Adwokat „Gazety Polskiej Codziennie” zaskarży zakaz publikacji o Bońku. Prezes PZPN: mam prawo się bronić
Sądowy zakaz publikacji przez „Gazetę Polską Codziennie” i Piotra Nisztora materiałów o wybranych obszarach działalności Zbigniewa Bońka zostanie zaskarżony możliwie szybko - dowiedział się portal Wirtualnemedia.pl. - To zabezpieczenie nakłada obowiązki niemożliwe do spełnienia - komentuje dla portalu Wirtualnemedia.pl Hubert Kubik z kancelarii Kopeć & Zaborowski. Zbigniew Boniek odpowiada: - Wolność słowa nie polega na pisaniu kłamstw, mam prawo się bronić.
We wtorek napisaliśmy, że Warszawski Sąd Okręgowy na wniosek prezesa polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniewa Bońka zdecydował, że wszyscy dziennikarze „Gazety Polskiej Codziennie” (w tym Piotr Nisztor, którego dotyczy osobny zakaz w tej sprawie) o wybranych obszarach jego działalności nie mogą pisać przez rok - zarówno na łamach, w internecie jak i w mediach społecznościowych. Za złamanie tego zakazu (nałożonego w ramach zabezpieczenia sądowego, gdyż Boniek wytoczył procesy) redaktorowi naczelnemu dziennika grozi każdorazowo kara 10 tys. zł.
Chodzi o publikacje Piotra Nisztora sugerujące związki Zbigniewa Bońka ze służbami komunistycznymi, przypisujące mu nieprawidłowości w zarządzaniu Polskim Związkiem Piłki Nożnej, w tym relacji gospodarczych PZPN-u z rodziną Bońka oraz nieprawidłowości podatkowe przy sprzedaży akcji Widzewa Łódź. Prezes PZPN domaga się w pozwach przeprosin za te - jego zdaniem - nieprawdziwe informacje i całkowicie nieuprawnione sugestie oraz wpłaty wskazanych kwot na cel społeczny.
Kancelaria: zakaz nakłada obowiązki nie do spełnienia
Zdaniem mecenasa Huberta Kubika z reprezentującej „Gazetę Polską Codziennie” i Piotra Nisztora kancelarii Kopeć & Zaborowski zakaz sądowy jest zbyt dalece idącym zabezpieczeniem. - Z pewnością będziemy je skarżyć, jak tylko stanie się to możliwe - zapowiada.
- O ile stosuje się zabezpieczanie roszczeń poprzez zakazy publikacji, to w tej sprawie trzeba zwrócić uwagę na trzy aspekty. Po pierwsze zakaz podmiotowy jest bardzo szeroki i wykracza poza praktykę w tym zakresie. Dodatkowo, nakłada na pozwanego zbyt daleko idące obowiązki, można nawet wręcz powiedzieć, że niemożliwe do realizacji - wydawca został bowiem zobowiązany do wnikliwego nadzorowania działań swoich współpracowników i kontrolowania tego, co i gdzie piszą, co więcej wydawca ponosić będzie odpowiedzialność za działania tych osób. Po drugie, zakaz publikacji obwarowany został możliwością naliczenia swoistej kary pieniężnej w kwocie aż 10 tys. zł za każdy przypadek złamania zakazu, co również nie było dotychczas praktykowane. Po trzecie wreszcie, jest to zabezpieczenie, które konsumuje jedno z roszczeń powoda, a takie rozwiązania Sąd może stosować wyłącznie w wyjątkowych sytuacjach, z którą nie mamy tu naszym zdaniem do czynienia - komentuje dla portalu Wirtualnemedia.pl mec. Kubik.
Dodaje też, że w sprawie należy zwrócić uwagę na swoistą lukę prawną. - Postanowienie o zabezpieczeniu jest wykonalne, co oznacza, że zobowiązany musi się do niego niezwłocznie zastosować. Jest to o tyle niewłaściwe, że wydaniu postanowienia nie towarzyszy sporządzenie uzasadnienia z urzędu, a więc zobowiązany nie wie nawet dlaczego sąd wydał określone rozstrzygnięcie i czym się przy tym kierował. A wnosić o wstrzymanie wykonania postanowienia o zabezpieczeniu można dopiero wtedy, gdy składa się zażalenie. Zażalenie można natomiast wnieść tak naprawdę dopiero wówczas, gdy sąd doręczy uzasadnienie, co może zająć nawet kilka tygodni – w tym okresie strona zobowiązana jest na swój sposób bezradna - dodaje adwokat.
Boniek: piszą kosmiczne kłamstwa, mam prawo do obrony
Przeciwko sądowemu zakazowi dla dziennikarzy zaprotestowało w poniedziałek Centrum Monitoringu Wolności Prasy przy SDP, dowodząc, że jest to przejaw cenzury prewencyjnej. - Sąd zakazuje publikacji materiałów dziennikarskich na konkretny temat przed ich powstaniem, przed ich redakcją i przed ich oddaniem do druku. W ten sposób łamie art. 54. Konstytucji RP. W skandaliczny sposób narusza to zasadę wolności słowa demokratycznego państwa - podkreślono. Z takim postawieniem sprawy nie godzi się Zbigniew Boniek.
W rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl prezes PZPN podkreśla, że ma prawo do obrony w tym konkretnym przypadku. - Mam prawo się bronić przed wypisywaniem bzdur na mój temat jako obywatel. Piszą np., że wyprowadzałem pieniądze, że miałem kontakty agenturalne – to jest kosmos, jawne kłamstwa. Nie mogę pozwolić na to, żeby te kosmiczne bzdury krążyły w przestrzeni publicznej w czasie trwania procesu. Co do protestu Centrum Monitoringu Wolności Prasy mogę odpowiedzieć, że wolność słowa nie polega przecież na pisaniu kłamstw. Broniąc się przed oszczerstwami poszedłem do adwokata, a kancelaria podjęła takie działania, jakie uznała za stosowne, aby mnie chronić. Naruszanie wolności słowa? Przecież gazeta może pisać o wszystkich innych aspektach mojej działalności, o tych czterech nie, bo: powtarzam – to są zupełne kłamstwa – mówi Zbigniew Boniek.
Według danych ZKDP w czerwcu br. średnie rozpowszechnianie razem „Gazety Polskiej” wynosiło 22 925 egz., o 9,3 proc. więcej niż rok wcześniej. Natomiast średnia sprzedaż „Gazety Polskiej Codziennie” w lipcu br. wyniosła 12,4 tys. egz.
Dołącz do dyskusji: Adwokat „Gazety Polskiej Codziennie” zaskarży zakaz publikacji o Bońku. Prezes PZPN: mam prawo się bronić