Były fotograf Kancelarii Premiera odcina się od zdjęcia Tuska i Putina z „W sieci”
Grzegorz Rogiński, były fotograf Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, zaprzeczył, jakoby wykonał zdjęcie uśmiechniętych Donalda Tuska i Władimira Putina w Smoleńsku, które niedawno zamieścił na okładce tygodnik „W sieci”.
Fotografia Donalda Tuska i Władimira Putina uśmiechających się do siebie 10 kwietnia 2010 roku na miejscu katastrofy w Smoleńsku znalazła się na okładce ostatniego październikowego wydania „W sieci”. Zdjęcie wywołało sporą dyskusję - część publicystów i przedstawiciele rządu podawali w wątpliwość jego autentyczność, prosząc redakcję „W sieci” o przekazanie oryginału zdjęcia, tak żeby można zweryfikować, czy jest prawdziwe. - Proszę nie oczekiwać, że kiedykolwiek ujawnimy takie szczegóły. Proszę pamiętać, że ujawnianie tajemnic Smoleńska to nie jest bezpieczne zajęcie. Nie udzielimy odpowiedzi na to pytanie. Ani teraz, ani w przyszłości - odparł Jacek Karnowski, redaktor naczelny „W sieci” (przeczytaj więcej o na ten temat).
W bieżącym numerze sprawą zajęli się dziennikarze „Newsweeka Polska”, którzy ustalili, że przy spotkaniu Tuska z Putinem w Smoleńsku obecnych było pięć osób z Polski mogących zrobić zdjęcie: Jacek Turczyk z PAP, Maciej Osiecki (fotograf Marii Kaczyńskiej), Jacek Strzegocki (dźwiękowiec z Kancelarii Prezydenta), Kazimierz Resiak (prezydencki operator) i Grzegorz Rogiński (fotograf premiera).
Według „Newsweeka” autorem fotografii uśmiechniętych polityków mógł być ten ostatni. Dlaczego? Wiosną ub.r. Rogiński został zwolniony z Kancelarii Premiera na krótko przed osiągnięciem wieku przedemerytalnego, o czym w tonie oburzenia informowały niektóre media. - Koledzy z branży komentując wtedy na forum: „Całe szczęście, że Grzesiek Rogiński ma archiwum, które tworzył przez lata i którego nikt mu nie zabrał. Poradzi sobie” - napisał „Newsweek”.
Jednak Grzegorz Rogiński w oświadczeniu zamieszczonym na Facebooku zdecydowanie zaprzeczył, jakoby wykonał to zdjęcie. - Nie wiem, czy zdjęcie pochodzi ze zbiorów KPRM. Nie mam też żadnej wiedzy, kto i w jakich okolicznościach je wykonał oraz przekazał redakcji tygodnika "wSieci". Fakt, iż byłem jednym z wielu fotografów obecnych na miejscu katastrofy w Smoleńsku nie daje podstaw do publicznych sugestii czy oskarżeń o stosowanie przeze mnie nieetycznych zachowań oraz angażowanie się w walkę polityczną - napisał fotoreporter. - Pracę w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów zakończyłem 1 lutego 2012 roku. Z tym dniem pozostawiłem całe moje archiwum w Kancelarii. Od czasu zakończenia pracy nie mam dostępu do tego archiwum; wszystkie prawa do zdjęć posiadał, i posiada mój były pracodawca - podkreślił Rogiński.
Dołącz do dyskusji: Były fotograf Kancelarii Premiera odcina się od zdjęcia Tuska i Putina z „W sieci”