SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Grzegorz Piekarski: Przyczyną kryzysu jest brak budżetów na produkcje telewizyjne

- Obecnie produkujemy dwa razy tyle za te same pieniądze, co kiedyś. Jest to chyba recepta na kryzys: musimy pracować dużo więcej - mówi w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Grzegorz Piekarski, dyrektor zarządzający Golden Media Polska (dawniej Mastiff Media Polska).

W październiku br. Mastiff Media Polska zmieniła nazwę na Golden Media Polska. Było to przypieczętowanie zmian własnościowych, w wyniku których Golden Media jest teraz niezależną, polską firmą producencką. Grzegorz Piekarski, dyrektor zarządzający, nie boi się jednak nowego rozdziału w historii jego firmy, która będzie musiała odnaleźć się w warunkach panującego kryzysu. - Kryzys nie wynika z tego, że producenci coś źle produkują. Przyczyną kryzysu jest najzwyczajniej w świecie brak budżetów na produkcje. Obecnie musimy produkować programy za dużo mniejsze pieniądze niż jeszcze kilka lat temu - podkreśla Grzegorz Piekarski.

>>> Mastiff Media Polska zmienia się w Golden Media Polska

Szef Golden Media Polska dodaje: „Dzisiaj musimy zrobić np. 2-godzinny program takimi samymi kosztami, jakimi produkowało się godzinny program kilka lat temu. Musimy szukać dodatkowych możliwości monetyzowania się kontentu. To oznacza, że produkując np. 2-godzinny talent show, musimy zadbać, aby drugie tyle dotarło do innych kanałów, np. do internetu czy do VOD. Po prostu, produkujemy dwa razy tyle za te same pieniądze, ale to jest chyba recepta na kryzys, musimy pracować dużo więcej”.

Z Piekarskim rozmawialiśmy przede wszystkim o głównych produkcjach jego firmy. Dyrektor Golden Media ma nadzieję, że już wkrótce na antenę TVN wróci show „You Can Dance” (TVN). - Na razie nie ma jeszcze decyzji na temat kolejnego sezonu tego programu. Jestem jednak dobrej myśli. Nie wyobrażam sobie, żeby instytucja, którą stworzyliśmy wraz z TVN-em miała nagle przestać istnieć. W tym programie spełniają się marzenia wielkiej liczby młodych ludzi i myślę, że nadal tak będzie przez wiele kolejnych sezonów. Pojawiła się nam oczywiście konkurencja w postaci „Got to Dance”, o którym de facto nikt nie mówi. Program „You Can Dance” natomiast miał cały czas wzrastającą oglądalność i nie wyobrażam sobie, żeby miał zniknąć z anteny - mówi Grzegorz Piekarski.

Producent nie zgadza się z tezą, że realizowana przez niego „Bitwa na głosy” (TVP2) znacząco przegrywa z „Mam talent”, emitowanym w tym samym czasie w TVN. 

- Dla mnie „Bitwa na głosy” i „Mam talent” to kompletnie nieporównywalne formaty i nieporównywalne oglądalności. My startujemy bowiem z poziomu oglądalności około 5 procent, a kończymy na poziomie 30 procent. Z kolei „Mam talent”, który jest fantastycznym formatem, startuje z poziomu 15-20 procent i kończy na poziomie dużo wyższym - podkreśla Piekarski.

Piekarski dodaje, że „Bitwa na głosy” jest w tym momencie największą produkcją emitowaną w telewizji publicznej. - Ja uważam, że w piekielnie trudnej sytuacji, w jakiej jest TVP, ten projekt radzi sobie bardzo dobrze. Nie można abstrahować od stałych wyników stacji. My mamy stałą grupę odbiorców na poziomie 2,3-2,7 miliona widzów i jest to widownia niezmienna, która co tydzień jest. Jesteśmy wciąż średnio około 5-6 procent powyżej średniej stacji - podkreśla Grzegorz Piekarski.

Szef Golden Media Polska zdradził nam, o jakich nowych programach rozmawia ze stacjami telewizyjnymi. - Sportowy program „Eternal Glory” to jeden z formatów, który już od kilku sezonów próbuję wprowadzić na polski rynek. Jest to show, w którym sprawdzamy, co powoduje, że wielkie gwiazdy sportu odnoszą tak wielkie sukcesy? Najnowszy format, nad którym pracuję to program, w którym będziemy szukać najbardziej inteligentnego Polaka. Jest to polska wersja programu „Test the nation”, który od przyszłego sezonu będzie emitowany w BBC 1, a pierwotnie był pokazywany w niemieckiej stacji ARD - mówi Piekarski.

- Jednym z najważniejszych projektów, do których chciałbym przekonać stacje telewizyjne jest program „Polska w ciągu jednego dnia”. Będzie to pewnego rodzaju paradokumentalna fotografia jednego dnia z życia kraju, gdzie pokażemy radości i smutki zwykłych ludzi. Co jest ciekawe - widzowie wysyłają zrobione przez siebie filmiki na specjalną platformę, potem pod okiem wybitnego reżysera jest to montowane w godzinny dokument - zapowiada Piekarski.

Szef Golden Media Polska przyznaje, że ma także nowy projekt kulinarny, o którym rozmawia z telewizją publiczną. Jednak na jego temat nie chce jeszcze zdradzać żadnych szczegółów.


Z Grzegorzem Piekarskim, dyrektorem zarządzającym Golden Media Polska (dawniej Mastiff Media Polska), rozmawiamy o przyszłości jego firmy po procesie kluczowych zmian własnościowych, stagnacji na polskim rynku produkcji telewizyjnych oraz o głównych formatach, produkowanych przez Golden Media Polska.



Krzysztof Lisowski: Niedawno zmieniliście nazwę z Mastiff Media Polska na Golden Media Polska. Czy jest to symbol ostatecznego zerwania z dotychczasowym doświadczeniem i otwarcie nowego rozdziału?

Grzegorz Piekarski, dyrektor zarządzający Golden Media Polska: Zmiana nazwy Mastiff Media Polska na Golden Media Polska to zakończenie procesu zmian własnościowych, który trwał już od kilku miesięcy. Jako management odkupiliśmy udziały od większościowego właściciela, jakim jest Zodiak Media. W ramach umowy zobowiązaliśmy się do zmiany nazwy w ciągu 6 miesięcy i to właśnie zrobiliśmy. W tej chwili Golden Media Polska to wciąż ta sama firma, z tym samym zespołem ludzi. Bardzo istotną kwestią jest to, że jesteśmy teraz w pełni niezależną, polską firmą.

Będzie Wam teraz – Pana zdaniem – łatwiej na rynku zdominowanym przez firmy zagraniczne?

Fakt, że jesteśmy niezależną, polską firmą bardzo nam pomaga na rynku międzynarodowym, ponieważ mamy teraz dużo łatwiejszy dostęp do wszystkich formatów oferowanych na całym świecie. Z drugiej strony wciąż pozostajemy wyłącznym dystrybutorem oferty Zodiak Media, także nasz lokalne pomysły automatycznie wchodzą do międzynarodowej dystrybucji Zodiaka. Dzięki zmianom własnościowym mamy teraz dużo więcej możliwości zaistnienia na rynku, jesteśmy dużo bardziej elastyczni.

Oddzielając się od Zodiak Media pozbawiliście się międzynarodowych budżetów… Zdołacie teraz być samowystarczalni?

Działając w ramach Zodiak Media byliśmy i tak bardzo samodzielni. Zodiak Media funkcjonuje na zasadzie federacji firm, gdzie nad wszystkim czuwa tzw. „centrala”, natomiast każdy lokalny oddział jest na własnym rozrachunku. Trzeba jednak przyznać, że w tym momencie będziemy pracować w oparciu tylko i wyłącznie o własny kapitał. Z jednej strony to swego rodzaju utrudnienie, ale z drugiej strony po prostu będziemy musieli być bardziej elastyczni.

Ile wydaliście pieniędzy na tę transakcję i kiedy może się ona Wam zwrócić?

O konkretnych sumach nie mogę mówić. Natomiast mogę powiedzieć, że głęboko wierzę wraz z moimi partnerami biznesowymi, że te koszty się zwrócą. Gdybym w to nie wierzył, nie podjąłbym takich decyzji. Jestem przekonany, że w Polsce jest miejsce na niezależną firmę, jaką jest Golden Media Polska i mam nadzieję, że nadal będziemy odnosić sukcesy. Jak dotąd, nasze podejście do rynku się sprawdzało. My nie realizujemy projektów, do których nie mamy przekonania. Mamy zespół, który w praktycznie niezmienionym składzie działa od kilku lat. Myślę, że to jest najważniejsza wartość i dzięki niej będziemy w stanie dalej dobrze funkcjonować.

Nie boicie się kryzysu panującego na rynku? Jest coraz mniej pieniędzy na produkcje, panuje stagnacja…

Niewątpliwie na rynku panuje kryzys. Ale nie wynika on z tego, że producenci coś źle produkują. Przyczyną kryzysu jest najzwyczajniej w świecie brak budżetów na produkcje. Obecnie musimy produkować programy za dużo mniejsze pieniądze niż jeszcze kilka lat temu. Dzisiaj musimy zrobić np. 2-godzinny program takimi samymi kosztami, jakimi produkowało się godzinny program kilka lat temu. Musimy szukać dodatkowych możliwości monetyzowania się kontentu. To oznacza, że produkując np. 2-godzinny talent show, musimy zadbać, aby drugie tyle dotarło do innych kanałów, np. do internetu czy do VOD. Po prostu, produkujemy dwa razy tyle za te same pieniądze, ale to jest chyba recepta na kryzys, musimy pracować dużo więcej.

Jednym z Waszych ostatnich formatów jest „Perfekcyjna pani domu”. Jest Pan zadowolony z wyników tego programu?

Jesteśmy bardzo zadowoleni z wyników „Perfekcyjnej pani domu”, która w pół roku przeszła z małego kanału TVN Style do głównej anteny TVN i nie dość, że nie straciła widzów, to jeszcze zyskała rzeszę nowych. TVN jest zadowolony, ponieważ okazało się, że ten projekt nie tylko jest rentowny, ale udało nam się też wykreować postać „perfekcyjnej pani domu”, która jest dość kontrowersyjna i nie ma dnia, żeby nie pisały o niej plotkarskie portale.

A co z „Bitwą na głosy”? Badania oglądalności pokazują, że „Mam talent” z Wami zdecydowanie wygrywa…

„Bitwa na głosy” jest w tym momencie największą produkcją emitowaną w telewizji publicznej. Ja uważam, że w piekielnie trudnej sytuacji, w jakiej jest TVP, ten projekt radzi sobie bardzo dobrze. Nie można abstrahować od stałych wyników stacji. My mamy stałą grupę odbiorców na poziomie 2,3-2,7 miliona widzów i jest to widownia niezmienna, która co tydzień jest. Jesteśmy wciąż średnio około 5-6 procent powyżej średniej stacji.

Ale jednak w porównaniu z „Mam talent” wypadacie gorzej…

Dla mnie są to kompletnie nieporównywalne formaty i nieporównywalne oglądalności. My startujemy bowiem z poziomu oglądalności około 5 procent, a kończymy na poziomie 30 procent. Z kolei „Mam talent”, który jest fantastycznym formatem, startuje z poziomu 15-20 procent i kończy na poziomie dużo wyższym.

Wyprodukowaliście kilka edycji show „You Can Dance”, którego nie ma w tej chwili w ramówce TVN. Jaka jest przyszłość tego formatu?

Na razie nie ma jeszcze decyzji na temat kolejnego sezonu tego programu. Jestem jednak dobrej myśli. Nie wyobrażam sobie, żeby instytucja, którą stworzyliśmy wraz z TVN-em miała nagle przestać istnieć. W tym programie spełniają się marzenia wielkiej liczby młodych ludzi i myślę, że nadal tak będzie przez wiele kolejnych sezonów. Pojawiła się nam oczywiście konkurencja w postaci „Got to Dance”, o którym de facto nikt nie mówi. Program „You Can Dance” natomiast miał cały czas wzrastającą oglądalność i nie wyobrażam sobie, żeby miał zniknąć z anteny.

Zniknął za to na stałe z anteny TVP2 program „Tak to leciało”. Nie szkoda Panu tego formatu?

Muszę przyznać, że format „Tak to leciało” to jeden z moich ulubionych programów. Miał on stałą grupę odbiorców i był to mój ulubiony format. Mieliśmy nadzieję, że będziemy na antenie Dwójki jeszcze wiele sezonów, bo była to wciąż mimo wszystko bardzo świeża formuła. Ten program miał jeszcze ogromny potencjał, był oceniany jako najlepsza wersja na świecie poza formatem oryginalnym. Żałuję, że została podjęta decyzja o zaprzestaniu emitowania „Tak to leciało”, tym bardziej, że z punktu widzenia budżetu, jego produkcja była bardzo zoptymalizowana.

Jesteście zadowoleni z wyników programu „Kilerskie karaoke”, który emitowany jest w Eska TV? To trochę nietypowy program, przez niektórych krytykowany?

Jest to program eksperymentalny. Od Eska TV dostaliśmy wielką szansę zbudowania projektu unikalnego, który daje nam możliwość podejścia do widza w sposób czysto rozrywkowy. Jest to kompletnie szalony program. Śmieję się nawet, że jest to projekt, który pokazuje, że nasze muzyczne gwiazdy mają do siebie ogromny dystans. To jest program, który na pewno spotka się z krytyką, bo jest po prostu inny, kompletnie szalony i wariacki. Ja się jednak cieszę, że mamy w portfolio program, który wymyka się z kanonu polskich programów telewizyjnych.

Czy jest jakiś zagraniczny format Pana marzeń, który chciałby Pan wprowadzić na polski rynek?

Jest wiele takich formatów. Jednym z nich jest sportowy program „Eternal Glory”, który już od kilku sezonów próbuję wprowadzić na polski rynek. Jest to show, w którym sprawdzamy, co powoduje, że wielkie gwiazdy sportu odnoszą tak wielkie sukcesy? Najnowszy format, nad którym pracuję to program, w którym będziemy szukać najbardziej inteligentnego Polaka. Jest to polska wersja programu „Test the nation”, który od przyszłego sezonu będzie emitowany w BBC 1, a pierwotnie był pokazywany w niemieckiej stacji ARD. Jednym z najważniejszych projektów, do których chciałbym przekonać stacje telewizyjne jest program „Polska w ciągu jednego dnia”. Będzie to pewnego rodzaju paradokumentalna fotografia jednego dnia z życia kraju, gdzie pokażemy radości i smutki zwykłych ludzi. Co jest ciekawe – widzowie wysyłają zrobione przez siebie filmiki na specjalną platformę, potem pod okiem wybitnego reżysera jest to montowane w godzinny dokument. Oczywiście są jeszcze inne formaty, w tym wielkie formaty rozrywkowe, o których nie mogę mówić, ponieważ prowadzimy w tej chwili na ich temat rozmowy ze stacjami telewizyjnymi. Chcę jednak podkreślić jedną rzecz – uważam, że te formaty, które mamy w tej chwili, mają potencjał na jeszcze kilka sezonów. Tak więc w tym momencie chcemy mimo wszystko wciąż inwestować w nasze aktualne produkcje, a w następnej kolejności proponować nowe programy.

Czy są jakieś formaty produkowane przez Waszą konkurencję, który Pan szczególnie lubi albo który Panu się w ogóle nie podoba?

Nigdy nie mówię źle o konkurencji. Jest format, którego strasznie zazdroszczę TVN-owi, a mianowicie „Master Chef”. O ten format bardzo walczyliśmy z moim wspólnikiem przez ponad dwa lata, natomiast właściciel licencji podjął decyzję, że sprzedaje ten format bezpośrednio stacji.

Uważa Pan, że teraz produkcja telewizyjna pójdzie przede wszystkim w kierunku programów kulinarnych?

Myślę, że w tym momencie na topie są programy, które w jakiś sposób zmieniają życie zwykłych ludzi. Jest swoisty boom na prawdziwe życie. W „You Can Dance” czy np. w „Bitwie na głosy” pojawiają się ludzie, którzy chcą spełnić swoje marzenia. To samo jest w programie „Master Chef” albo np. w naszej „Perfekcyjnej pani domu”, gdzie staramy się poprawić swoje życie. Mam też nowy projekt kulinarny, o którym rozmawiam z telewizją publiczną, ale nie mogę jeszcze o nim dużo mówić. W każdym bądź razie wpisuje się on w tę filozofię. Drugi kierunek to programy oparte na sporcie i aktywności fizycznej, które mają ogromny potencjał. Oraz reality show z udziałem zwierząt. Czegoś takiego w Polsce jeszcze nie było i uważam, że telewizja pójdzie także w tym kierunku. No i oczywiście wielkie formaty rozrywkowe, które zawsze będą się sprawdzały.

O rozmówcy
Grzegorz Piekarski, dyrektor zarządzający Golden Media Polska, absolwent Dziennikarstwa i Studiów Amerykańskich, producent telewizyjny, jest osobą doświadczoną w prowadzeniu firm produkcyjnych, z praktyką w zarządzaniu firmami medialnymi – był m.in. prezesem Kompanii Telewizyjnej ITC, a także zasiadał w Zarządzie TVN 24. Tworzył i rozwijał Mastiff Media Polska. Na swoim koncie ma m.in.: „You Can Dance – po prostu tańcz!”, „Bitwa na głosy”, „Tak to leciało!”. W kwietniu 2012 roku przy wsparciu Olle Langeniusa ze szwedzkiej firmy inwestycyjnej Layline Partners, wykupił spółkę Mastiff Media Polska od grupy medialnej – Zodiak Media Group.  W październiku tego roku firma zarządzana przez Piekarskiego zmieniła nazwę na Golden Media Polska.

Dołącz do dyskusji: Grzegorz Piekarski: Przyczyną kryzysu jest brak budżetów na produkcje telewizyjne

9 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
pertis
"monetyzacja kontentu" -bezcenne...
0 0
odpowiedź
User
Perliczka
Ciekawa interpretacja fatalnych wyników BnG. Bardzo ciekawa. A ja mam nadzieję, że wreszcie ten fatalny format (najpopularniejsze słowo w wywiadzie - to zresztą bardzo smutne) zniknie z anteny.
0 0
odpowiedź
User
gretchen
a ja mam nadzieję, że dołączy do niego rzadka kupa - postaw na coś 2 złote.
patrzec się nie da,
0 0
odpowiedź