Dziennikarz to brzmi dumnie?
Czytając opinie i komentarze wielu moich starszych kolegów-dziennikarzy nie sposób przejść obojętnie obok dyskusji o zarobkach w mediach. Zwłaszcza jeśli sytuacja ta dotyczy nas bezpośrednio - pisze Marta Golda na swoim blogu w portalu Wirtualnemedia.pl.
Można oczywiście wzorem Wojciecha Staszewskiego nie zgadzać się z tak niskimi zarobkami, lub jak w przypadku Michała Olszewskiego przyjąć sytuację za oczywistą, szukając w sobie bezinteresownej pasji do zawodu niczym doktor Judym. Warto jednak zwrócić uwagę, że Judym, choć pozytywistycznie bohaterski, był jedynie postacią fikcyjną. A gdy zamkniemy karty książki i z wyidealizowanego świata wrócimy do twardej rzeczywistości przywitają nas stosy rachunków do zapłacenia. A wtedy trudno dalej udawać doktora Judyma, który cytując Michała Olszewskiego generalnie się nie skarżył. Oczywiście dla wielu wyjazd do Frankfurtu (około 4 tys zł), który posłużył jako przykład wyznaczenia widełek budżetu w tekstach obu Panów może dla wielu osób pracujących w mediach wydać się zbytnią ekstrawagancją. (Choć warto zastanowić się, czy rzeczywiście powinien budzić takie skojarzenia). Jednak gdy okazuje się, że za krótką notatkę (około 300-600 znaków) dziennikarz, czy copywriter dostaje 1 zł brutto trudno oprzeć się wrażeniu, że nie jednemu z nich nie starcza nie tylko na wakacyjne wycieczki.
>>> Wojciech Staszewski: nie jestem dziennikarzem, zmiany w prasie są błędne
Wydaje się jednak, że to w jaki sposób dziś wyceniana jest praca dziennikarza nie jest przyczyną, ale symptomem choroby. Problem bowiem zaczyna się już na etapie planowania treści do gazety, portalu czy programu. Niejednokrotnie przy skreślaniu propozycji przeze mnie zaproponowanych słyszałam jeden koronny powód – reklama. Dziś w mediach nie piszę się o tym, co ważne, potrzebne, czy wiarygodne, ale to co (się) sprzedaje. Obojętnie czy dzięki temu sprzeda się więcej egzemplarzy czy reklam. Trudno się dziwić, że taka praktyka jest dobra na krótką metę, a w perspektywie tygodni, miesięcy czy lat gazeta traci swoją wiarygodność. Ale liczy się chwilowy zysk.
>>> Michał Olszewski: dziennikarze prasowi - kiedyś uprzywilejowani, teraz Judymowie
Może warto więc być dziennikarzem dumnym nie z misji, którą pełnimy niosąc społeczeństwu najważniejsze informacje, ale chociaż z prestiżu jakim szczyci się ten zawód. Mówiąc w towarzystwie dwudziesto-, czy nawet trzydziestolatków, że jestem dziennikarzem mogłabym być dumna. Któż bowiem nie uważałby się wyróżniony stojąc niemalże w jednym szeregu z Teresą Torańską, czy Melchiorem Wańkowiczem. Problem w tym, że w tym samym szeregu stawia się też takich celebrytów jak choćby Natalie Siwiec, czy Izabelę Miko, o których predyspozycjach do wykonywania zawodu dziennikarza, czy warsztacie można by dyskutować. Czy nazywanie ich dziennikarzami nie jest niesprawiedliwe wobec setek adeptów sztuki, którzy latami szkolą swoje umiejętności, by wreszcie za biurkiem na swoich laptopach tworzyć słabo opłacane teksty, audycje czy programy? Póki słupki oglądalności i ilość sprzedanych egzemplarzy rośnie chyba trudno nam będzie doczekać się odpowiedzi.
Zapraszamy do przeczytania całego wpisu na blogu Marty Goldy
Dołącz do dyskusji: Dziennikarz to brzmi dumnie?