„10 lat świetlnych” bez rozrzutności i błysku. Najdroższe prawa do „Hey Jude”
Budżet spotu na 10-lecie Polski w Unii Europejskiej nie jest wyjątkowo wysoki, zwłaszcza że obejmuje prawa do piosenki „Hey Jude” - umiejętnie wykorzystanej w klipie - oraz wizerunku Paula McCartneya - oceniają dla Wirtualnemedia.pl managerowie z branży reklamowej.
Zaprezentowany we wtorek spot „10 lat świetlnych” porównuje dość siermiężną rzeczywistość Polski na początku lat 90. z sukcesami naszego kraju w ostatniej dekadzie wynikającymi m.in. z obecności w Unii Europejskiej. W tle słuchać piosenkę „Hey Jude”, a na końcu pojawia się migawka z zeszłorocznego koncertu Paula McCartneya w Warszawie.
Reklamę na zlecenie Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju przygotowała agencja Gutenberg Networks Warszawa (należąca do grupy DDB Warszawa). Budżet na produkcję spotu wyniósł 922,8 tys. zł, a na wykupienie czasu reklamowego w stacjach telewizyjnych - 6,21 mln zł.
Właśnie koszt realizacji klipu wywołał najwięcej krytycznych opinii wśród internautów i komentatorów, szczególnie że niektóre media błędnie podawały, że 7 mln zł przeznaczono tylko na jego produkcję. Solidarna Polska szybko przygotowała filmik, w którym wytyka rządowi, że nie ma środków na pilniejsze cele, za to wydaje na promocję w przededniu wyborów do europarlamentu. Natomiast dziennikarze i internauci żartowali z tego, że minister Elżbieta Bieńkowska podczas prezentacji spotu przyznała, że oglądając go za każdym razem ma dreszcze, i dziwiła się mało entuzjastycznej reakcji reporterów.
Pytani przez Wirtualnemedia.pl specjaliści z agencji reklamowych oceniają, że niecałe 930 tys. zł to nieprzesadnie duży budżet na realizację takiego klipu.
- To ani dużo, ani mało. Nie jest to cena okazyjna, ale też patrząc realnie na rynkowe koszty wykorzystywania znanych utworów w reklamach - nie jest to kwota, która zaskakuje osoby zajmujące się reklamą profesjonalnie - mówi Piotr Potorski, dyrektor strategii w Red8 Group. - Myślę, że sporo nieporozumień wprowadza tu określenie „koszt produkcji”, który wiele osób może odnosić tylko do samego procesu produkcji, w tym zdjęć. Wówczas rzeczywiście taką kwotę w przypadku takiej realizacji należałoby uznać za grubą przesadę. Ale w tym koszcie kryje się zapewne między innymi cena praw do wykorzystania utworu „Hey Jude” i wizerunku McCartneya, która zapewne stanowi znaczną część podanej kwoty - dodaje.
Zgadza się z nim Magdalena Bajorowicz, marketing manager w Netizens Digital Innovation House, która zauważa, że 922,8 tys. zł to budżet brutto, z którego po odliczeniu podatku zostaje ok. 750 tys. zł, a same prawa do wykorzystania piosenki „Hey Jude” i wizerunku Paula McCartneya mogły pochłonąć nawet połowę tej kwoty. - Pozostałe pieniądze zostały spożytkowane racjonalnie - na zakup materiałów archiwalnych oraz sprzęt i nakręcenie scen w kilkunastu lokalizacjach. Ostatecznie nie ma więc powodu, żeby pastwić się nad rozrzutnością zamawiających - ocenia Bajorowicz.
>>> Dreszcze i kasa - opinia Ewarysta Fedorowicza o spocie „10 lat świetlnych”
- Dziwi mnie zmasowana krytyka. Pewnie ta informacja o 7 mln zł (podczas gdy spot kosztował prawie milion, a 6 mln zł to koszt emisji) przyczyniła się do nagonki - mówi Robert Sosnowski, dyrektor zarządzający Biura Podróży Reklamy. Czy niecały milion zł to dużo za taki spot? - To można ocenić, gdy pozna się koszty nabycia praw do materiałów archiwalnych i do piosenki - uważa Sosnowski.
Zdaniem Piotra Potorskiego spot jest poprawny i niezbyt się wyróżnia. - Dość czytelny w przekazie, wyraźnie komunikujący w schemacie „problem-rozwiązanie” czy też „przed-po”. Bez silnej idei kreatywnej, bez wybitnego pomysłu - ocenia. - Ale też znając ograniczenia narzucane przy tego typu współpracy, udało się mimo wszystko stworzyć spot jasno pokazujący „lepszy świat”, którego jesteśmy beneficjentami dzięki przynależności do Unii - zaznacza.
- Spot jest prosty scenariuszowo, trochę niespójny stylistycznie, ale na swój „prymitywny” sposób wyzwala pozytywne emocje - mówi Robert Sosnowski. - Podoba mi się dobór piosenki i spójność z McCarntneyem, który pojawia się na końcu. Warto docenić, że są to akurat Beatelsi. Ileż było spotów tego typu opartych na znacznie mniej gustownych wykonawcach - dodaje.
Sosnowski zaznacza, że ocenia spot przez pryzmat ostatnich dramatycznych wydarzeń za naszą wschodnią granicą. - Cieszę się, że poradziliśmy sobie wszyscy i nie znajdujemy się w tym miejscu gdzie Ukraina. Przez ten kontekst siła przekazu jest mocniejsza - stwierdza.
Czy piosenka „Hey Jude” i Paul McCartney pasują do takiego klipu? - Wykorzystanie znanego utworu i niezagadanie go lektorem uważam za jedną z mocniejszych stron spotu - stwierdza Piotr Potorski. Dodaje jednak, że „Hey Jude” wybrano nie dlatego, że ma jakieś głębsze znaczenie w kontekście prezentowanego przekazu, tylko ponieważ podoba się wielu odbiorcom. - To właśnie muzyka - emocjonalna, koncertowa wersja przeboju The Beatles - jest powodem słynnych już dreszczy minister Bieńkowskiej - ocenia Magdalena Bajorowicz.
Bajorowicz przypomina też, że piosenkę „Hey Jude” Paul McCartney napisał dla Juliana, syna Johna Lennona i Cynthii Powell. - Miała być dla niego pocieszeniem w trudnym czasie po rozwodzie rodziców. Niech dziś pozytywnie podziała na malkontentów, których najpewniej nie zadowoliłby żaden inny spot o wymowie wizerunkowej - podsumowuje.
Przeczytaj pełne komentarze Piotra Potorskiego, Magdaleny Bajorowicz i Roberta Sosnowskiego
Dołącz do dyskusji: „10 lat świetlnych” bez rozrzutności i błysku. Najdroższe prawa do „Hey Jude”