Coraz mniej kredytów hipotecznych. Bankowcy chcą kasy oszczędnościowo-budowlane
Spowalniającemu rynkowi kredytów hipotecznych mogłoby pomóc poluzowanie regulacji nadzoru finansowego. Rekomendacje S i T sprawiły, że zarówno wartość, jak i liczba udzielanych kredytów spada, a kredyty walutowe praktycznie zniknęły z rynku. – Czas na weryfikację rekomendacji KNF – mówi dr Jacek Furga ze Związku Banków Polskich. Sytuację na rynku mogłaby poprawić również odpowiednia polityka rządu, zachęcająca do efektywnego oszczędzania.
Związek Banków Polskich proponuje, by na polskim rynku zaczęły funkcjonować kasy oszczędnościowo-budowlane, które z powodzeniem działają w innych krajach naszego regionu.
– Polega to na tym, że klienci podpisują umowę ze specjalistycznym bankiem, taką kasą oszczędnościowo-budowlaną. Określają wartość swojego zobowiązania finansowego, którego będą chcieli dokonać w przyszłości, np. na zakup mieszkania, zamianę mieszkania czy remont i połowę tego zobowiązania oszczędzają systematycznie w tym systemie – wyjaśnia Jacek Furga, przewodniczący Komitetu ds. Finansowania Nieruchomości Związku Banków Polskich.
Efektywność oszczędzania w tym systemie polega na tym, że państwo co roku do zgromadzonych środków dopłaca określoną kwotę, tzw. premię budowlaną lub mieszkaniową. W ten sposób odkładane środki rosną w szybszym tempie i co ważne, zdaniem eksperta ZBP, nie są "zjadane" przez inflację.
Jacek Furga uważa, że odpowiednia zachęta ze strony rządzących mogłaby ożywić rynek kredytowy w Polsce. W pierwszych miesiącach tego roku akcja kredytowa banków wyraźnie zahamowała. W ocenie eksperta, to przede wszystkim efekt rekomendacji wprowadzanych systematycznie przez Komisję Nadzoru Finansowego.
– Część rekomendacji się powtarza w swoich zapisach, zwłaszcza tych dotyczących kredytowania hipotecznego, mówię o rekomendacji S i trzech jej nowelizacjach. Jest rekomendacja T. Teraz dochodzi nowelizacja rekomendacji J, która też określa pewne możliwości finansowania nieruchomości. Myślę, że to czas, aby te rekomendacje rzeczywiście zweryfikować – mówi Jacek Furga.
Zarówno liczba kredytów, jak i ich wolumen, okazał się być dużo mniejszy niż w poprzednich kwartałach. O kredyt na mieszkanie jest trudniej niż w przeszłości, a zapożyczenie się we franku lub w euro jest dziś praktycznie niemożliwe, bo warunki, jakie musi spełniać kredytobiorca są poza zasięgiem większości Polaków.
– Banki mają problem z refinansowaniem kredytów w walucie obcej, zwłaszcza we franku, bo go na rynku międzybankowym nie ma. Stąd też kredyt we franku praktycznie zniknął z oferty. Formalnie dwa banki go oferują, ale przy takich drastycznych warunkach dochodowych kredytobiorcy, że w zasadzie przeciętny zjadacz chleba tego kredytu nie otrzyma – zauważa ekspert.
Podobne problemy będą mieć wkrótce również ci, którzy zechcą zaciągnąć dług w walucie europejskiej.
– Co mnie dziwi, bo akurat euro jako ta nasza docelowa waluta, powinna być łatwiejsza w dostępie i cena nie powinna być aż tak wysoka, bo w tej chwili jest to rzędu 300-400 punktów bazowych. Jest to wysoka cena – dodaje Furga.
Zdaniem eksperta nic nie wskazuje na to, by sytuacja w kredytach walutowych w najbliższym czasie się zmieniła. Jednak warto pomyśleć o tym, by kredyt w złotych stał się bardziej atrakcyjny.
– Coraz częściej mówi się o nowym sposobie naliczenia tego podstawowego parametru, jakim jest stopa WIBOR, czyli cena międzybankowa pieniądza. To miałoby sens, bo przekładałoby się na niższą podstawę, do której dolicza się marżę banku – przekonuje Jacek Furga.
Przewodniczący Komitetu ds. Finansowania Nieruchomości jest zdania, że trudniej na rynku kredytowym być już nie powinno. O ile Rada Polityki Pieniężnej nie podniesie kolejny raz stóp procentowych. Jednak powołując się na opinie analityków, w najbliższym czasie do takiej podwyżki raczej nie powinno dojść.
Pewnym pocieszeniem dla potencjalnych kredytobiorców może być też fakt, że na rynku budowlanym wciąż systematycznie spadają ceny. Może nie są to duże spadki, ale regularnie ta cena się obniża, dla wszystkich typów nieruchomości na rynku pierwotnym i na rynku wtórnym.
– Kredyt nie jest łatwy do otrzymania, ale jest w miarę jeszcze w rozsądnej cenie, więc jeśli pojawiłyby się jeszcze dodatkowe elementy budujące oszczędności, które by się przekładały na tańszy pieniądz w długim terminie, to rynek powinien kontynuować dotychczasowy trend – mówi Furga.
Dołącz do dyskusji: Coraz mniej kredytów hipotecznych. Bankowcy chcą kasy oszczędnościowo-budowlane