Branża: wydawca „Wprost” zbyt często zmienia strategię tygodnika
Sylwester Latkowski zamienił „Wprost” w tabloid, ale tytuł nie odniósł sukcesu sprzedażowego. Tomasz Wróblewski jest świetnym kandydatem na redaktora naczelnego, ale ma przed sobą trudne zadanie - uważają przedstawiciele branży prasowej.
O tym, że Tomasz Wróblewski zastąpi Sylwestra Latkowskiego na stanowisku redaktora naczelnego „Wprost” wydawca tytułu poinformował w poniedziałek rano. Prezes Michał M. Lisiecki, wyjaśnił w komunikacie, że przyczyną zmiany redaktora naczelnego „Wprost” jest zmiana strategii rozwoju tytułu. - Nowa strategia przyjęta przez wydawnictwo zakłada powrót do tego, co przed laty zdecydowało o sukcesie tygodnika. Piętnując patologie, chcemy wspierać polskich przedsiębiorców i jednoznacznie opowiadać się za liberalną gospodarką rynkową - powiedział Lisiecki w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
- Nie rozumiem tylko, dlaczego wydawca aż tak akcentuje ten fakt? Ta strategia komunikacji może sprawić, że szybko odejdą czytelnicy dotychczasowi, ceniący bezkompromisowość antyestablishmentowej linii Latkowskiego, a nowi biznesowi, których wydawca sobie wymarzył, nie zmaterializują się w dającej się przewidzieć przyszłości - zastanawia się Mariusz Ziomecki, były redaktor naczelny „Przekroju”.
Również Michał Kobosko, szef Atlantic Council i były redaktor naczelny „Wprost”, uważa, że problemem „Wprost” są zbyt częste „zmiany strategii wydawnictwa”. - To nie ułatwia pracy kolejnym naczelnym ani tworzonym przez nich autorskim zespołom dziennikarskim - mówi Wirtualnemedia.pl Kobosko.
Sylwester Latkowski był naczelnym „Wprost” od stycznia 2013 roku, zastępując w redakcji właśnie Michała Koboskę (więcej na ten temat). Kierując tygodnikiem, mocno postawił na rozwój działu śledczego, czego efektami był szereg szeroko komentowanych publikacji o niezgodnych z prawem bądź niemoralnych zachowaniach polityków i innych znanych osób.
Najgłośniejszymi były ujawnione w czerwcu ub.r. nagrania podsłuchanych rozmów czołowych polityków i biznesmenów, czyli tzw. „taśmy prawdy” oraz lutowy cykl tekstów o mobbingu w pracy (tygodnik napisał, że winnym takich praktyk był były szef „Faktów” Kamil Durczok, co zakończyło się potwierdzeniem przez specjalną komisję TVN trzech przypadków molestowania i mobbingu oraz odejściem Durczoka ze stacji). „Wprost” pod rządami Latkowskiego zamieścił też artykuły o zapoznawaniu młodych dziewczyn z bogatymi biznesmenami przez Wojciecha Fibaka.
- Niewątpliwie „Wprost” za czasów Sylwestra Latkowskiego zmienił się z pisma opiniotwórczego, na szukające sensacji. Pewnie redaktorzy mieli jakieś wyższe cele, ale nic z ich realizacji nie wyszło - mówi Wirtualnemedia.pl Bogusław Chrabota, redaktor naczelny „Rzeczospolitej”.
- Taktyka przyjęta przez Latkowskiego - „Scandal sells” - oznaczała, że pismo, żeby utrzymać się na fali i skupić na sobie uwagę czytelników, wciąż musiało produkować kolejne sensacje i ujawniać nowe bulwersujące fakty - opisuje Wojciech Maziarski, publicysta „Gazety Wyborczej”, były redaktor naczelny „Newsweek Polska”. - Ponieważ zaś życie samo z siebie nie zapewnia takiej podaży sensacji - trzeba zacząć je produkować, „podkręcając” i nadmuchując fakty - dodaje.
Jako przykład takiej praktyki Maziarski podaje lutowy materiał o ucieczce Kamila Durczoka z mieszkania, w którym potem znaleziono narkotyki i materiały zoofilskie. - Był on oparty na insynuacjach i stanowił oburzającą i niczym nieuzasadnioną ingerencję w życie dziennikarza TVN. Jedyną racją jego publikacji było dyskontowanie i kontynuowanie skandalu - uważa publicysta „GW”.
Nieoficjalnie mówi się, że ostre materiały publikowane przez „Wprost” zaczęły odstraszać reklamodawców tytułu. - Atmosfera skandalu wypłasza prywatny biznes i instytucje państwowe, które wolą się trzymać z daleka - podkreśla Wojciech Maziarski.
Obrana przez Latkowskiego linia redakcyjna łącząca sensację, dziennikarstwo śledcze i tematy celebryckie nie prowadziła także „Wprost” do sukcesu sprzedażowego. Co prawda w czerwcu br. gdy tygodnik opublikował taśmy z podsłuchów jego średnia sprzedaż ogółem wyniosła aż 108 650 proc. Nastąpiło to po wzroście rok do roku o 50,59 proc., co dało „Wprost” czwarte miejsce w rankingu tygodników opinii. Jednak w całym roku średni wynik uplasował się na poziomie 58 226 egz. po spadku o 6,60 proc. i tygodnik był już dopiero szósty w zestawieniu (więcej na ten temat). A w np. październiku ub.r. średnia sprzedaż „Wprost” wynosiła raptem 42 351 egz.
- Z liczb wynika, że mimo głośnych „wystrzałów” generalnie sprzedaż „Wprost” utrzymuje się w dolnej strefie stanów bardzo średnich. Nie znamy realnych przychodów reklamowych. Znamienne jest to, że „Wprost” musiał w ostatnich miesiącach zrezygnować z organizacji swoich flagowych wydarzeń - „Nagród Kisiela” i „Człowieka Roku”. To duży cios dla wizerunku tytułu - podkreśla Michał Kobosko.
Sławomir Jastrzębowski, redaktor naczelny Grupy Super Express, przyczyn nie najlepszej sprzedaży pisma upatruje jednak raczej w braku wypracowanej, przemyślanej i spójnej jego koncepcji. - "Wprost" sprawiał wrażenie chaotycznego. Był bardzo nierówny. Nie wiem dla jakiej grupy czytelników był tworzony. Wartościowe niepowtarzalne teksty z wielu dziedzin życia niezbędne dla tygodników opinii nie stanowiły większości materiałów. Najlepsze nawet dziennikarstwo śledcze nie jest w stanie zapełnić takich luk - uważa Jastrzębowski.
Przedstawicielami branży nie szczędzą ciepłych słów nowemu redaktorowi naczelnemu pisma Tomaszowi Wróblewskiemu. - Cieszę się że Tomasz Wróblewski wraca do pierwszoligowego tytułu po niebezpiecznym załamaniu kariery, które go spotkało po aferze z „trotylem” w "Rzeczpospolitej". To jedna z ciekawszych postaci polskich mediów - chwali go Mariusz Ziomecki.
- Tomek Wróblewski jest tak doświadczonym redaktorem, że nie będzie miał problemu ani ze skompletowaniem redakcji ani z wydawaniem pisma na możliwie wysokim poziomie. Oby miał także realne i trwające dłużej niż przez kilka pierwszych tygodni wsparcie ze strony wydawnictwa - uważa Michał Kobosko.
- Przed Tomaszem Wróblewskim postawiono fascynujące zadanie. Jest redaktorem myślącym strukturą tygodnika i posiadającym niezbędne doświadczenie. Tygodnik jest jednak jak tankowiec i zmiana kursu zostanie dostrzeżona dopiero po mozolnej wielomiesięcznej pracy - mówi Jastrzębowski.
Zdaniem Wojciecha Maziarskiego, nowy redaktor będzie starał się przenieść „Wprost” do niszy, która jest stosunkowo najmniej zatłoczona i będzie chciał stworzyć tygodnik polityczno-gospodarczy o profilu konserwatywno-liberalnym, promujący wartości wolnorynkowe, przedsiębiorczość.
Dla Ziomeckiego pomysł promowania akurat gospodarczego i politycznego liberalizmu w czasach, gdy ta ideologia przyniosła na Zachodzie największy od stulecia kryzys gospodarczy i społeczny, a i w Polsce jest coraz mocniej kontestowana, wydaje mi się jednak ciut ekscentryczny.
- Co do poprawy wyników sprzedaży "Wprost" pod rządami Wróblewskiego, trudno coś prognozować. Większe siły działają w tej materii, sprzedaż egzemplarzy drukowanych czasopism kurczy się od lat, więc spadek i tego tytułu zapewne będzie trwał. O przyszłości przesądzi raczej, czy wydawcy i zespołowi redakcyjnemu uda się szybko poszerzać bazę czytelniczą w nośnikach elektronicznych - mówi nam Mariusz Ziomecki.
Informacje o tym, że Wróblewskim zostanie naczelnym „Wprost” krążyły już od kilku tygodni. Mówiło się też o tym, że PMPG Polskie Media mogą połączyć ten tygodnik z wydawanym przez siebie konserwatywnym tygodnikiem „Do Rzeczy”, którego publicystą był dotąd Wróblewski. Michał M. Lisiecki wczoraj w rozmowie z Wirtualnemedia.pl zaprzeczył, by takie rozwiązanie było planowane, tłumacząc, że jest niemożliwe z wielu powodów.
- Łączenie tytułów nie ma większego sensu, ponieważ w takich przypadkach nigdy nie łączy się ani sprzedaż ani czytelników. Biznesowo są tu możliwe różne inne rozwiązania - uważa Sławomir Jastrzębowski.
Zastępcą Tomasza Wróblewskiego we „Wprost” został Bartosz Marczuk, dotąd dziennikarz „Rzeczpospolitej”. PMPG Polskie Media poinformowały w komunikacie, że nie wykluczają innej formuły współpracy z Sylwestrem Latkowskim i powrotu do projektów, nad którymi Latkowski pracował przed objęciem funkcji redaktora naczelnego tygodnika (więcej na ten temat). Nieoficjalnie wiadomo jednak, że nie pojawił się on wczoraj w redakcji.
Dołącz do dyskusji: Branża: wydawca „Wprost” zbyt często zmienia strategię tygodnika