dla przeciwników PiS). Pod tym względem serwis trafia w serca właściwych internautów, dodając jednej z czołowych partii w Polsce ludzką twarz.
Osobną kwestią jest natomiast sama funkcjonalność serwisu. Chociaż widoczny jest zamysł zagregowania dużej ilości informacji i połączenia tego z warstwą społeczności, to jednak trudno nie ulec wrażeniu, że panuje tutaj informacyjny przesyt.
Niektóre funkcjonalności wydają się zupełnie zbędną wisienką na torcie - zaczynając od strony głównej która jest przeładowana niepotrzebnym kontentem, a kończąc na gadżetach w poszczególnych sekcjach - jak np. przeglądarka typu cover-flow w zakładce myPis TV. Grzechem takich rozwiązań jest to, że hierarchizowanie treści (czy to za pomocą cover-flow, czy za pomocą tzw. mapy tagów na stronie głównej) sprawia, że treści już popularne stają się jeszcze popularniejsze, a mniej popularne nie mają szansy się przebić, bo nigdy nie będą promowane.
W warstwie architektury panuje względny porządek - serwis został zaprojektowany czytelnie, choć nie bardzo czytelnie; logicznie - choć miejscami zdarzają się odstępstwa (np. w belce nawigacyjnej wszystkie zakładki nazwano wg kryterium funkcjonalnego, a jedna zwraca się do użytkownika poprzez call-to-action „Ty decydujesz jakie mamy prawo”); pro-konsumencko, ale nie wiedzieć czemu np. sekcja „znaleziono w sieci” sortowana jest wg popularności, a nie aktualności newsów; pro-rynkowo - niby przewidziano przestrzeń na box reklamowy, ale jednak przykrywa go rozwijana belka nawigacji). Pełno tutaj drobnych niedociągnięć, zbędnych gadżetów (np. linki do RSS), które jednak nie są na tyle rażące, by mocno rujnować dobre pierwsze wrażenie.
W warstwie strategicznej i technologicznej - pochwalić należy pomysł myślenia o MyPis.pl jak o platformie integrującej się np. z zewnętrznymi społecznościami (Facebook, Nk.pl, Twitter). Zaskakuje natomiast fakt słabej jakości kodu, co wyklucza dobre pozycjonowanie się witryny w wyszukiwarkach (search engine optimization). Brakuje absolutnych podstaw, takich jak meta-tagi, czy hierarchizacja treści - czyli dokładnie tego, co może pomóc zbudować zasięg i masowy sukces portalu.
Na koniec pozostaje delikatna kwestia ochrony danych osobowych w sieci. Biorąc pod uwagę fakt, że serwis jest społecznością, której istotną częścią jest baza danych internautów, chciałbym - jako potencjalny użytkownik serwisu - wiedzieć, kto za nim stoi. Po lekturze Polityki Prywatności byłem mocno zaskoczony, gdy okazało się, że nie jest to projekt Prawa i Sprawiedlwości, lecz siedleckiej fundacji Polska Europa. Mała rzecz, a jednak w przypadku tak wrażliwego tematu, jak poglądy polityczne, pełna transparentność wyda się czymś, czego nie powinno tutaj zabraknąć.
Podsumowując, wiele wskazuje, że serwis ma potencjał, żeby trafić do pewnej zamkniętej, ale precyzyjnie zdefiniowanej grupy odbiorców. Pod tym względem doskonale wpisuje się w tendencję budowania mikrospołeczności zamiast konkurowania z masowymi rozwiązaniami. Należy jednak pamiętać, że budowanie społeczności jest procesem, a nie jednorazowym działaniem, dlatego autorzy mają teraz szerokie pole do popisu, aby optymalizować niedociągnięcia i usprawnić to, co wydaje się dobrze rokującym serwisem.
Bartłomiej Brzoskowski, social media specialist w Digital One
Szczerze mówiąc , przeglądając serwis myPis.pl nie do końca rozumiem, czym jest. Z jednej strony ma być serwisem społecznościowym, z drugiej zdradza aspiracje do stania się serwisem informacyjnym. W moim odczuciu będzie miał problem z jakościowym podtrzymaniem obu tych funkcji.
Budowa portalu i rozmieszczenie treści – niby bez zarzutów, jednak w oczy od razy rzuca się chęć pokazania na stronie głównej niemal wszystkiego. Sylwetki użytkowników, posłowie, blogi, obrady Sejmu, ostatnie komentarze – trochę tego dużo jak na „dzień dobry”. Serwis powinien być zdecydowanie bardziej przejrzysty i ułatwić internaucie zapoznanie się z misją oraz w możliwie łatwy sposób poinformować, czemu służy i jak się w nim poruszać. Teraz tego brakuje – podobnie jak jasnego zaproszenia do społeczności.
Grafikiem nie jestem, więc w kwestii wyglądu i kompozycji mogę wypowiadać się jedynie jako użytkownik. Dla mnie szata graficzna jest zbyt ciężka – granat, zieleń i siermiężne kolumny zdecydowanie nie przypadły mi do gustu. Grafika zdecydowanie nie przyciąga, a jej zróżnicowanie zdecydowanie wpływa na niekorzystne wrażenie.
Jeśli chodzi o rozłożenie materiałów – ryzykowne jest wymieszanie działów redagowanych przez pracowników serwisu z tymi, które z założenia powinny być tworzone przez jego użytkowników. Rozumiem, że być może twórcom przyświecała idea pokazania, że myPiS.pl tworzony jest przez wszystkich, jednak efekt jest zwyczajnie nieczytelne. Użytkownik – szczególnie nowy – musi się nieco naszukać, zanim znajdzie np. dziennikarstwo obywatelskie. Samo rozumienie tego pojęcia jest dość szerokie, tutaj ogranicza się do przesyłania linków i omawiania ich przez administratora. Chyba ciut za mało.
Ponieważ najważniejszą rzeczą w moim mniemaniu jest wpieranie społecznego charakteru tego serwisu, skupię się właśnie na nim. MyPiS TV jest interesującym rozwiązaniem i nawiązuje do dobrych wzorców naszych portali. Jednakże przygotowane materiały nie są zbyt porywające, co raczej nie sprawi, że myPiS.pl stanie się społecznościowym hitem. Brakuje tu możliwości embedowania filmików oraz ich oceniania – chociażby najprostszym systemem „gwiazdkowym”. Brak opisu jest jednocześnie szkodliwy dla pozycjonowania treści. Serwis należy jednak pochwalić za umożliwienie dzielenia się tą treścią na Blipie, Twitterze i Facebooku. Zapomniano jednak o najprostszym – wysyłaniu linku mailem do znajomych. Możliwość dzielenia się treścią to jeden z niewielu społecznościowych mechanizmów widocznych w serwisie. Interakcje między użytkownikami – z braku odpowiednich funkcji – są ograniczone, a co za tym idzie, z czasem społecznościowość będzie zamierać. O ile już nie zamarła, bo przyglądając się aktywności 700 użytkowników, nie widać zbyt wielu. Twórcy muszą popracować nad tym, aby serwis, który projektowano dość długo, okazał się społecznościowy i nie stał się kolejną tubą propagandową.
Szybko i na zakończenie: rozumiem, że wersja beta rządzi się swoimi prawami, szczególnie jeśli chodzi o funkcjonalności. Polecam jednak administratorom przyjrzeć się uważniej oficjalnym komunikatom serwisu – częstokroć z błędami i literówkami. Tego nie można zrzucić na winę „systemu”.
Bartłomiej Juszczyk, dyrektor zarządzający Grupy Adweb
Nie ukrywam, jestem zaskoczony. I powiem więcej, choć trochę wbrew sobie: pozytywnie. Idea powstania myPiS.pl jest słuszna i czerpie z dobrych doświadczeń zachodnich – dla pomysłodawców duży plus. Czy portal ma szansę stać się faktyczną społecznością sympatyków PiS? Raczej nie. Z pewnością początkowo będzie to bardziej miejsce wylewania jadu przez antyfanów, ale myślę, że z czasem – dzięki funkcjonalnościom oraz pomysłowi na treść – myPiS.pl ma szansę stać się ciekawą, fajną platformą internetową PiS-u. Nawet jeśli w dużej mierze będzie mieć charakter przekazu jednostronnego. Funkcjonalności są przemyślane, łączenie treści użytkowników z redakcyjnymi – bardzo słuszne. Jeśli tylko portal nie stanie się z czasem tubą propagandową, nie daj Boże jeszcze o charakterze „prorydzykowym” – można liczyć na korzyści wizerunkowe dla partii/twórcy. W tym kontekście – jakkolwiek w pierwszej chwili byłem sceptyczny, po zastanowieniu dochodzę do wniosku – dobry ruch.
Dołącz do dyskusji: Interaktywni o myPiS.pl: pomysł niezły, gorzej z wykonaniem