Fibak nie powinien grozić mediom, tylko przedstawić własną wersję (opinie)
Wojciech Fibak musi przestać walczyć z mediami i zacząć z nimi rozmawiać, przedstawiając swoją wersję wydarzeń opisanych przez „Wprost”, żeby ratować swój wizerunek - oceniają eksperci. Dla nas komentują Piotr Czarnowski, Wiesław Godzic, Eliza Misiecka i Paweł Trochimiuk.
Przez półtora tygodnia, odkąd „Wprost” zamieścił materiał opisujący, jak Wojciech Fibak pośredniczy w poznawaniu młodych dziewczyn ze starszymi, bogatymi mężczyznami, były tenisista zabrał publicznie głos tylko raz.
Zaraz po ukazaniu się tekstu i wywiadu z nim przesłał mediom oświadczenie, w którym określił publikację jako „podłą, starannie zaplanowaną prowokację dziennikarską”, zapowiedział wytoczenie pismu procesu oraz zaznaczył, że skoro nie pełni funkcji publicznych i nie wygłasza moralizatorskich kazań, media nie powinny interesować się jego życiem prywatnym (przeczytaj o tym więcej).
- Fibak nie ma racji, twierdząc, że media nie powinny zaglądać w jego życie prywatne, ponieważ nie pełni funkcji publicznych. Jest jednak osobą publiczną, powszechnie znaną, wielu ludzi mu ufa, dlatego społeczeństwo ma prawo interesować się całym jego życiem - ocenia w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Wiesław Godzic, medioznawca ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. Zaznacza przy tym, że metody, w oparciu o które powstał materiał „Wprost”, są niedopuszczalne w takiej sytuacji. - Prowokacje dziennikarskie nie powinny być czymś normalnym, tylko stosowanym na samym końcu, przy szczególnie ważnych sprawach i kiedy zawodzą inne metody - ocenia Godzic.
Podobnego zdania jest Piotr Czarnowski, założyciel i prezes First PR. - Równie mocno jak potępiono zachowanie Fibaka, powinno zostać skrytykowane opublikowanie przez „Wprost” rozmowy z nim, bez jego wiedzy, przeprowadzonej przez redaktora naczelnego tygodnika - uważa. - Wielu naczelnych polskich mediów szczyci się, że ich dziennikarze stosują prowokacje, tymczasem za granicą po takie metody sięga się jedynie w przypadku ważnych kwestii, dotyczących ekonomii czy polityki, a nie spraw obyczajowych - dodaje Czarnowski.
Jednak w efekcie publikacji „Wprost” od półtora tygodnia o Wojciechu Fibaku prawie codziennie piszą tabloidy i serwisy plotkarskie. Jak informowaliśmy wczoraj, pełnomocnicy Fibaka próbowali nakłonić „Super Express”, „Fakt” i Pudelek.pl do zaprzestania tych publikacji (więcej na ten temat). - To po prostu forma obrony, rodzaj pogrożenia palcem mediom, niestety bardzo mało skuteczny - ocenia Wiesław Godzic. - Wojciech Fibak przyjął bardzo złą linię obrony jeszcze przed publikacją materiału o nim, gdy w rozmowie z naczelnym „Wprost” błagał wręcz, by tego nie robić, oferując w zamian różne korzyści - dodaje Godzic. - Od samego początku tej sytuacji popełnił wiele błędów strategicznych - podsumowuje Eliza Misiecka, dyrektor generalna Genesis PR.
Zdaniem Pawła Trochimiuka, prezesa Partner of Promotion, próby zamykania ust mediom przez Fibaka są skazane na niepowodzenie. - Nie tyle ograniczą krytyczne publikacje, co wręcz podsycą ten medialny ogień - ocenia. - Na sposób, w jaki Fibak działa w tej sytuacji, wpłynęło na pewno to, że materiał „Wprost” mimo wszystko jest dla niego miażdżący. I do tego świetnie udokumentowany - z pewnością redakcja ma nagrania potwierdzającej przebieg prowokacji dziennikarskiej. W efekcie Fibak nie może zaprzeczyć prawdziwości tego przekazu - zauważa Trochimiuk.
Co w obecnej sytuacji powinien zrobić Wojciech Fibak, żeby ratować swój wizerunek? - To jest typowa sprawa obyczajowa, więc jest tyle interpretacji i opinii na nią, ilu jej obserwatorów. W takiej sytuacji tradycyjne metody PR-owe nie działają skutecznie - uważa Piotr Czarnowski. - Teraz najlepszym sposobem jest mówienie prawdy. Ale co robić z tą prawdą, jeśli nie jest dla nas korzystna? Mimo wszystko społeczeństwo lubi, gdy znana osoba wyznaje niewygodną dla niej prawdę, oczyszcza się z niej publicznie - ocenia Wiesław Godzic.
Może więc Fibak powinien szerzej przedstawić w mediach własną wersję wydarzeń opisanych przez „Wprost”? - Właściwie zastanawiam się, czemu tego nie robi. Przecież dwa jego wywiady opisujące tę sytuację w dużym stopniu wyciszyłyby całe zamieszanie. Widocznie dla Fibaka prawda jest tym przypadku mało wygodna - mówi Wiesław Godzic. - Jednak kiedy on milczy, duża część opinii publicznej bezkrytycznie przyjmuje zdecydowanie niekorzystną dla niego wersję tych wydarzeń lansowaną przez tabloidy - podkreśla Godzic.
- Fibak powinien spotkać się z dziennikarzami i próbować wyjaśnić wszystkie aspekty tej sprawy. Nie powinien przy tym pomijać żadnych mediów, także tabloidowych - sugeruje Eliza Misiecka. - Udzielenie jednego czy dwóch szerszych wywiadów wybranemu pismu lub stacji telewizyjnej jest dobrym rozwiązaniem, jednak nie powinno być to jedyne podejmowane działanie ponieważ różne media mogą być zainteresowane innymi wątkami - dodaje Misiecka. - Im więcej spotkań i wyjaśnień, tym mniejsza przestrzeń do spekulacji. Moim zdaniem strategia oparta na blokowaniu publikacji się nie sprawdzi - ocenia.
Zdaniem Pawła Trochimiuka nawet publiczne opowiedzenie prawdy przez Wojciecha Fibaka nie zapewni odbudowy jego wizerunku. - Takie działania mogą jedynie zmniejszyć straty wizerunkowe. Po tylu negatywnych i niezdementowanych publikacjach wizerunek Fibaka można bowiem porównać do pogorzeliska, na którym niepodobna budować dom, tylko można zbierać, porządkować zgliszcza - opisuje Trochimiuk.
Z kolei Eliza Misiecka zaznacza, że obecna taktyka Wojciecha Fibaka polegająca na niezabieraniu głosu była już stosowana w wielu przypadkach kryzysów wizerunkowych. - To zależy, jakie są jego założenia i cele w tej sytuacji. Bywają przecież sprawy, które media obwołują mianem skandali czy afer i żyją nimi przez tydzień czy dwa, ale potem mało kto o nich pamięta - zauważa Eliza Misiecka.
Dołącz do dyskusji: Fibak nie powinien grozić mediom, tylko przedstawić własną wersję (opinie)