David Lynch ubolewa nad tabletami i smartfonami
David Lynch nie pochwala mody na oglądanie filmów na smartfonach i tabletach.
Reżyser ubolewa nad faktem, że nowoczesne technologie odzierają filmowe dzieła z ich uroku.
- Jeśli masz wkroczyć w inny świat, powinieneś robić to w ciemnym pokoju i oglądać film na dużym ekranie z dobrymi głośnikami - tłumaczy Lynch. - To duchowe, magiczne doświadczenie. Jeśli oglądasz ten sam film na malutkim ekraniku ze słabym dźwiękiem - a tak właśnie ludzie oglądają teraz filmy - odzierasz go z całej magii. To straszne i żałosne. Trudno mi się z tym pogodzić.
Lynch nie wyobraża sobie także, aby miał nakręcić jeszcze jakiś film pełnometrażowy.
- Reżyserzy tworzący filmy alternatywne, czyli poza głównym nurtem, muszą liczyć na naprawdę ogromne szczęście, aby w ogóle dostać się do kin i pokazać ludziom swoje dzieła - tłumaczy artysta. - Nawet gdybym miał teraz w głowie świetny pomysł na nowy film, czasy się zmieniły. Świat się zmienił. Niestety, moje pomysły nie należą do tych komercyjnych, a dziś branżą rządzą pieniądze. Nie wiem, co przyniesie przyszłość i nie mam pojęcia, czy kiedykolwiek jeszcze odnajdę się w świecie kina. Podejrzewam, że skończę w telewizji, bo to chyba tam przenoszą się teraz wszyscy artyści myślący nieszablonowo.
Pełnometrażowy dorobek Davida Lyncha zamyka film "Inland Empire". 15 lipca ukaże się druga płyta wszechstronnego artysty, "The Big Dream".
Dołącz do dyskusji: David Lynch ubolewa nad tabletami i smartfonami