Crowdfunding w czasach kryzysu
Patroni opuszczają braci Sekielskich, Marcin Meller do swojego projektu na Zrzutka.pl dokłada z własnych oszczędności, od sierpnia połowę zamierzonego celu osiągnęła na Patronite Aleksandra Kaczkowska, serwisy zablokowały możliwość wspierania Halo.Radia. Czy finansowanie społecznościowe utknęło w martwym punkcie?
W listopadzie Marcin Meller poinformował, że po 14 latach kończy pracę w „Drugim śniadaniu mistrzów” emitowanym przez TVN24 (audycja skutkiem tego przestała istnieć). Dziennikarz przeniósł się z formatem do internetu. I wystartował ze zbiórką na „Drugie śniadanie Mellera” w serwisie Zrzutka.pl.
Zbieranie funduszy nie ruszyło jednak z kopyta. Po ponad tygodniu od startu Meller miał 162 wspierających, którzy deklarowali comiesięczne wpłaty w wysokości 4,53 tys. zł (obecnie projekt wspiera 163 patronów kwotą niecałych 4,46 tys. zł miesięcznie). Sam dziennikarz przyznał, że produkcja jednego odcinka może kosztować ok. 7 tys. zł i. Jak dodał, chce szukać sponsorów, na razie zaś będzie dokładał do projektu z własnych oszczędności.
Tymczasem patroni opuszczają braci Sekielskich, którzy na Patronite zbierali pieniądze na film dokumentalny o SKOK-ach. Od stycznia br. miesięczne wpłaty spadły o połowę – z 55 tys. zł do 27,5 tys. zł. Film wypadł z prezentowanych na stronie celów, a Marek i Tomasz Sekielscy nie informują o stanie prac nad nim.
W sierpniu zbiórkę na platformie uruchomiła też Aleksandra Kaczkowska, była dziennikarka radiowej Trójki. Jak zaznaczyła, potrzebuje od wspierających 6666 zł miesięcznie, by stworzyć studio i zakupić sprzęt. Celem jest nagrywanie podcastów, a w dalszej perspektywie także nagrywanie audycji. Po kilkunastu dniach od uruchomienia zbiórki Kaczkowską wspierało 106 osób, deklarujących wpłacanie miesięcznie ponad 2,5 tys. zł. Po czterech miesiącach niewiele się zmieniło: obecnie Kaczkowska ma 150 patronów, którzy miesięcznie chcą wspierać ją kwotą 3151 zł.
Nie najlepiej dzieje się też w rozgłośni Kuby Wątłego Halo.Radio. Stacja od ponad roku nie nadaje premierowych audycji, ale do niedawna wciąż działały jej zbiórki w serwisach Patronite i Zrzutka.pl. Oba jednak niedawno zablokowały możliwość finansowego wspierania Halo.Radia.
„Brakuje nam pieniędzy”
Czy wobec powyższych informacji, zasadnym jest stwierdzić, że finansowanie społecznościowe w Polsce przechodzi kryzys? - To kwestia ekonomii – uważa medioznawca Maciej Myśliwiec. - Jeżeli mamy obecnie sytuację, że brakuje nam pieniędzy na niektóre rzeczy, przestajemy wspierać inicjatywy, które chętnie wspieraliśmy do tej pory. Bo szukamy oszczędności. Wszelkie działania charytatywne schodzą na dalszy plan. I crowdfunding rozumiany jako pomaganie na cel medialny też może tracić. Rezygnujemy z subskrypcji, płatnych treści podcastów, treści drukowanych, spada czytelnictwo płatnej prasy – nie tylko kupowanej, ale też prenumerowanej. Wszystko to ma wpływ na to, jak będziemy konsumować treści – zaznacza Myśliwiec.
- Zbiórki też muszą oberwać. Zobaczymy, jak będzie po nowym roku, bo ludzie w kryzysowym czasie będą szukać oszczędności. Spadną też przychody stacji radiowych, które próbują się finansować społecznościowo. Idą chude lata – przewiduje medioznawca. I dodaje, że spadnie finansowanie także zbiórek na cele charytatywne. - To będzie ciężki rok dla organizacji pozarządowych – podkreśla.
Czy jednak za te spadki odpowiada tylko sytuacja ekonomiczna, a nie np. wyczerpanie się modelu crowdfundingowego? - To u nas się dopiero rozwija, jak cały rynek subskrypcyjny. Kwestie związane z wszelkiego rodzaju zbiórkami zyskują u nas potencjał. Ale w złym okresie, bo mamy ogólny kryzys. I musimy się z tym pogodzić – twierdzi Myśliwiec.
„Emocjonalne relacje ze społecznością”
Inne zdanie ma Tomasz Michniewicz, jeden z założycieli Radia 357, który odpowiadał m.in. za fundraising oraz komunikację z patronami i mediami (jesienią opuścił stację). -Globalnie, nie patrząc na pojedyncze projekty, finansowanie społecznościowe nie przeżywa kryzysu. W skali makro suma wpłat na wszystkie przedsięwzięcia patronackie rośnie. Gdyby łączna suma malała, byłaby to informacja, że pojawia się kryzys tego modelu finansowania. Stabilne finansowanie Radia Nowy Świat, Radia 357 czy „Raportu o stanie świata" Dariusza Rosiaka wskazują, że dla niektórych rodzajów projektów to dobre źródło utrzymania – mówi Michniewicz w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
Michniewicz zwraca jednak uwagę na kwestię tego, czy każdy projekt da się sfinansować społecznościowo. - Moja odpowiedź brzmi: nie. Dobrze zaprojektowany biznes finansowany społecznościowo musi cechować się pewnymi emocjonalnymi relacjami z daną społecznością. To pozwala patronom zaufać twórcy na tyle, żeby zapłacili za coś, co jest dopiero w planach. I to jest bardzo istotna różnica między klientem a patronem. Patron współtworzy dzieło, często opierając się wyłącznie na zaufaniu do danego twórcy. Klient kupuje produkt, a żeby to zrobić, musi go najpierw zobaczyć. Nie uważam, żeby ten model przechodził kryzys, ale nie jest to też kura, która każdemu znosi złote jajo – podkreśla.
Michniewicz uważa wręcz, że obecnie „stoimy w przededniu nowego modelu finansowania mediów”. - Stary się skończył: lata temu zatarła się teoria klasycznej brytyjskiej szkoły dziennikarstwa, mówiąca o rozdziale treści informacyjnych i komercyjnych. Media straciły przez to wiarygodność i raczej jej już nie odzyskają. Spodziewam się więc, że duże media, zwłaszcza elektroniczne, będą w dużej mierze dostawcami bezpłatnej rozrywki finansowanej reklamowo, a po wiarygodne treści informacyjne i publicystyczne ludzie będą sięgać do mniejszych, wyspecjalizowanych w tym obszarze ośrodków informacyjnych. Wiele z nich będzie finansowanych społecznościowo – zaznacza.
Subskrybenci i patroni
- Bez znaczenia, czy media robione są w formacie patronackim czy subskrypcyjnym – podkreśla Michniewicz. - W obu przypadkach sprowadza się do tego samego: czy ja, jako konsument medium, gotowy jestem płacić za to, by nie utrzymywało się ono z reklam, żeby było wolne od nacisków grup interesów, które mogą je realizować w formie odbierania bądź dodawania budżetów reklamowych. Ja, jako Kowalski czy Michniewicz, jestem gotów za to płacić i jest mi obojętnie, czy to subskrypcja małego medium typu Outriders, czy forma patronacka. Z mojej perspektywy i tak to samo 10 złotych wychodzi z kieszeni. Myślę, że główny element nowego systemu medialnego będzie polegał na finansowaniu działania medium przez nas, konsumentów. Ono będzie miało wolność do funkcjonowania poza układem komercyjnym, nie będzie musiało kłaniać się swoim reklamodawcom czy właścicielom – twierdzi.
Czy jednak finansowania społecznościowego nie osłabia obecna sytuacja ekonomiczna? - Intuicja by tak podpowiadała, natomiast dane z całego świata, z Polski również, tego nie potwierdzają. Kryzys trwa od blisko roku, jeśli mówimy o wojnie na Ukrainie i, co za tym idzie, wysokich cenach energii, rosnącej inflacji i tak dalej. Finansowanie patronackie nie odnotowuje rażących strat, wręcz przeciwnie: ten model nadal się rozwija. Nie tak dynamicznie, jak było przed kryzysem, natomiast upadku nie ma. Wyjaśnienie jest proste: ludzie, których stać na to, żeby jednemu twórcy wrzucić 10 złotych, drugiemu 20, a trzeciemu 150, mają na tyle wysokie dochody rozporządzalne, że kryzys nie zmienia radykalnie ich jakości życia. Może zarabiają 10 procent mniej, ale to nie jest coś, co decyduje o tym, czy kupią sobie twarożek, czy nie – dodaje Michniewicz.
Dołącz do dyskusji: Crowdfunding w czasach kryzysu
Jednocześnie oczekujemy, że wpłaty na Patronite będą na tym samym poziomie?